Przegląd anime 1968-1975 - Froszti - 28 sierpnia 2018

Przegląd anime 1968-1975

Anime w ubiegłym roku obchodziło swoje 100-ten urodziny. To właśnie w 1917 roku dzieło Otena Shimokawy, dało początek prawdziwemu fenomenowi, który opanował cały świat.   Największy rozwój sektora „anime” nastąpił w latach 70-tych. Niecałe dziesięć lat później japońskie produkcje zaczęły podbijać rynek amerykański i przebijać się do szerszej świadomości społeczeństwa światowego. Coś co z początku było kierowane do najmłodszego odbiory stosunkowo szybko ewoluowało do tego stopnia, że pośród oglądających zatarły się granice wieku czy zamiłowań gatunkowych.

Niestety rodzimy widz musiał czekać jeszcze dość długo zanim japońskie produkcje zagościły w naszym pięknym kraju. Co prawda pierwsze produkcje pojawiały się w naszej telewizji początkiem lat 90-tych, jednak to dopiero telewizja RTL & (1996-2002) pozwoliła zagościć temu sektorowi rozrywki na stałe w swojej ramówce.  Prawdziwy rozkwit w naszym kraju nastąpił jednak dopiero w latach 2000-cznych. Dość późny rozkwit zainteresowania anime nad Wisłą sprawiło, że wiele starszych lub mniej znanych produkcji jest kompletnie nieznanych przeciętnemu widzowi. Mam nadzieje, że poniższe zestawienie pozwoli zainteresować Was chociaż niektórymi tytułami, pośród których są prawdziwe perełki.

Jak zwykle proszę o wyrażenie swojej opinii w komentarzach lub w ankiecie czy tekst jest na tyle interesujący aby na blogu pojawiły się podobne zestawienia z kolejnych lat. 


Cyborg 009 (1968)

Dziewiątka nadzwyczajnych cyborgów, z których każdy posiada inne umiejętności oraz ich twórca Dr. Gilmore – walczą z niesprawiedliwościami jątrzącymi nasz świat, pomagając biednym i uciśnionym. Na temat fabuły można napisać wiele ale zdecydowanie nie to, że jest porywająca. Prosta historia walki dobra ze złem, gdzie prędzej czy później sprawiedliwość musi zwyciężyć, jednak jakim kosztem to już zupełnie inna sprawa. Cyborg 009 to jedne z pierwszych (jeszcze czarnobiałe) naprawdę dobrze narysowanych anime akcji, dzięki którym obecne produkcje potrafią zachwycać miliony widzów.



Sabu to Ichi Torimono Hikae (1968)

Niewidomy mistrz miecza Ichi oraz jego towarzysz Sabu, podróżują po całym kraju, pomagając rozwiązywać tajemnicze zagadki oraz pomagają uciśnionym rodakom. Produkcja pokazuje zarówno piękne jak i mroczne strony okresu Edo, kiedy to obok prawdziwych samurajów (bohaterów), pełno było bandytów pozbawionych skrupułów czy skorumpowanych urzędników. Serial jest naprawdę dobrze narysowany a fabuła potrafi być wciągająca i czasem zaskakująca. Sabu to Ichi okazało się na tyle popularne w swoim rodzimy kraju, że początkiem lat 80-tych nakręcono aktorską wersję (głównie dzięki niej postać niewidomego Ichi stała wręcz kultowa pośród fanów Japonii).



Dororo do Hyakkimaru (1969)

 Ekranizacja jednej z popularniejszych japońskich legend. Historia mężczyzny któremu brakuje 48 części ciała. Zostały one złożone w ofierze demonom przez jego ojca, który pragnął przejąć władzę nad krajem. Kiedy staje się on mężczyzną wyrusza on w daleką podróż aby odzyskać swoje prawdziwe ciało. Na jego drodze stają nie tylko złowrogie demony ale również ludzie którzy chcą go za wszelką cenę powstrzymać. Produkcja była jak na swoje czasu dość krwawa co wywołało spore kontrowersje w momencie kiedy zadebiutowała ona poza Japonią (jak szybko pojawiła się w USA tak szybko została zdjęta z anteny i popadła w niepamięć). Zarówno miłośnikom anime jak i gier, polecam zainteresować się tytułem „Blood Will Tell” wydanym na PlayStation 2, opowiadającym tą samą historię (naprawdę dobra gra, niestety trudno dostępna).


 

Ninpuu Kamui Gaiden (1969)

 Jeszcze jedna produkcja pokazująca uwielbiany przez Japońskich twórców okres Edo. Tytułowy Kamui postanawia opuścić swój klan ninja i wyruszyć w podróż po wielkim świecie. Niestety z klanu się nie odchodzi, teraz sprawą honoru dla każdego członka jest zdobycie głowy zdrajcy. Mamy tutaj do czynienia z kolejnym dość brutalnym anime, które nie przebiera w środkach wyrazu. Pod otoczką akcji znajdziemy również dość dobitny komentarz społeczny (wytykanie wad i przywar). Serię definiuje również dość specyficzna kreska, która niestety nie każdemu musi przypaść do gustu.



Akakichi no Eleven (1970)

 Zanim wszyscy zachwyciliśmy się boiskowymi wyczynami „kapitana jastrzębia”, na rynku pojawiło się kilka innych równie ciekawych produkcji oscylujących  w temacie piłki nożnej. Jedną jest wyżej wymienione Akakichi no Eleven. Anime w przeciwieństwo do swoich bardziej popularnych następców, skupia się na odrobinę realniejszym pokazaniu świata piłkarskiego. Co prawda natrafi się tutaj na piłkarzy, których zdolności wykraczają daleko poza możliwości normalnego człowieka (nawet zawodowego sportowca), jednak przez większość czasu scenariusz stara się zaserwować widzowi obraz tego, że sukcesy osiąga się jedynie dzięki bardzo ciężkiej pracy na treningach i małemu promilowi talentu. Odcinki w których dochodzi do starć boiskowych są dość widowiskowe i dobrze zaprezentowane pod względem animacji (oczywiście biorąc pod uwagę datę wydania produkcji). Nie mogło jednak zabraknąć małej łyżki dziegciu, którą są epizody skupiające się na głównych postaciach i szkole średniej do której uczęszczają. Problemy dorastających nastolatków z tamtego okresu dla wielu współczesnych (szczególnie młodych) odbiorców mogą wydawać się nie tyle dziwne co błahe.



Animentary: Ketsudan (1971)

 Japończycy uwielbiają już od wczesnych lat 50-tych tworzyć produkcje opowiadające o losie żołnierza na frontach II Wojny Światowej. W dużej mierze są to produkcje o których można powiedzieć bardzo wiele ale nie to, że są obiektywne. Jest to pewien sposób na wybielenie własnego narodu, który w tamtym okresie miał nadmierne ambicje imperialistyczne. Zdarzają się jednak tytuły które ściśle skupiają się na znanej nam historii bez zbędnego uwypuklania pozytywnych i negatywnych cech obu stron wojny. Do taj kategorii można właśnie zaliczyć Animentary, które w sposób wręcz encyklopedyczny z dbałością o najdrobniejsze detale star się zaprezentować widzowi atak na Perl Harbor i późniejsze skutki tej operacji. Ciężkostrawna dla współczesnego widza może być jednak prawa audio-wizualna. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę surową animacją. Jeżeli jednak przymkniemy oko na dość specyficzną wizję artystyczną reżysera i skupimy się tylko na zaserwowanym nam scenariuszu – uważam, że naprawdę warto dać szanse powyższemu tytułowi (szczególnie jeśli interesuje się historią II Wojny Światowej).


 

Devilman (1972)

 Tytuł który może być znany szerszemu gronu odbiorców, dzięki niedawnej produkcji Netflixa. Jeżeli spodobało się wam dzieło amerykańskiego giganta, warto (a nawet trzeba) sprawdzić również anime z wczesnych lat 70-tych. Devilman w momencie swojej premiery  wywołał naprawdę spore zamieszanie na rynku Japońskim. Widzowi zaserwowano naprawdę dość brutalną i wulgarną (jak na tamte czasy) serię. Oczywiście to co przyprawiało o ciarki widza w tamtym okresie tez może dla wielu wydawać się śmieszne i głupie. Tym bardziej, że scenariusz serii (znacząco odbiegający od bardzo dobrej mangi) z perspektywy czasu wydaje się dość infantylny. Pomimo tego warto jednak poświęcić odrobinę czasu i dać szansę tytułowi, który ma szansę przekonać do siebie spore grono fanów „horrorowych” anime.  Na szczególną wzmiankę i pochwałę zasługuje również amerykańska wersja dubbingowa, która moim zdaniem wypada o wiele lepiej niż oryginał (co jest naprawdę wielkim ewenementem nawet w czasach współczesnych).


 

Cutey Honey (1973)

 Jedno z pierwszych (popularnych w późniejszych latach) anime z kategorii „Magical Girl”. Historia skupia się tutaj na postaci młodej uczennicy szkoły katolickiej Kisaragi Honey, która w przerwach pomiędzy zajęciami próbuje pomścić swojego ojca, ratuje świat i przeciwstawia się złej organizacji Panther Claw. Fabuła jest dokładnie tak infantylna na jaką wygląda, na całe szczęście produkcja nadrabia całkiem fajnym i luźnym humorem, który potrafi wprowadzić widza w dobry nastrój. Całkiem dobrze prezentuje się również warstwa wizualna, w głównej mierze jest to zasługą Go Nagai, który jako autor mangi brał czynny udział w tworzeniu serialu telewizyjnego. Cutey Huney to prawdziwy klasyk, który powinien zaspokoić gusta każdego fana retro, który szuka czegoś prostego i przyjemnego do oglądnięcia. 



Ace wo Nerae! (1973)

 Historia produkcji skupia się na 15-letniej uczennicy liceum Hiromi Oka, która postanawia wstąpić do klubu tenisowego. Szybko okazuje się, że posiada ona nie tylko ponadprzeciętny talent również ogromną motywację do tego aby dzięki ciężej pracy stawiać się coraz lepszą zawodniczką.  Warstwa sportowa produkcji wypada naprawdę dobrze i całkiem przyjemnie się to ogląda. Niestety to co jest dobre przeplatane jest wątkami skupiającymi się na problemach  dorastających nastolatek, co mocno dołuję oceną anime jako całości. Zdecydowanie warto tutaj również wspomnieć o oprawie audio. Moim zdaniem (oczywiście ocena subiektywna) mamy tutaj do czynienia z jednym z najlepszych soundtracków jakie powstały na potrzeby anime i nawet tylko dla niego warto zobaczyć tą produkcję. 



Karate Baka Ichidai (1973)

 Anime zainspirowane życiem Yasunobu Oyama, założyciela szkoły Kyokushin Karate, oraz jednego z  najbardziej utytułowanych mistrzów tego sportu. Fabuła opowiada o losach Kena Asuka, który przez wydarzenia z przeszłości staje się  szorstkim, zgorzkniałym i zamkniętym w sobie człowiekiem, który wszelkie problemy na swojej drodze pokonuje za pomocą przemocy. Wszystko zmienia się diametralnie kiedy zaczyna się on interesować postacią legendarnego Musashi Miyamoto. Postanawia on całkowicie zmienić swoje życie, całkowicie poświęcając się karate i tak jak jego idol Musashi, przejść do legendy. Produkcja dedykowana nie tylko osobą które czynie uprawiają karate i chcą poznać odrobinę historii ale również dla każdego kto chce zobaczyć anime z naprawdę dobrze napisanym scenariuszem. 



Uchuu Senkan Yamato (1974)

 Jedno z najlepszych i najbardziej kultowych anime sci-fi, które obrosło w status legendy w Kraju Kwitnącej Wiśni. Niestety produkcja nie potrafiła przekonać do siebie zachodniego widza i do tej pory nie jest zbytnio znanym tytułem. Space Battleship Yamato to moment przełomowy w historii anime, gdyby nie Matsumoto Leiji (reżyser) i jego wizja twórcza, nie powstałoby wiele współczesnych dobrze ocenionych serii. Wystarczy wspomnieć, że swego czasu twórcy Neon Genesis Evangelion przyznawali się do czerpania inspiracji z klasycznego Yamato. W głównej mierze mamy tutaj do czynienia z historią o ludziach i kosmitach, którzy toczą pomiędzy sobą wyniszczającą wojnę. Jednak nic tutaj nie jest takie oczywiste a naprawdę głęboka i przemyślana fabuła, potrafi zadowolić nawet największych malkontentów.



Yuusha Raideen (1975)

 Kolejna klasyczna produkcja dedykowana głównie do fanów mechów i militariów. Wielbiciele serii Gundam zdecydowanie powinni zapoznać się z tym tytułem, który jako pierwszy zaprezentował wiele pomysłów wykorzystanych w późniejszych tego typu produkcjach. Fabuła jest tutaj zwięzła przepełniona mocną akcją podsypana szczyptą specyficznego erotycznego humoru (który niekoniecznie każdemu musi przypaść do gustu). Główna postać mocna i wyraźna chociaż momentami zbyt infantylna. Na pochwałę zasługuje również całkiem dobra ścieżka dźwiękowa, która wpada w ucho już od pierwszego odcinka.

Froszti
28 sierpnia 2018 - 11:08

Czy na blogu powinna pojawić się seria podobnych zestawień anime z kolejnych lat?

Tak 93,9 %

Nie 6,1 %