Giełda jest dziwna - Czarny Wilk - 26 sierpnia 2018

Giełda jest dziwna

Od czterech lat uczę się grać na giełdzie, używając do tego celu symulatora dokładnie odzwierciedlającego wartości polskich spółek i większość niuansów tej zabawy. Przez ten czas poznałem podstawową teorię stojącą za tą formą inwestowania, potestowałem też różne techniki gry, ostatecznie swoją strategię opierając wiedzy o rynku gier komputerowych. Daleko mi do profesjonalisty i wciąż traktuję to jako rozrywkę, ale nawet odniosłem pewne sukcesy, podwajając swój początkowy (aż szkoda że tylko wirtualny) kapitał.

Wnioski, jakie wyciągnąłem z tej czteroletniej zabawy? Giełda papierów wartościowych jest dziwna, dzika i nieprzewidywalna. Co postaram się udowodnić Wam na przykładach dwóch dobrze znanych większości graczy spółek, które okazały się podstawą mojego sukcesu – CD Projekt RED (Wiedźmin 3, Cyberpunk 2077) oraz CI Games (Sniper: Ghost Warrior 3, Lords of the Fallen).

Bańka, która pęka… od trzech lat

Wiedźmin 3 już przed premierą zapowiadał się fantastycznie i co ważniejsze z punktu widzenia inwestora, wzbudzał za granicą większe zainteresowanie od swoich poprzedniczek. Można więc było dość bezpiecznie założyć, że akcje „REDów” w okolicach premiery gry ładnie wystrzelą w górę, dając okazję do konkretnego zarobku. No i tak też się stało – orbitujący w okolicach kilkunastu złotych na początku 2015 roku kurs w chwili premiery gry 19 maja wynosił już 23,40 zł.

Wykres przedstawia notowania spółki CD Projekt na przestrzeni 5 ostatnich lat. Szarą pionową kreską oznaczony został miesiąc debiutu Wiedźmina 3. Źródło: Bankier.pl

Świetne przyjęcie gry wśród graczy i doskonałe wyniki finansowe tylko podkręcały entuzjazm inwestorów, którzy chętnie kupowali akcje CD Projekt RED, jeszcze bardziej zwiększając ich wartość. Na boomie zyskały zresztą także inne obecne na giełdzie firmy produkujące gry komputerowe, które również mogły cieszyć się zwiększoną popularnością. Akcje twórców Dzikiego Gonu stały się prawdziwą maszynką do robienia większych i mniejszych fortun.

Każdy boom się jednak prędzej czy później kończy, a choć wtedy byłem jeszcze mocno nieopierzonym giełdowym graczem, tę lekcję zdążyłem przyswoić. Dlatego też, w momencie, gdy zainwestowany przeze mnie wirtualny kapitał pomnożył się o kilkadziesiąt procent, uznałem, że trzeba powiedzieć dość i wycofać się, dopóki jestem na solidnym plusie. Czas pokazał, że był to błąd.

Wykres przedstawia notowania spółki CD Projekt w roku 2015. Szarą pionową kreską oznaczony został dzień debiutu Wiedźmina 3. Źródło: Bankier.pl

Akcjom CD Projekt RED najwidoczniej nikt nie powiedział bowiem, że po wzrostach przychodzi czas na spadki. I tak sobie rosną i pęcznieją od trzech lat, od tych wakacji będąc już wartymi ponad 200 zł (przypominam – na początku 2015 roku kosztowały kilkanaście zł, mówimy więc o wzroście o ponad 1000%). Eksperci od dawna twierdzą, że kurs jest ekstremalnie przeszacowany, z czym zresztą ciężko polemizować – „REDzi” w tym momencie są warci więcej od takiego międzynarodowego giganta jak Square Enix, który co by nie mówić, w kwestii posiadanych zasobów, marek i tworzonych równolegle projektów jest jednak na innym poziomie niż nasze polskie studio numer jeden.

Parafrazując więc popularny mem – Andrju, to rypnie. I zrobi to bardzo spektakularnie. Rzecz w tym, że do tąpnięcia powinno było dojść dawno temu, a zamiast tego spółka wymyka się wszelkim analizom i wciąż rośnie i pęcznieje, będąc prawdziwą żyłą złota dla odważnych.

Banda panikarzy?

Jak wspomniałem, na boomie wywołanym przez Wiedźmina 3 skorzystały również inne studia. Wśród nich było choćby CI Games, które z poziomu kursu ok. 1 zł za akcję w przeciągu kilku miesięcy od premiery Dzikiego Gonu podskoczyło w górę do okolic 2 zł, a w ciągu kolejnego roku – 3 zł.

Wykres przedstawia notowania spółki CI Games na przestrzeni 5 ostatnich lat. Szarą pionową kreską oznaczony został miesiąc debiutu Sniper: Ghost Warrior 3. Źródło: Bankier.pl

El Dorado nie trwało jednak wiecznie i obeznani w branży raczej łatwo domyślą się, kiedy się skończyło. Sniper: Ghost Warrior 3 zadebiutował w kwietniu 2017 roku i pierwsze recenzje gry brutalnie zweryfikowały naiwne przekonania wielu inwestorów, jakoby teraz Polska stała się wielkim potentatem na rynku wirtualnych produkcji i każda tworzona przez nasze studia produkcja miała stać się drugim Wiedźminem.

W efekcie kurs CI Games momentalnie poleciał w dół, na powrót do poziomu okolic złotówki. Szczerze mówiąc, taka reakcja inwestorów wydała mi się ostro przesadzoną. Raz, gra nie była aż TAK zła (oceny w okolicy 5/10 i 6/10 dla tej akurat serii to była norma, a nie katastrofa), a dwa – wyniki sprzedaży, czyli to, co dla inwestorów powinno być najważniejsze, może nie oszałamiały, ale również nie były tragiczne.

Wykres przedstawia notowania spółki CI Games w 2017 roku. Szarą pionową kreską oznaczony został dzień debiutu Sniper: Ghost Warrior 3. Źródło: Bankier.pl

W związku z tym uznałem, że ta panika jest chwilowa i kurs jeszcze wróci w górę – może nie do pierwotnego poziomu 3 zł, ale już 1,50 zł, może nawet 2 zł powinno być jak najbardziej osiągalne. Zdecydowałem się więc na pokerowe „all in” – wrzuciłem w CI Games wszystko, co miałem na wirtualnym koncie. I czekałem.

I czekałem. Mimo kolejnych optymistycznych wieści – sprzedaży Ghost Warrior 3 przekraczającej próg miliona egzemplarzy, roku fiskalnego zakończonego zyskiem, zapowiedzi prac nad trzema projektami – kurs się uparcie trzymał najniższych wartości, nawet pikując o kilkanaście procent w dół względem wartości z okolic premiery Snipera 3. Momentami zaczynałem przez to wątpić w moją taktykę i zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby odpuścić sobie tych akcji, sprzedać je ze stosunkowo niską stratą i spróbować czegoś innego. Ale ostatecznie postanowiłem zawierzyć swojej intuicji. I wyszło na moje, choć w sposób, który mocno mnie zadziwił.

Tym bowiem, co doprowadziło do gwałtownego wzrostu akcji Ci Games nie były ani kolejne doniesienia o Lords of the Fallen 2, ani dobra sprzedaż Sniper: Ghost Warrior 3,  ani nawet ogólny zysk spółki. Nie, inwestorzy zareagowali euforią, gdy tylko pojawiły się plotki o… pracach nad kolejnym Sniperem. I to nawet nie o pełnoprawnej „czwórce”, a niejakim Sniper Ghost Warrior Contracts – czyli tytule, którego nazwa sugeruje budżetowego spin-offa.

Wykres przedstawia notowania spółki CI Games w 2018 roku. Zgadniecie, w którym momencie pojawiły się doniesienia o nowym Sniperze? Źródło: Bankier.pl

I to wystarczyło. 7 sierpnia za kurs spółki zapłacilibyśmy 0,86 zł, 10 dni później były one już warte 1,54 zł. Do gorączki inwestorów doprowadziła zapowiedź spin-offa gry, którą ci sami inwestorzy rok wcześniej uznali za sygnał do masowego wyprzedawania akcji.

Giełda jest dziwna. A na pewno nieprzewidywalna.


Na zakończenie zachęcam do spróbowania własnych sił na GPW – może nie od razu prawdziwej, ale chociaż do zabawy na jednym z symulatorów. Nie jest to takie trudne jak by się mogło wydawać, podstawy idzie opanować dość szybko, a sukcesy potrafią przynieść sporo satysfakcji. Symulator giełdy, o którym wspomniałem na początku tekstu, znajduje się pod tym adresem.

 

 

Czarny Wilk
26 sierpnia 2018 - 20:21