W co gracie w weekend? #281: Growa ruletka - Clannad Yakuza 0 XCOM: Enemy Unknown Mass Effect 2 LittleBigPlanet 2 Umineko Metro 2033 i Tales of Vesperia - squaresofter - 12 stycznia 2019

W co gracie w weekend? #281: Growa ruletka - Clannad, Yakuza 0, XCOM: Enemy Unknown, Mass Effect 2, LittleBigPlanet 2, Umineko, Metro 2033 i Tales of Vesperia

Witajcie. W jakie gry gracie tym razem? Jeśli o mnie chodzi, to po ukończeniu Umineko nie wiem za bardzo nad jaką grą się skupić, więc wzorem demonicznej ruletki, w której celem jest śmierć lub życie członków rodu Ushiromiya postanowiłem uczynić podobnie z grami, które spędzają mi sen z powiek w 2019r. Jeśli odpalę chociaż jeden tytuł z poniższej listy, to uznam weekend za udany. Dziś w programie: Clannadx2, Yakuza 0, XCOM Enemy Unknown, Mass Effect 2, LittleBigPlanet 2, Umineko, Metro 2033 i Tales of Vesperia.

Wpis zawiera poważne spoilery i czytasz go na własną odpowiedzialność.


Clannad

Informacje

Platforma: PS4

Producent: Key

Data wydania: 14 czerwca 2018r.

Gatunek: Visual novel

Gdyby nie jeden mój kolega, który pokazał mi, że japońskie wydanie Clannada na PS4 ma angielskie napisy, to bym pewnie nawet nie zagrał w ta japońską visual novel na konsoli i zadowolił się wersją pecetową. Chciałem jednak mieć ten tytuł na nośniku fizycznym. Musiałem. Bardzo się ucieszyłem, gdy w końcu dotarła do mnie przesyłka z grą z dalekiej Japonii na początku roku. Uwielbiam robić interesy z Japończykami.

Gdy tylko zobaczyłem znajome twarze bohaterów, to od razu wiedziałem, że spędzę niejedną godzinę z Tomoyą, Sunoharą, siostrami Fujibayashi i cała resztą.

Miałem w pamięci niepowodzenie sprzed dwóch lat, gdy przy pierwszym moim spotkaniu z Clannadem nie udało mi się doprowadzić do końca ścieżki Tomoyo. Postanowiłem, że tym razem nie dam za wygraną i poznam lepiej chociaż jedną z sióstr bliźniaczek. Założyłem, że będzie to ta bardziej nieśmiała, Ryou Fujibayashi.

Clannad jednak już jakiś czas temu udowodnił mi, że nie każda gra z tego gatunku ma przejrzyste wybory, a te z opisywanej przez mnie produkcji potrafią sprowadzić na manowce. Uwielbiam to, gdy jakiś mój wybór prowadzi ogrywaną przeze mnie historię w jakimś nieprawdopodobnym kierunku. To ogromna różnica po Muv-Luv, które było takie samo przy drugim przejściu jak przy pierwszym w dziewięćdziesięciu procentach. Różniło się tylko kilkoma dialogami i zakończeniem.

W Clannad to niemożliwe, bo przez podejmowane przez nas decyzje możemy nawet nie zobaczyć połowy obsady. Dlatego też zupełnie nie zdziwiło mnie to, że próbując poderwać jedną nieśmiałą przewodniczącą klasową skończyłem na wkładaniu kabli od konsoli w odbyt najlepszego kumpla.

Niezbadane są wyroki boskie.

Śmiałem się do rozpuku, gdy Sunohara starał mi się zaimponować, wyłudzając od jakiegoś pierwszaka telewizor z siatką pełną pornoli. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że owe filmy dla dorosłych to jakieś komedie. Blondyn jednak się nie poddawał i następnym razem załatwił wspomnianą przed chwilą konsolę, szkoda tylko, że zamiast normalnych gier dla nastolatków dostał jakieś bezużyteczne gry edukacyjne.

To właśnie wtedy mnie olśniło. Przecież ogrywając Clannada pierwszy raz nie miałem tych scen. Zacząłem zachodzić w głowę co się dzieje do diaska? Chciałem wyrywać laski a nie przyjaźnić się z klasowym przegrywem, który co chwila dostaje łomot od szkolnej drużyny rugby.

Zaraz, zaraz, czy to oznacza, że jestem na ścieżce Sunohary, o której opowiadał mi kiedyś jeden gracz? A co mi tam, jedziemy z koksem. Nie grałem nigdy w symulator randkowy, w którym można całkowicie olać występujące w nim dziewczyny.

Coś mi jednak nie wyszło i zabrnąłem w ślepą uliczkę tej opowieści, tak jak wcześniej z Tomoyo. Byłem zdruzgotany. Nie mogłem jednak tego tak zostawić. 

Na całe szczęście Clannad ma bardzo prosty system powrotu do wcześniejszych wyborów w grze. Skorzystałem z niego i po kilku nieudanych próbach odkryłem wreszcie, że najważniejszym momentem w scenariuszu Sunohary jest odebranie telefonu od jego małej siostry i podszywanie się pod jej brata podczas jego nieobecności.

Dopiero gdy w odwiedziny do brata przyjeżdża Mei Sunohara możemy mówić o jego historii. Płakałem ze śmiechu jak protagonista wyobrażał sobie, że jego siostra jest tak samo głupia jak blondyn a okazało się, że to rezolutna mała trzynastolatka. Wpadła do brata, żeby zobaczyć jak żyje, a że to klasowy obibok zajmujący się w szkole głównie spaniem na lekcjach, to trzeba było improwizować.

Dwaj kumple wpadli na genialny pomysł, że trzeba mu znaleźć na szybko jakąś sympatię. Dziewczyny ze szkoły nie chciały jednak słyszeć o udawaniu jego dziewczyny, żeby mógł przekonać siostrę, że u niego wszystko w porządku. Niektóre z nich wzięły go nawet za jakiegoś zboczeńca, ale tak jak mówiłem nic nie jest w stanie przygotować nas na wydarzenia w Clannadzie. Gdy już wydawało się, że jego siostra zobaczy jakim krętaczem jest jej brat, pojawiła się pewna kobieta. Sunohara wziął ją za starszą dziewczynę, ale Sanae Furukawa okazała się prawdziwym aniołem.

Początkowo wszystko grało i całej trójce udawało się zwodzić małą siostrzyczkę, ale w trakcie jej wizyty powoli docierało do mnie, że kłamanie jej prosto w oczy nie skończy się dla nikogo dobrze. Sunohara olał ją zupełnie, mając u boku nową dziewczynę a Mei zrobiło się go po prostu żal, gdy Tomoya powiedział jej prawdę. Mocno ubolewała na tym, że kiedyś jej brat był utalentowanym członkiem drużyny piłkarskiej. Wszystko zmieniła jedna bójka. Został wyrzucony z ekipy na zbity pysk a jego koledzy z drużyny zaczęli go obwiniać za to, że nie dostali się do finałów w ogólnokrajowych rozgrywkach. To właśnie wtedy Youhei stał się szkolnym urwisem bez nadziei na lepsze jutro.

Jego siostra nie mogła znieść tego kim się stał. Postanowiła ukorzyć się przed całą drużyną piłkarską i jej trenerem, błagając ich, aby dali mu chociaż szansę na powrót. Oni nie chcieli jednak o tym słyszeć, ale mała dziewczynka się nie poddawała. Obiecała nawet, że pomoże im w treningu, jeśli zechcą jej wysłuchać. Na początku zaczęło się od wybijania piłek tak, żeby bez przerwy za nimi biegała. Gdy to nie wystarczyło, to te chamy zaczęły specjalnie strzelać w nią piłkami, oczywiście przez przypadek. Wtedy dotarło do mnie jak siostra Sunohary jest dzielna i że nigdy nie zrezygnuje z pomocy bratu. Po ciężkim treningu kapitan piłkarzy i jego koledzy zaczęli wyśmiewać jego brata i głupią siostrzyczkę, mówiąc jej jakim jest nieudacznikiem. Jeden z nich zaczął ją nawet szarpać.

Wtedy coś we mnie pękło w Tomoyi, w którego głowie kołatała jedna myśl. Gdzie do diabła jest ten kretyn? Gdy piłkarze dalej znęcali się nad małą zapłakaną dziewczyną w końcu się pojawił. Tomoya i Sunohara mieli gdzieś, że piłkarzy jest więcej. Bili się z nimi, aż nie mieli już na nic sił. Posiniaczeni, zakrwawieni, leżeli w kurzu na ziemi. Dopiero wtedy zaczęli ze sobą rozmawiać na poważnie, pierwszy raz od kiedy Mei przyjechała w odwiedziny, pięściami, bo innych argumentów im brakowało.

Następnego dnia, gdy tylko zobaczyli jak wyglądają z tymi wszystkimi siniakami i bandażami zaczęli się śmiać. Kiedy niby ma mieć miejsce na wygłupy w życiu człowieka jak nie w szkole właśnie? Gdy kończy się szkoła, to trzeba pracować, opłacać rachunki, założyć rodzinę i wychowywać dzieci.

Clannad przypomniał mi jak beztroskie jest szkolne życie i o tym, że prawdziwi kumple skoczą za sobą w ogień, całkiem nieźle jak na symulator randkowy o podrywaniu rysunkowych dziewczyn. Dlatego też postanowiłem spędzić z nim ten weekend i paręnaście kolejnych.


Yakuza 0

Informacje

Platforma: PS4

Producent: Sega CS1

Data wydania: 24 stycznia 2017r.

Gatunek: Przygodowa gra akcji

Zawsze chciałem sprawdzić duchowego spadkobiercę Shenmue. Lata mijały, kolejne części Yakuzy pojawiały się na rynku i na chceniu się kończyło. Aż doszło do tego, że jej autorzy po wyprodukowaniu ponad dziesięciu części tej serii (niektóre nie wyszły niestety poza granice Japonii) postanowili zrobić całkiem nową grę a ja dalej nie mam na koncie ani jednej zaliczonej gry z Kiryu.

Jakoś tak wyszło, że powiedziałem sobie pierwszego stycznia, że jeśli nie odpalę Yakuzy w tym roku, to pewnie nie zrobię tego nigdy.

Odpaliłem i jestem zachwycony. Podoba mi się, że zerówka działa w sześćdziesięciu klatkach. Dzięki temu czuć w niej dynamikę walk … i szybkość mini gier.

Podchodziłem do scenariusza tej gry z rezerwą, bo co może być ciekawego w historii o japońskich przestępcach? Gdy jednak zobaczyłem, że Japończycy, nawet Ci z półświatka, kierują się honorem i brzydzą się na samą myśl o kablowaniu na swojego przełożonego w celu uzyskania specjalnych względów, wiedziałem, że to będzie gra dla mnie.

Jestem przerażony tym, jak dużo ma do zaoferowania dla gracza Yakuza 0 i boję się włączać tą grę, bo znowu przepadnę gdzieś na automatach z grami, na kręglach, bilardzie, karaoke, rzutkach i cholera wie czym jeszcze. Gdy tylko odpaliłem na automatach OutRuna i usłyszałem Magical Sound Shower to od razu poczułem klimat Shenmue.

Dwadzieścia lat czekałem, aby zobaczyć grę Segi z otwartym światem, w której jedna atrakcja goni kolejną.

System walki składający się na różne style i pozwalający nam na zrobienie z Kiryu Kazamy maszyny do obijania mord komu popadnie został przygotowany z dużą pieczołowitością i bardzo podoba mi się, że nawet jeśli kamera nie nadąża za bardzo za walką, to zawsze pozostaje nam możliwość na zalockowaniu się na wybranym oponencie. Te wszystkie dopałki pozwalające odpalić mocne finishery nadają jej odpowiedniej widowiskowości, podobnie jak to, że możemy brać to, co mamy pod ręką i tłuc przeciwników najróżniejszymi rzeczami.

Na razie zaliczyłem raptem jeden rozdział, ale już widzę, że to gra na miesiące, bo owszem mógłbym ją szybciutko przejść, ale po zobaczeniu ile trzeba zrobić różnych rzeczy, żeby zaliczyć ją na sto procent nie wiem za bardzo czym powinienem aktualnie się zająć? Muszę to poważnie przemyśleć.


Clannad

Informacje

Platforma: PC

Producent: Key

Data wydania: 23 listopada 2015r.

Gatunek: Visual novel

Dwa razy o jednej i tej samej grze w jednym odcinku W co gracie w weekend? jeszcze chyba nie pisałem, ale przecież kieydś musiał być kiedyś ten pierwszy raz.

Nie ukrywam, że zepsucie ścieżki Tomoyo w Clannadzie jakiś czas temu mocno mnie ubodło. Zastanawiałem się bardzo długo nad tym, co zrobiłem nie tak i gdzie popełniłem błąd? Bardzo prawdopodobne, że zostałbym ze swoją porażką na lata. Wszystko jednak zmieniło się po tym, jak udało mi się zaliczyć scenariusz Sunohary w Clannadzie na PS4. Doszedłem do tego metodą prób i błędów, więc tylko kwestią czasu był powrót do Clannada na PC, w którym miałem całą masę sejwów sprzed dwóch lat. To w znaczący sposób pomogło mi w znalezieniu tej właściwej ścieżki.

Mocno jednak zdziwiło mnie to, że gra zaczęła mi się wieszać po jednym wyborze, czyniąc ją praktycznie niegrywaną. Z ciekawości podpiąłem starszy komputer z zainstalowanym Windowsem XP, żeby przekonać się czy błąd gry nie jest podyktowany czasem jakimś problemem z systemem operacyjnym? Gdy gra zawiesiła mi się w dokładnie tym samym momencie co wcześniej ogarnęła mnie czarna rozpacz, bo dotarło do mnie, że nie ukończę nigdy więcej jednej z tych produkcji, dla których zainwestowałem w kompa.

Mocno się zasmuciłem tym faktem, ale przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Chciałem przejść na szybkiego opisaną wyżej ścieżkę Sunohary, łudząc się tym, iż owy błąd występuje tylko na ścieżce Tomoyo. Gdyby to okazało się prawdą, to mógłbym poznać chociaż historie innych bohaterów. Gdy ujrzałem litery końcowe postanowiłem, że zagram ścieżkę Tomoyo od nowa. Coś mi jednak nie wychodziło i nie potrafiłem zawrócić jej w głowie. Po kilku godzinach niepowodzeń zauważyłem, że nie mam na jej ścieżce wyboru, po którym psuła mi się gra. Nie umiałem powtórzyć w Clannadzie tego, co udało mi się zrobić dwa lata temu, choć próbowałem przeróżnych konfiguracji wyborów w grze.

Wtedy też zauważyłem, że w jednej ze scen po bójce protagonista nie umie wcisnąć kitu nauczycielowi, aby kryć swoją dziewczynę, która stara się o fotel przewodniczącej rady uczniowskiej. Mówi tylko, że gdyby znał bardziej dziewczynę, którą zobaczył w oknie, to może wymyśliłby jakiś kit na poczekaniu. Zacząłem więc wszystko od nowa, próbując zakolegować się z paroma szkolnymi pięknościami, ale to nic nie dawało.

Kiedy zacząłem się już denerwować kolejnymi niepowodzeniami sprawdziłem jeden sejw sprzed dwóch lat i w końcu dokonałem wyboru, dzięki któremu Tomoyo wygrała wybory. Cieszę się, że udało mi się w końcu to rozgryźć. Okazało się, że dziewczyną, którą trzeba lepiej poznać jest Nagisa, córka Sanae, o której wspominałem wyżej, przy okazji scenariusza Suzuhary. Clannad to chyba pierwsza gra z gatunku visual novel, w której znajomość z jedną osobą pozwala zdobyć serce innej.

Szkoda tylko, że Tomoya i Tomoyo umówili się, że jeśli ta druga wygra szkolne głosowanie, to przestaną być parą a ona zajmie się ratowaniem drzew z kwiatami kwitnącej wiśni, które chciała pokazać swojemu niepełnosprawnemu bratu chociaż ten jeden ostatni raz.

Przyznam się szczerze, że chyba jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak dobrze napisanym wątkiem miłosnym, w którym miłość tak bardzo przeplatałaby się z tęsknotą. Gdy Tomoya postanowił zerwać ze swoją wybranką dla jej dobra przecierałem oczy ze zdumienia, nie wierząc w to, co widzę na ekranie monitora. Czyżby to było najgorsze zakończenie wątku miłosnego w grze? Jednak gdy po wielu, wielu miesiącach zakochani padli sobie w ramiona  w pewien zimowy dzień mocno się wzruszyłem. Dopiero wtedy zrozumiałem jak wspaniałą i odważną grą jest Clannad. Miłość z problemami, której nikt nie daje szans na powodzenia a potrafi przetrwac wszystko to najpiękniejsza forma miłości. Strasznie żałuję, że tak niewiele gier potrafi uchwycić jej piękno tak jak należy.


XCOM: Enemy Unknown

Informacje

Platforma: PS3

Producent: Firaxis Games

Data wydania: 12 października 2012r.

Gatunek: Taktyczna gra turowa, rpg taktyczny

Dawno nie grałem w XCOMa na poważnie, ale miałem ochotę na przejście dodatku Slingshot, więc zacząłem grać w grę od nowa, bo owe rozszerzenie i tak nie jest kompatybilne z moim europejskim sejwem sprzed kilku lat.

Koncentruje się on wokół chińskiego członka triady, który w wyniku ataku kosmitów na jego ojczyznę zmuszony jest wziąć udział w projekcie XCOM, którego celem jest obrona Ziemi przed atakiem obcej cywilizacji z kosmosu. Nie jest on specjalnie długi, bo składa się raptem z trzech misji, które zleca nam rada. Rozgrywa się on w trakcie kampanii, więc nie ma możliwości, żeby rozegrać go poza nią.

Pierwsza misja jest banalnie prosta, bo polega na eskorcie wspomnianego Chińczyka. W drugiej zaczynają się już schody, bo mamy raptem dziewięć tur na uprowadzenie pociągu z peronu a czyhający gdzieś w ukryciu kosmici na pewno nie ułatwiają tego zadania. Trzecia misja polega na zestrzeleniu statku kosmicznego krążącego nad chińską przestrzenią kosmiczną. Na jego pokładzie jest obcych od zatrzęsienia, ale gra jest warta świeczki, skoro możemy zdobyć nową technologię przydatną do walki z siłami pozaziemskimi.

Ostatnim wyzwaniem jest zabranie nowego sojusznika do ostatniej misji w wątku głównym, ale do tego jeszcze daleka droga, bo na razie jestem na bardzo wczesnym etapie w podstawce. I dobrze. Im dłużej będę mógł masakrować kosmitów przy akompaniamencie muzyki skomponowanej przez Michaela McCanna, tym lepiej. Taki tok rozumowania odpowiada squaresofterowi. A Wy co o tym myślicie?


Mass Effect 2

Informacje

Platforma: PS3

Producent: BioWare

Data wydania: 21 stycznia 2011r.

Gatunek: Rpg akcji, strzelanina trzecioosobowa

Nie jest łatwo ratować galaktykę na szalonym poziomie trudności, szczególnie, że za punkt honoru postawiłem sobie ukończenie wszystkich misji pobocznych i dodatków dostępnych w grze. Ginę więc co chwila, przy każdym możliwym starciu a jak widzę niszczyciela gethów  z miotaczem ognia lub jakiegoś kroganina, to odliczam tylko sekundy do mojej kolejnej śmierci. Jeśli jedna taka jednostka się do mnie zbliży, to mogę wczytywać grę od ostatniego sejwu, dlatego też staram się jak mogę, aby nie dopuścić do takiej sytuacji. Oszczędzam amunicję do snajperki i wyrzutni rakietowej i do dziś nie wiem jak udało mi się przejść misję polegającą na zwerbowaniu krogańskiego Grunta, w której walczyłem z bossem, ciężko opancerzonym mechem i czterema lub pięcioma kroganinami. Jednak nawet jeżeli coś tak mało prawdopodobnego udało mi się zrobić, więc brnę do przodu. Nie lubię się poddawać i na pewno nie odejdę od konsoli, jeśli najpierw nie zmierzę się z tym koszmarem. Na chwilę obecną mam już około 35 godzin na liczniku w grze BioWare i jest to tytuł, z którym spędziłem najwięcej czasu w bieżącym roku. Jakoś tak się stało, że zachorowałem nagle na tą kosmiczną sagę i staram się ją odpalać przy każdej nadarzającej się okazji.


LittleBigPlanet 2

Informacje

Platforma: PS3

Producent: Media Molecule

Data wydania: 19 stycznia 2011r.

Gatunek: Gra logiczno-platformowa

W LBP2 nie gram dużo, ale zebrałem z jednym znajomym wszystkie bańki z nagrodami umieszczone w bonusach przeznaczonych dla czterech graczy, więc prędzej czy później zbiorę też pozostałe. Przy okazji zrobiliśmy też trofeum polegające na złapaniu się czterech sackboyów linką z hakiem. Zajrzałem też do samouczków z Move’m i VITą i jest to na razie dla mnie czarna magia. Coś czuję, że jak będę chciał się pobawić w twórcę, to przejrzę je jeszcze nieraz.

Nie wiem czy zagram w singla w LBP2 w ten weekend, ale spróbuję pobawić się chociaż na poziomach przygotowanych przez innych graczy. Grałem już wcześniej w poziomy przygotowane przez fanów Miku Hatsune, więc chyba nie będę miał problemu ze znalezieniem czegoś co uderza w moje gusta.

Muszę się wziąć na poważnie za ten tytuł zanim Sony oświadczy graczom z całego świata, że zamyka jego serwery. Nie chcę przerabiać drugi raz szalonego weekendu, jaki miałem rok temu z Wipeoutem 2048. 


Umineko no Naku Koro ni – Rondo of the Witch and Reasoning

Informacje

Platforma: PS3 (gra ogrywana na PC w postaci moda)

Producent: Alchemist

Data wydania: 26 grudnia 2010r.

Gatunek: Dojin soft, visual novel

Zazwyczaj po ukończeniu jakiejś dobrej gry nie wiem za bardzo w co grać, jednak w tym wypadku po spędzeniu z Umineko 260-ciu godzin uznałem, że nie warto się jeszcze rozstawać z rodziną Ushiromiya i wiedźmami, które nawiedziły Rokkenjimę. Teraz, gdy odpaliłem patcha z teksturami z PS3 i japońskim dubbingiem czuję się tak, jak bym grał w remake Umineko a najlepsze jest to, że wcale nie musiałem do tego kupić nowego sprzętu i drugi raz tej samej gry, bo tak mniej więcej wygląda sprawa konsolowych remake’ów a jak ktoś chce zrobić darmowy remake Chrono Triggera, jakiejś Zeldy lub Pokemonów na PC, to taki projekt jest natychmiast kasowany przez właściciela marki.

Aktorzy głosowi zrobili fantastyczną robotę przy Umineko i śledząc ich kolejne kwestie czuję jakby w moich ulubionych bohaterów wstąpiło nowe życie. Nie mogę się doczekać aż usłyszę w końcu głosy Beatrice, Lambdadelty, Bernnkastel, Eriki i innych postaci.

Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że znam już fabułę tej opowieści dźwiękowej i ogrywając ją powtórnie będę wyczekiwał najlepszych scen w grze z wywieszonym jęzorem.

Bardzo zależało mi na ukończeniu Umineko w 2018r. Spóźniłem się raptem o jeden dzień, natomiast w 2019r. zamierzam grać w to skrzyżowanie horroru, kryminału i gry z pogranicza fantasy jak najdłużej. Zamierzam delektować się każdą chwilą z ta wspaniałą opowieścią niczym wytrawnym winem.

Znajomy powiedział mi, że jeszcze nie zdarzyło mu się przeczytać danej książki dwa razy pod rząd. Mi też w sumie nie. Choć Umineko bardzo przypomina opasłe teksty literackie, to w dalszym ciągu pozostaje jednak grą. W żadnej przeczytanej książce nie słyszałem tak znakomitej muzyki, nie widziałem jej bohaterów, ani nie miałem wyboru, który umożliwia mi zobaczenie jednego z dwóch zakończeń. Jedyne co przypomina książkę w Umineko to bardzo szczegółowe opisy i oddziaływanie nimi na wyobraźnię czytelnika, ale jakoś zupełnie mi to nie przeszkadza. W ten sposób przecież oddziałują na graczy opisy z takiego chociażby Planescape Torment, produkcji ponadczasowej, której fabularnie nie dorównuje większość wysokobudżetowych gier stawiających przede wszystkim na grafikę.


Metro 2033

Informacje

Platforma: PC

Producent: 4A Games

Data wydania: 19 marca 2010r.

Gatunek: Strzelanina pierwszoosobowa

Nie ukrywam, że świat moskiewskiego metra, które przetrwało apokalipsę nuklearną fascynuje mnie od dawna. Pierwszą styczność z tym uniwersum miałem przy okazji Metro Last Light, do którego koniecznie chcę wrócić jeszcze w tym roku. Jedna gra to było dla mnie jednak za mało. Raz nawet byłem blisko ogrania Metro 2033 na X360, ale koniec końcem nigdy mi się to nie udało.

Gdy po kilu latach od premiery autorzy obu części Metro ogłosili wydanie zbiorcze zwane Redux to już powoli zapominałem, że nie ograłem jego pierwszej części. Miałem jednak szczęście, bo jak pomagałem kiedyś koledze w sklepie z grami, to zauważyłem, że ma książkę Dmitrija Głuchowskiego, od której wszystko się zaczęło. Pożyczyłem ją od niego, bo sam nie był zbyt zainteresowany jej poznaniem i odpłynąłem na nowo w brutalny świat post-apokaliptycznego rosyjskiego metra. Wtedy też zrozumiałem jak wyprano Artema z osobowości w grze wideo, ograniczając ją do krótkich przemyśleń rzucanych przez niego pomiędzy misjami. Bolało mnie to. Książka wydała mi się lepsza, ciekawsza, traktująca ten nieprzyjazny świat bardziej szczegółowo a na sam koniec doszedł jeszcze twist fabularny, który bardzo mnie zaskoczył.

Już niedługo zadebiutuje trzecia gra w tym uniwersum, więc postanowiłem sięgnąć z tej okazji po wspomniane już Metro 2033, które jakiś czas temu rozdawano za darmo wszystkim posiadaczom Steama. Pograłem już trochę i bardzo mi się podoba, że mogę przeżyć w końcu książkową historię Artema w grze wideo. Fantastycznym pomysłem jest to, że gra ma dwa zakończenia i to drugie w znaczący sposób odbiega od tego książkowego, ale możliwość wyborów to była od zawsze jedna z największych zalet gier wideo. W Metrze 2033 nasz Artem może być totalnym chamidłem myślącym tylko o sobie i niewrażliwym na cudzą krzywdę albo bezinteresownie pomagać rodzicom chorego dziecka lub żebrakom. Podobnie ma się też sprawa z niektórymi misjami, które możemy rozegrać w dwójnasób, zabijając w ich trakcie wszystko co się rusza albo przejść je bez wyrządzania krzywdy komukolwiek.

W Metro 2033 gram oczywiście z rosyjskimi głosami i trochę przeszkadza mi to, że przy wypowiedziach niektórych mało wążnych postaci nie pojawia się tekst, ale nie wyobrażam sobie grać w tego fpa łączącego w sobie elementy survival horroru w inny sposób.


Tales of Vesperia

Informacje

Platforma: X360

Producent: Namco Tales Studio

Data wydania: 26 czerwca 2009r.

Gatunek: Jrpg akcji

Mamy w końcu 2019 rok - rok odświeżanych kotletów, w którym gracze cieszą się z możliwości zakupu gier sprzed dekady powtórnie. Taki jest stan branży gier wideo i nawet ja nie jestem od tego wolny. Zawsze chciałem zagrać w nigdy nie wydaną na Zachodzie wersję Vesperii na PS3. Dziś w końcu można w nią zagrać na najnowszych konsolach, ale mnie to kompletnie nie interesuje. Z perspektywy czasu uważam jednak, że popełniłbym ogromny błąd nie ogrywając tego jrpga 10 lat temu na X360. Ominąłbym mnie jeden z najlepszych sprzętów w moim życiu, na którym ukończyłem całkiem sporą ilość gier.

Uwielbiam Vesperię, ale wolę do niej wrócić na X360 i potraktować jak należy zamiast kupować ją drugi raz, pochwalić się zakupem wśród kolegów i nawet jej nie skończyć. Cały ten hype na remaster przeszedł obok mnie i jedyna pozytywna rzecz jaką przy jego okazji zaobserwowałem to to jak bardzo tęsknię za członkami Dzielnej Vesperii. Dlatego też od niepamiętnych czasów włączyłem konsolę Microsoftu i jestem bardzo ciekaw czy jest to szalony wybryk z okazji Nowego Roku czy pierwszy krok do tego, aby wymaszerować tą produkcję? Nigdy nie scalakowałem żadnej produkcji z cyklu Tales of, więc teraz...albo nigdy.


To jest moja growa ruletka na ten weekend, miesiąc, rok albo i dłużej. Jeśli za tydzień będę grał przynajmniej w jeden tytuł z tej listy, to uznam, że było warto ją przeprowadzić. Życzę wszystkim udanego weekendu, oczywiście nie tylko przy grach.

squaresofter
12 stycznia 2019 - 19:32