W co gracie w weekend? #252 - squaresofter - 25 maja 2018

W co gracie w weekend? #252

Borderlands i Battlefield 3 są dla mnie przeszłością. Zanim pożegnałem się z Pandorą spróbowałem jeszcze pomóc dwóm znajomym w walce z koszmarnie ciężkim Crawmeraxem. Po godzinie bezowocnych starań wreszcie udało nam się pokonać to monstrum i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku mogłem ostatni raz zagłębić się w potyczki z innymi graczami w fpsie DICE.

Te dwie produkcje skradły niejedną godzinę z mojego życiorysu, ale w końcu mam je za sobą i mogę się teraz skupić na dodatku do Bioshocka 2 oraz na trybie dla wielu graczy w tej produkcji. Od czasu do czasu pogrywam również w multiplayer Uncharted 3 i liczę na to, że i tak samo będzie w ten weekend.


Uncharted 3: Oszustwo Drake'a Edycja Gry Roku (PS3, Naughty Dog, 2011r.)

Jacyś dziwni ludzie wysyłają do mnie wiadomości prywatne z zapytaniem czy nie pograłbym z nimi w tryb dla wielu graczy? Nie znam ich. Nie wiem jak wyglądają, ani skąd są. Nie jest im łatwo mnie namówić na wspólną zabawę, bo nie mam na to po prostu czasu, ale coś jest w tej przygodówce Naughty Dog, że do niej ciągle wracam.

Te mniej popularne tryby dla wielu graczy świecą zazwyczaj pustkami, więc często jesteśmy ze znajomymi zmuszeni do używania drugich kontrolerów, żeby w ogóle odpalić mecz. Jeden gracz używa nawet trzech konsol PS3, żeby nam to ułatwić. Inaczej się po prostu nie da, bo autorzy trzeciej odsłony przygód Drake'a wymyślili sobie, że nie da się odpalić niektórych trybów zabawy bez conajmniej ośmiu graczy.

Pomimo tych wszystkich niedogodności tryb Celów Drużynowych jest całkiem udany i pomimo losowości jego poszczególnych elementów potrafi dostarczyć wielu emocji, gdy gracze walczą na poważnie.

Żeby w nim wygrać mecz jedna z drużyn musi wygrać w nim minimum dwie rundy.

W Królu Wzgórza należy przejąć skonkretną strefę na mapie i bronić do niej dostępu drużynie przeciwnej.

W Łowcy Skarbu należy jak najszybciej pochwycić skarb, który pojawia się na mapie i wlec się z nim jak najdłużej się da, opędzając się przed natarczywymi zaczepkami naszych adwersarzy.

Reakcja Łańcuchowa i Wojna na Kwadracie (moje własne tłumaczenie Turf War, wiem, że nie dosłowne, ale wszelkie prawa do nazwy zastrzeżone) polegają w zasadzie na tym samym, bo podczas ich trwania musimy przejąć jak najwięcej stref na mapie. Różnica pomiędzy tymi dwoma elementami Celów Drużynowych jest taka, że w pierwszym z nich po przejęciu pierwszej strefy na mapie pojawia się kolejna a w drugim z nich wszystkie są obecne naraz a rundę wygrywa ta ekipa, której uda się zająć większość z nich.

Strzelec Wyborowy też ma proste zasady. Musimy zlikwidować w nim oznaczonego gracza z drużyny przeciwnej i utrzymać przy życiu jego odpowiednik w naszej ekipie.

Uncharted 3 oferuje jeszcze szereg innych trybów zabawy z najpopularnejszym ze wszystkich Deathmatchem Drużynowym, ale nie będę miał problemów ze znalezieniem do niego graczy, więc skupiam się na razie na tych, do których znalezienie graczy do najprostszych rzecyz nie należy a szkoda, bo opisany przeze mnie tryb bardzo przypomina mi to, z czym mieliśmy do czynienia w prześwietnym trybie multiplayer w Killzone 2.


Bioshock 2 (PS3, 2K Marin, 2010r.)

Dodatek Minerva's Den wciągnął mnie na dobre. Rzecz dzieje się w opuszczonej sekcji Rapture. Dwóch ludzi walczy o maszynę liczącą zwaną Thinker, która ma w założeniach służyć jako instrument przewidujący z wyprzedzeniem zmiany ekonomiczne na rynku podwodnej metropolii, ale jak to w serii Bioshock bywa nawet najpiękniejsza idea może szybko zmienić się w najgorszy koszmar.

W opisywanym tu rozszerzeniu wcielamy się w obiekt testowy Sigmę, a więc w Big Daddy'ego a naszym zadaniem jest odzyskanie tej obdarzonej sztuczną inteligencją maszyny liczącej dla jednego z naszych mocodawców. Idealny setting dla graczy łaknących steampunkowych doznań. Oczywiście rywal naszego szefa nie zamierza bezczynnie przyglądać się naszej podwodnej swawoli, więc nasyła na nas armię splicerów, aby nam w tym przeskzodzić. Kluczem do naszego powodzenia są oczywiście Little Sisters, którym zawsze towarzyszą ich potworni opiekunowie. Gdy zajmiemy się tymi potworami mamy możliwość zabicia najbardziej bezbronnej istoty w całym Rapture w celu pozyskania ogromnej ilości materiału genetycznego zwanego ADAMem, który jest niezbędny do pozyskiwania nowych plazmidów i toników bojowych lub stać się najlepszym ojcem i aniołem stróżem dla małych dziewczynek oraz pomagać im w odzyskiwaniu ADAMa, odganiając od nich wszystkie natrętne potwory, które chcą im w tym przeszkodzić.

W całym dodatku możemy znaleźć 6 małych dziewczynek, więc czekają nas przynajmniej dwie wymagające konfrontacje z Big Sister. Choćby nie wiem jak bardzo niedorzecznie brzmiały nawszy mieszkańców Rapture, to to naprawdę stanowi niezłą mieszankę wybuchową i ciężko się nudzić w poszukiwaniu nowych plazmidów, które pomogą nam w dalszej eksploracji miejsca akcji gry. Jednym z moich ulubionych jest chyba Studnia Grawitacyjna, która służy do masakrowania naszych adwersarzy oraz przede wszystkich do przeciążania tranzystorów połączonych z zamkniętymi drzwiami, do których nie możemy wejść w normalny sposób.

Bioshock 2 to nie tylko połaczęnie fpsa obdarzonego ciężkim klimatem z rpgiem. Ten tytuł to także doskonały przykład trówjwymiarowej metroidvanii i choć z pozoru nie ma nic wspólnego z takim Dark Souls, to bazuje na tych samych zasadach co dwówymiarowe Castlevanie, seria Metroid Prime oraz produkcja From Software. Bez pozyskania jakiejś nowej zdolności nie mamy szans popchnięcia łabuły do przodu a ta, co by nie mówić wyróżnia się tutaj na tle innych strzelanek już samymi wiadomościami, z których dowiemy się największych sekretów ludzi, który zostali zmuszeni do wspólnego życia w tym podwodnym piekle.

Żeby tego było mało, to coraz bardziej zaczyna mi się też podobać tryb dla wielu graczy. Z początku miałem go za niezłe nieporozumienie, tym bardziej, że w przeciwieństwie do całej masy innych fpsów z trybami sieciowymi jeden strzał ze strzelby lub z granatnika nie położy tu oponenta, ale rażenie prądem graczy, którzy myślą a nie są jakimś przeciwnikiem zaprogramowanym przez algorytm daje sporą frajdę a już ubicie gracza w stroju Big Daddy'ego to prawdziwe Uniesienie (po angielsku Rapture) i szczyt satysfakcji.

Coraz mniej chcę brać udział we wspólnych ustawkach z innymi graczami. Wolę latać po tych wszystkich mapach, hakować wieżyczki wartownicze, podkładać bomby przy maszynach z dodatowymi zasobami i wykonywać kolejne wyzwania polegające na m.in. zabiciu określonej ilości graczy konkretną bronią lub trafianiu ich danym plazmidem. Wykonanie każdego z nich daje w bonusie określoną ilość ADAMa, czy doświadczenia, które pozwala nam awansować na wyższy poziom i odblokować nową broń, jej ulepszenia albo nowe plazmidy. Powoli zaczynam żałować, że nie ruszałem Bioshocka 2 od kilku lat.

Ta gra nigdy nie miała łatwo. Z jednej strony spotkała ją krytyka za zaimplementowanie nikomu niepotrzebnego trybu multiplayer od fanów pierwszego Bioshocka. Z drugiej zaś, dostało się też studiu odpowiedzialnemu za grę, które zdaniem wielu graczy nie dorównało swoją pracą pierwszej części gry. Ja sobie nic z tego nie robię, znakomicie się przy nim bawiąc i nawet porażki nie są w stanie powtrzymać przed kolejnymi potyczkami sieciowymi.


Udało mi się także przeszmuglować NDSa z Radiant Historią do miejsca pracy i zamierzam zabić nudę przy ich pomocy w ciągu kilku najbliższych dni, bo słuchanie tych samych 'hitów' w radiu każdego dnia doprowadza mnie powoli do szału.

Muzyka Yoko Shimomury skomponowana na rzecz tego kieszonkowego jrpga o podróżach w czasie przemawia do mnie o wiele bardziej. Życzę Wam udanego weekendu, oczywiście nie tylko przy grach.

squaresofter
25 maja 2018 - 10:56