Marzec 1993 roku był wyjątkowym czasem dla fanów Dragon Ball Z. W anime Goku i spółka toczyli właśnie trzymający w napięciu bój z Cellem, gdy do kin trafiła produkcja uznawana powszechnie za jeden z najlepszych filmów pełnometrażowych w uniwersum. I to właśnie o Broly – The Legendary Super Saiyan będzie ten materiał. Tradycyjnie całość omawiam w punktach aka tweetach – konkretnie w dwunastu.
3. Vegeta wyrusza do obcego świata, a w podróż z nim zabierają się podejrzeliwi Gohan i Trunks oraz mające stanowić wątek komediowy trio w osobach przerażonego Krilana, pijanego Kame-Senina i zagubionego Oolonga. Jedni uznają ich udział za rozładowujący napięcie, inni za totalne nieporozumienie. Sam jestem bliżej tej drugiej grupy.
4. Parę scen później poznajemy syna Paragusa, Broly’ego, który wygląda jakby nieustannie był pod wpływem środków uspokajających. Ten fakt szybko znajduje wytłumaczenie, gdy wychodzi na jaw, że ojciec kontroluje jego ogromną moc za pomocą specjalnej bransoletki i założonej na głowę Saiyanina tiary.
5. Na obcej planecie zjawia się Goku, który podążał za wskazówkami King Kaia. Dowiadujemy się, że on i Broly przyszli na świat tego samego dnia i leżeli koło siebie w łóżeczkach. Nieustannie płaczący Son na tyle dał się rówieśnikowi we znaki, że ten go znienawidził.
8. Dochodzi wręcz do tego, że przybyły na miejsce Piccolo, oczywiście w jednej scenie ratujący też skórę Gohanowi, bo jakżeby zrezygnować z utartego schematu, siłą zaciąga przerażonego Vegetę na pole walki. W tym momencie potężny wojownik wygląda jak bezużyteczny kłębek nerwów.
9. W trakcie, gdy Broly bez większego wysiłku masakruje Goku, Gohana i Trunksa, Paragus przybliża Vegecie historię chłopca. Okazuje się, że obdarzone potężną mocą już w dniu narodzin dziecko, zostało skazane wraz z ojcem na śmierć przez króla Vegetę. Mocny wątek, który nadaje nieco głębi historii Broly’ego i tłumaczy jego mentalną niestabilność.
12. Broly - Legendarny Super Saiyanin to najdłuższa z dotychczasowych kinówek i autorzy nieźle spożytkowali ten czas, tworząc ciekawe tło fabularne i odpowiednio długie sekwencje walk. Niestety znów pojedynki są jednostronne, więc widz nie otrzymuje zbyt wielu szans na nacieszenie oczu efektowną wymianą ciosów. Kuleje też zakończenie - znów można zarzucić twórcom brak pomysłów. Sumarycznie jednak cały film wypada nieźle. Po seansie nie dziwię się, że jest oceniany wysoko przez fanów przygód Saiyan. Na tle poprzedników oferuje wystarczająco wiele, by nawet dzisiaj poświęcić mu te 70 minut. Moja ocena to 7/10.
A Ty jak oceniasz debiut Broly'ego?