DBZ: Broly - The Legendary Super Saiyan w 12 tweetach - Brucevsky - 27 kwietnia 2019

DBZ: Broly - The Legendary Super Saiyan w 12 tweetach

Marzec 1993 roku był wyjątkowym czasem dla fanów Dragon Ball Z. W anime Goku i spółka toczyli właśnie trzymający w napięciu bój z Cellem, gdy do kin trafiła produkcja uznawana powszechnie za jeden z najlepszych filmów pełnometrażowych w uniwersum. I to właśnie o Broly – The Legendary Super Saiyan będzie ten materiał. Tradycyjnie całość omawiam w punktach aka tweetach – konkretnie w dwunastu.

1. Zaczyna się sielankowo, jak w każdym filmie w uniwersum Dragon Balla. Goku całkowicie podporządkuje się żonie i wskakuje w garnitur, by dobrze wypaść przed komisją prywatnej szkoły, do której ma uczęszczać Gohan. Reszta ekipy tymczasem piknikuje w parku, wsłuchując się w występ karaoke Krilana.
2. Spokój burzy przybycie statku kosmicznego z mnóstwem wojaków i tajemniczym Saiyaninem Paragusem, który deklaruje stworzenie nowej Planety Vegeta i pragnie, by władzę nad nią i nowo tworzoną cywilizacją objął książę Vegeta. Ten nie jest specjalnie zainteresowany, ale łapie przynętę, gdy gość wspomina mu o szansie spotkania z Legendarnym Super Saiyaninem.

3. Vegeta wyrusza do obcego świata, a w podróż z nim zabierają się podejrzeliwi Gohan i Trunks oraz mające stanowić wątek komediowy trio w osobach przerażonego Krilana, pijanego Kame-Senina i zagubionego Oolonga. Jedni uznają ich udział za rozładowujący napięcie, inni za totalne nieporozumienie. Sam jestem bliżej tej drugiej grupy.

4. Parę scen później poznajemy syna Paragusa, Broly’ego, który wygląda jakby nieustannie był pod wpływem środków uspokajających. Ten fakt szybko znajduje wytłumaczenie, gdy wychodzi na jaw, że ojciec kontroluje jego ogromną moc za pomocą specjalnej bransoletki i założonej na głowę Saiyanina tiary.

5. Na obcej planecie zjawia się Goku, który podążał za wskazówkami King Kaia. Dowiadujemy się, że on i Broly przyszli na świat tego samego dnia i leżeli koło siebie w łóżeczkach. Nieustannie płaczący Son na tyle dał się rówieśnikowi we znaki, że ten go znienawidził.

6. Obsesja ta okazuje się na tyle silna, że Broly odwiedza Goku w nocy, chcąc pozbawić go życia. Dochodzi do pojedynku, ale walkę przerywa w ostatniej chwili Paragus.
7. Wiele osób narzeka na sposób przedstawienia Vegety w Dragon Ball Super. W opisywanej kinówce heros też jednak nijak nie przypomina siebie z serialu. Moc legendarnego Super Saiyanina onieśmiela go do tego stopnia, że traci całkowicie wolę walki i kolejne minuty spędza na pojękiwaniu oraz pogrążaniu się w rozpaczy.

8. Dochodzi wręcz do tego, że przybyły na miejsce Piccolo, oczywiście w jednej scenie ratujący też skórę Gohanowi, bo jakżeby zrezygnować z utartego schematu, siłą zaciąga przerażonego Vegetę na pole walki. W tym momencie potężny wojownik wygląda jak bezużyteczny kłębek nerwów.

9. W trakcie, gdy Broly bez większego wysiłku masakruje Goku, Gohana i Trunksa, Paragus przybliża Vegecie historię chłopca. Okazuje się, że obdarzone potężną mocą już w dniu narodzin dziecko, zostało skazane wraz z ojcem na śmierć przez króla Vegetę. Mocny wątek, który nadaje nieco głębi historii Broly’ego i tłumaczy jego mentalną niestabilność.

10. Niemniejsze wrażenie robi scena w końcówce, w której Broly dopada próbującego ewakuować się w kapsule ojca. Oszalały Saiyanin zgniata rodzica żywcem w pojeździe siłą samych rąk. Rzadko spotykamy w uniwersum aż taką brutalność, do tego jeszcze tak dokładnie pokazaną. To motyw, który podkreśla niebezpieczną naturę tytułowego adwersarza.
11. Niestety i ten film kinowy cierpi na problem słabego, niesatysfakcjonującego i niezbyt logicznego zakończenia. W tym przypadku Broly ginie od jednego dobrze wymierzonego ciosu Goku, który wcześniej otrzymał potrzebną energię od Trunksa, Piccolo, Gohana i dość długo wahającego się Vegety.

12. Broly - Legendarny Super Saiyanin  to najdłuższa z dotychczasowych kinówek i autorzy nieźle spożytkowali ten czas, tworząc ciekawe tło fabularne i odpowiednio długie sekwencje walk. Niestety znów pojedynki są jednostronne, więc widz nie otrzymuje zbyt wielu szans na nacieszenie oczu efektowną wymianą ciosów. Kuleje też zakończenie - znów można zarzucić twórcom brak pomysłów. Sumarycznie jednak cały film wypada nieźle. Po seansie nie dziwię się, że jest oceniany wysoko przez fanów przygód Saiyan. Na tle poprzedników oferuje wystarczająco wiele, by nawet dzisiaj poświęcić mu te 70 minut. Moja ocena to 7/10.

A Ty jak oceniasz debiut Broly'ego? 

Brucevsky
27 kwietnia 2019 - 12:34