Anime Corner #34: The Promised Neverland – Rodzina jest najważniejsza - squaresofter - 6 września 2019

Anime Corner #34: The Promised Neverland – Rodzina jest najważniejsza

Kontynuujmy przegląd najlepszych anime 2019 roku. Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie, od openingu, który tak bardzo wpadł mi w ucho, że nie mogłem się nim nacieszyć, oglądając go bez przerwy. Wtedy też postanowiłem sprawdzić o czym jest The Promised Neverland. Po obejrzeniu całej serii mogę stwierdzić, że przerosło ono moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałem się, że trafię na tak kapitalną japońską animację.

The Promised Neverland

Informacje

Studio: CloverWorks

Gatunek: SF, kryminał, horror, psychologiczny, thriller, shounen

Liczba odcinków: 12 (10 stycznia 2019r. - 29 marca 2019r.)

Całe te anime też zaczyna się całkiem niewinnie. Mamy więc sierociniec Grace Field House, w którym mieszkają małe dzieci wraz z opiekującą się nimi mamusią Isabellą. Wszyscy spędzają czas na zabawach w chowanego i berka, od czasu do czasu pisząc testy określające ich sprawność intelektualną. Wspólnie spożywają posiłki, wygłupiają się a kiedy któreś z nich zostaje wysłane do rodziny zastępczej to wszyscy pogrążają się w smutku.

Sielanka nie trwa długo. W ich głowach rodzą się pytania o to, dlaczego żadne ze szczęśliwców nie pisze do pozostałych żadnych listów po odejściu, skoro żyli ze sobą pod jednym dachem praktycznie całe dzieciństwo? Gdy prawda wychodzi na jaw brylować intelektualnie zaczyna trójka protagonistów: Emma, Norman i Ray.

Zaczyna się jedna z najlepszych gier pozorów, jakie można zobaczyć w tym medium. Oczywiście znajdą się tacy co będą narzekać, że nie wszystkie sceny z mangi trafiły do anime, ale zawsze uważałem, że rozsądniej jest porównywać anime do anime. Widziałem zbyt dużo isekaiów i shounenów  podobnych do siebie jak dwie krople wody, żeby nie nie docenić tej opowieści o upiornym sierocińcu, który bardziej przypomina więzienie o zaostrzonym rygorze, bez żadnej nadziei na ucieczkę niż oazę szczęścia.

Można mieć oczywiście zastrzeżenia do całej wykreowanej fabuły w The Promised Neverland, bo przecież trzech jedenastolatków nie mogłoby wpaść na taki złożony plan ucieczki, ale już od pierwszego odcinka widzimy, że Emma i jej dwóch rówieśników dominuje nad resztą grupy nie tylko intelektualnie, ale radzi sobie także z zadaniami wymagającymi sprawności fizycznej.

Na pierwszy plan z obsady wysuwa się właśnie błondwlosa Emma, która zachowuje się bardziej jak dziecko, ale to przecież jej sposób na dogadywanie się z młodszymi dzieciakami. Jest bardzo troskliwa i uczuciowa. Dla swojej rodziny zrobi wszystko, nawet jeśli logika i chłodna kalkulacja nakazują zupełnie coś innego. Poświęcenie słabszego członka grupy dla własnego dobra to coś, co nie przyjdzie jej nawet do głowy. Jest busolą etyczną całej trójki. Gdy Norman i Ray kombinują jak przetrwać, ona myśli o tym jak zrobić tak, żeby przetrwali wszyscy, łącznie z tymi młodszymi. Jej naiwność sprawia, że łatwo ją manipulować i oszukać. Nikt nie jest jednak w stanie sprawić, żeby zwyczajnie w świecie poddała się, zbaczając ze ścieżki utartej do wytyczonego wcześniej celu.

Norman zaś charakteryzuje się analitycznym sposobem myślenia. Gdy wszyscy wokół starają się wywieść go w pole nawet nie zauważą, gdy sami się tam znajdą. Potrafi wykorzystywać słabe punkty przeciwnika na swoją korzyść. Od samego początku widać też, że czuje coś do Emmy i zrobi wszystko, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo, nawet gdy byłoby to równoznaczne z jego własnym poświęceniem. Wszelkie niedostatki w motoryce nadrabia intelektem.

Ray uchodzi za jeszcze lepszego stratega, ale jest o wiele bardziej samolubny. Nie lubi dzielić się z innymi swoimi obawami. Ma słomiany zapał i zbyt szybko się poddaje. Wyznaje zasadę, że cel uświęca środki. Gdyby był bardziej otwarty to jego rówieśnicy mogliby mu może pomóc w rozwiązaniu jakiegoś problemu a tak jest w wielu przypadkach zdany na samego siebie.

Na wielkie słowa uznania zasługuje również opiekunka Isabella, która wydaje się niefrasobliwą służbistką, która nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w jej sierocińcu a w gruncie rzeczy zna swoich podopiecznych, ich słabe i mocne strony lepiej niż im się wydaje. Nie chcę zdradzać więcej szczegółów na jej temat, bo po pierwszym sezonie widać, że jest to jedna z najbardziej złożonych postaci w całym serialu i na pewno jeszcze czymś zaskoczy widza.

Gdy wszystkie figury zostają postawione na szachownicy rozpoczyna się kapitalna rozgrywka psychologiczna, w której każda ze stron stara się przechytrzyć tą drugą.

Nie jest to specjalnie długa seria i czasami przeszkadzało mi, że akcja toczy się w niej zbyt szybko. Warto jednak poświęcić jej swój czas, bo takich pojedynków intelektualnych nie było w tym medium od dawna. Jest to niemal ten sam poziom co The Legend of Galactic Heroes, Death Note i Code Geass. Inny jest jednak setting i cele głównych bohaterów. To historia o przyjaźni, zdradzie, więzach rodzinnych, poświęceniu oraz przede wszystkim o cenie, jaką trzeba zapłacić za urzeczywistnienie własnych marzeń. Nawet jeśli ma słabsze momenty to później widz dostaje od scenarzystów scenę, która zaskakuje lub wręcz szokuje. Dawno nie bawiłem się tak dobrze, poznając sekrety bohaterów w anime a ewidentne elementy horroru jedynie dodawały pikanterii niektórym wydarzeniom.

Spotkałem się z opiniami, że The Promised Neverland nie jest straszny, ale to, czy się czegoś boimy zawsze zależy od perspektywy. Dorośli, nie wierzący w wyimaginowane potwory boją się podniesienia podatków, tego, że szef może im nie dać urlopu kiedy chcą, tego, że listonosz zostawi im awizo w skrzynce zamiast dostarczyć zamówioną przesyłkę, zwycięstwa wyborczego partii politycznej, której nie popierają itp.

Dla dzieci straszne jest to, jeśli więcej nie spotkają się z kimś, kogo uwielbiają, gdy okazuje się, że osoba, której najbardziej ufają kłamie z uśmiechem na twarzy. Sceny, w których Emma i pozostali znajdują się w jakiejś sytuacji bez wyjścia a na ich twarzach maluje się przerażenie są tu doskonale zrealizowane i jak najbardziej można je zaklasyfikować do strasznych.

Przy The Promised Neverland musiałem powstrzymywać się przed tym, żeby nie obejrzeć go zbyt szybko. Końcówka sprawiła, że byłem zachwycony i nie mogę się doczekać na ponowne spotkanie z tymi bohaterami, bo jestem bardzo ciekaw dokąd zaprowadzi ich determinacja, błędy z przeszłości czy tajemnice, których nie zdążyli jeszcze wyjawić i nie mówię tutaj tylko o czwórce głównych bohaterów, bo pozostali też mieli swoje pięć minut.

squaresofter
6 września 2019 - 18:36