Sukkuby to demony przybierające postać ponętnej kobiety, nawiedzające mężczyzn w snach i kuszące ich dusze obietnicami niebywałej „przyjemności”. Tego rodzaju tematyka rozpala wyobraźnię przeróżnych twórców zarówno z zachodu, jak i wschodu od stuleci. Nie jest więc niczym dziwnym, że „piekielne niewiasty” stały się bohaterkami całego spektrum komiksów/mang. Jedną z nich jest wydana przez Waneko jednotomówka Sukkub i jej ciężka praca w korpo, której obwoluta może być mocno zachęcająca dla męskiego grona czytelników. Prawda jest jednak taka, że wnętrze tytułu skrywa coś więcej niż tylko wizualną rozkosz.
Świat demonów przeżywa naprawdę poważny kryzys związany z brakiem nowych rąk do pracy. Dotknęło to najbardziej sukkuby, których populacja tak drastycznie się zmniejszyła, że każda pracująca „demonica” musi teraz brać pełno nadgodzin. Pracowników nieustannie brakuje, a pracy jest coraz więcej. Nic więc dziwnego, że wszyscy czyją się mocno wypaleni. Jedną z nich jest Lily, która od dłuższego czasu marzy jedynie o chwili błogiego wypoczynku. Nie spodziewa się ona, że w jej życiu zajdą pewne zmiany w momencie, kiedy nawiedzi ona człowieka o imieniu Tsutomu, który równie ciężko haruje, jak ona i nie ma nawet chwili na wytchnienie. Spotkanie dwóch przedstawicieli różnych gatunków, których łączy zmęczenie i przepracowanie, musi być początkiem czegoś wyjątkowego.
Biorąc pod uwagę dorobek artystyczny twórcy i dość sugestywną grafikę na obwolucie, można odnieść mylne wrażenie, że mamy tu do czynienia z mangą dla dorosłych. Tytuł nie boi się pewnej dozy pikanterii, epatowania cielesnymi walorami pięknych sukkubów w skąpych strojach, sypania na prawo i lewo żartami z podtekstem czy ukazywania kadrów z dość dwuznacznymi pozycjami. Pomimo tego pozycja nie przekracza pewnej jasno ustalonej granicy i niczego typowego „18+” tutaj nie znajdziemy.
Sukkub i jej ciężka praca w korpo jest tytułem, który ciężko jednoznacznie przypisać do jednego gatunku. Mamy tutaj liczne elementy prostej komedyjki ecchi, na kolejnych stronach pojawiają się również pewne schematy typowe dla komiksowych romansów, jednocześnie zagłębiając się w historię, można dostrzec również starania autora nadania tytułowi socjologicznego wydźwięku. Mieszanka dość nieoczywista i niestety powodująca, że nie każdy będzie tym tytułem zainteresowany.
Poziom humoru opierającego się głównie na „podtekstach” jest tutaj co najwyżej poprawny i nie można od pozycji oczekiwać czegoś nadzwyczajnego. Niektóre sceny wywołają u czytelnika mimowolny uśmiech, inne zaś mogą wydawać się trochę żenujące. W kwestiach „romantyczności” historia pozostawia również trochę do życzenia. Infantylność niektórych zachowań i brak odpowiedniego rozwinięcia poruszonych wątków, będzie dla części odbiorców trudna do zaakceptowania. Zdecydowanie najciekawiej wypada tu aspekt „socjologiczny”, którego mało kto mógł się w tym tytule spodziewać. Autor w dość nieoczekiwany i prześmiewczy sposób stara się zwrócić uwagę na Japoński kult pracy i dosłowne „wykorzystywanie” pracownika na wszelkie możliwe sposoby. Wykańczająca „korpo praca” zresztą ostatnimi czasy staje się nie tylko domeną KKW i na zachodzie również co niektórzy mogą na nią ponarzekać. Biorąc jednak pod uwagę formę wizualną mangi i zawarte w niej treści, mało kto będzie chciał doszukiwać się ukrytych znaczeń fabuły.
O ile sama historia prezentuje się co najwyżej poprawnie, to już na pewno niczego nie można zarzucić mandze pod względem graficznym. Rysunki są naprawdę bardzo ładne i potrafią przykuć uwagę. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwają się projekty postaci. Jak na rysownika mającego doświadczenie z tytułami dla dorosłych, Gentsuki perfekcyjnie kreśli damskie postacie, dbają o odpowiednie eksponowanie ich wdzięków (chociaż czasem przesadnie wielkich).
Sukkub i jej ciężka praca w korpo jest więc tytułem, który nigdy nie pretendował do miana wielkiego hitu, zadowalając się pozycją dobrego przeciętniaka. Po mangę można sięgnąć chcąc odrobiny romansu/komedii/fanserwisu jednocześnie nie oczekując od pozycji czegoś „niesamowitego”.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.