Recenzja mangi Kakegurui: Szał hazardu #8 - Froszti - 20 maja 2021

Recenzja mangi Kakegurui: Szał hazardu #8

Kakegurui to dość nietuzinkowa i mocno szalona seria (zgodnie z podtytułem), która zaciekawiła naprawdę spore grono czytelników. Hazardowe wybryki grupy uczniów ekskluzywnej szkoły śledzi się z wielką ciekawością, tak aby odkryć w końcu co tak naprawdę nimi kieruje. Pora więc sprawdzić, czy część ósma serii przyniesie w tej materii jakieś odpowiedzi.

Odkąd Yumeko pojawiła się w murach Akademii, naprawdę wiele się działo. Dziewczyna sporo namieszała, doprowadzając nawet do przedwczesnych wybór do szkolnego samorządu. Oczywiście nie może być tutaj mowy o normalnym głosowaniu, w placówce wygraną można zdobyć tylko w jeden sposób. Tam, gdzie pojawia się gra o wysoką stawkę, musi również zjawić się i ona. Nic więc dziwnego, że w hazardowej bitwie o władze Yumeko zmierzy się z równie przenikliwymi i groźnymi przeciwnikami. Tym razem jednak stawka będzie o wiele większa, niż można byłoby przypuszczać.

Kolejne wydane części serii potrafią dość mocno intrygować czytelnika. Nadal tak naprawdę nic nie wiemy o głównej bohaterce tytułu. Co nią kieruje? Dlaczego znalazła się w tym miejscu? Czy jej szalone oblicze jest prawdziwe, czy może to tylko gra aktorska? Tego typu pytań są dziesiątki i niewiele wskazuje na to, aby twórca w najbliższym czasie miał udzielić jakieś konkretne odpowiedzi. Jak na razie każda wydana część skupia się głównie na „hazardowym szaleństwie”, które dopada tutaj każdego.

Nie inaczej jest w recenzowanym tomiku, który to powiela pewne schematy poprzednich odsłon. Historia staje się przez to trochę mało odtwórcza, jednak nadal ma w sobie coś hipnotyzującego, co potrafi przyciągnąć czytelnika. Mamy tutaj również po raz pierwszy do czynienia z fabułą, w której to wspomniana Yumeko nie odgrywa pierwszoplanowej roli. W zasadzie to można napisać, że jest ona tutaj tłem dla innych. Nie ma jednak co zagłębiać się nadmiernie w szczegóły scenariusza, aby nie psuć niespodzianki innym. Pierwsze skrzypce gra tutaj Mary i Ryota, dziewczyna w zastępie głównej bohaterki błyszczy niebywałą inteligencją i przebiegłością. Chłopak jak zawsze nie za bardzo orientuje się w rozgrywce i jest niczym więcej niż przysłowiowym dodatkiem. Sama „gra” zaś pomimo swojej pozornej prostoty ma kilka ciekawych momentów, w których to bohaterowie mają okazje zaprezentować swoje zdolności.

W kwestiach wizualnych manga cały czas utrzymuje swój wysoki poziom, zapewniając odbiorcy naprawdę świetnie wyglądające rysunki. Nadal projekty postaci, mimika ich twarzy i wygląd oczy to mistrzostwo w czystej postaci.

Kakegurui #8 jest więc kolejną dawką szalonej historii, w której nie brakuje odczuwalnych dla czytelnika napięć. Tytuł nadal więc sprawia odbiorcy sporo frajdy, która przysłania pewne jego wady i wtórność niektórych elementów.

Szalona dawka hazardu, która wywołuje u czytelnika szeroki uśmiech zadowolenia.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Froszti
20 maja 2021 - 10:59