Recenzja filmu Mitchellowie kontra maszyny - ładna mądra zabawna animacja - fsm - 20 maja 2021

Recenzja filmu Mitchellowie kontra maszyny - ładna, mądra, zabawna animacja

Łatwo narzekać na nefliksowe filmy i seriale - gdy oferuje się ich tak dużo to rzeczy o wysokiej jakości często giną pod aporem tych słabszych, ale popularniejszych produkcji. Animacja Mitchellowie kontra maszyny to przykład dzieła zarówno popularnego, jak i zasługującego na masę komplementów. Oczywiście rola Netflixa w tym wypadku to tylko dobry zmysł zakupowy, wszak sam film powstał w wytwórni Sony i był robiony z myślą o kinach, ale pandemia wymusiła zmianę dystrybucji. Na szczęście gotowy produkt jest na tyle dobry, by sprawiać radochę również na małym ekranie.

Animacja jest ładna, bo...

Spece z Sony pokazali przy okazji filmu Spider-Man Uniwersum, że jest na dużym ekranie miejsce dla nowatorskiej wizji animacji, która nie podąża ścieżką wytyczoną przez perfekcyjne rendery Piksara. Animacja bardzo komiksowa, pozornie chaotyczna, łącząca różne techniki pojawia się w Mitchellach i sprawia fantastyczne wrażenie. Niemal każdy kadr to mała perełka.

Animacja jest mądra, bo...

Nie bije obuchem po głowie sprzedając Ważne Mądrości. Twórcy w zupełnie naturalny sposób do opowieści o końcu świata wpletli wątki o inności, dojrzewaniu, rodzinnych więzach i zagrożeniu płynącym z nadużywania technologii. Dorosły będzie zadowolony, że nikt nie traktuje go jak idioty, a młodszy widz na pewno wyniesie z filmu coś więcej niż tylko "o, śmieszny piesek".

Animacja jest zabawna, bo...

No cóż, komediowe akcenty rozłożone bardzo dobrze i całość trafia do celu. Tak, piesek jest śmieszny, ale śmieszne są też roboty, śmieszne są sceny akcji, śmieszne są easter eggi. Mitchellowie kontra maszyny to naprawdę zabawna przygoda.

Michael Rianda, reżyser filmu to debiutant w pełnym metrażu, który zęby zjadł tworząc animację Wodogrzmoty małe, a na dodatek uzyskał wsparcie Philipa Lorda i Chrisa Millera (m.in. LEGO Przygoda), świetny efekt końcowy nie powinien więc dziwić. Dołóżmy do tego cudną obsadę (film oglądałem po angielsku) i dostajemy prawdopodobnie najlepszą animację tego roku. Krótko i na temat, bo dłuższa recenzja nie jest potrzebna: 8,5/10.

fsm
20 maja 2021 - 13:22