Recenzja mangi Spy x Family #3 - #5 - Froszti - 6 czerwca 2021

Recenzja mangi Spy x Family #3 - #5

Decyzja wydania na naszym rynku przez Waneko serii Spy x Family to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Pierwsze tomy pokazały ogromny potencjał tytułu i wyniosły go do rangi jednej z najciekawszych mang komediowych ostatniego czasu. Pora więc się przekonać czy kolejne wydane odsłony prezentują równie wysoki poziom co sam początek.

Tomik trzeci wypełnia „komediowa” akcja związane z wizytą brata Yor, który nie ma zamiaru zaakceptować „związku” siostry. Zapatrzony w nią jak obrazek mężczyzna udający urzędnika, a tak naprawdę pracujący dla Tajemnej Policji, ma zamiar zrobić wszystko, aby uwolnić ukochaną siostrzyczkę z okowów (równie fikcyjnego, jak on) małżeństwa. W towarzystwie gdzie każdy udaje kogoś innego i skrywa masę sekretów, nic nie może być nazbyt normalne. Czytelnik musi się więc przygotować na masę absurdalnej „akcji” i wywołujące szeroki uśmiech zadowolenia na twarzy dialogi. Równie ekscytująca i mocno rozrywkowa jest druga część tomiku, skupiająca się na uroczej „córeczce”, która swoim zachowaniem i tekstami rozbawi nawet największego ponuraka. Tatsuya Endo łączy tutaj szpiegowskie klimaty, odrobinę dramatyzmu powiązaną z niezbyt przyjemną przeszłością bohaterów z nutką coraz bardziej widocznego romansu. Taka mieszanka dodatkowo solidnie doprawiona zostaje świetną warstwą komediową. Mamy więc tutaj do czynienia z tytułem poruszającym emocje na wielu płaszczyznach, dzięki czemu znacząco wyróżnia się on na tle innej konkurencji. Akcja, świetne napisane dialogi i liczne gagi to niejedyne zalety serii. Kolejnymi są świetnie wykreowane postacie, które z każdą kolejną częścią ewoluują i zaczynają im się zmieniać priorytety. Ciągłe udawanie kogoś innego i strach przed odkryciem przez innych ukrywanej prawdy, ma swoje negatywne skutki, które czasem wywołują u bohaterów chwile słabości. Niczego złego nie można również napisać na temat warstwy graficznej tomiku, w której autor kolejny raz pokazuje swój kunszt. Potrafi on w stosunkowo prostej kresce oddać wiele emocjonalności na twarzach bohaterów, co nie jest bez wpływy na samego czytelnika.

Tomik czwarty to szalona i mocno niebezpieczna wyprawa po nowego członka rodziny. Anya zażyczyła sobie bowiem posiadać psa i nie było mowy o zmianie marzenia na inne. Rodzina „Forgerów” do zwykłych i normalnych nie należy więc można było się spodziewać tego, że wyprawa do sklepu zoologicznego przerodzi się w coś niesamowitego. Któż mógłby przypuszczać, że poszukiwanie czworonoga to takie niebezpieczne zajęcie i można natknąć się podczas tego pozornie trywialnego zajęcia na grupę terrorystów. Nie trzeba chyba dodawać, że w wielkim niebezpieczeństwie są tutaj sami „zamachowcy”, którzy niewiedzą z kim zadarli. Sam milusiński, który w końcu powiększy rodzinę, również do zwykłych czworonogów nie należy (ale jego „zdolności” to już niespodzianka dla czytelnika). Poprzednia część mocniej skupiała się na dialogach i pokazaniu wycinków przeszłości niektórych postaci. Część czwarta to gigantyczna dawka widowiskowej akcji, która wypełnia większą część tomiku. Nikt nie będzie miał tutaj prawa do narzekania na nudę, a kolejne „szaleństwa” będą wywoływać u odbiorcy salwy niekontrolowanego śmiechu. Bezsprzecznie największy prym wiedzie tutaj Anya, która swoim zachowaniem skradnie serce każdego odbiorcy tego tytułu. Trudno jest znaleźć innego małoletniego bohatera mangi, który jest tak mocno urzekający. Swoje pięć minut ma również Yor, która wyraźnie zaczyna odkrywać w sobie coraz mocniej instynkt macierzyński, chociaż sama nie jest tego świadoma.

Część piątą serii zasadniczo można podzielić na trzy historie. Pierwsza z nich skupia się na próbach Yor zostania lepszą kucharką, co doskonale obrazuje jej przemianę i chęć zostania lepszą „żoną” i „matką”. Ktoś, kto sprawnie posługuje się nożem, nie musi jednak być doskonałym kucharzem, o czym czytelnicy będą mieli szansę się tutaj przekonać. Drugi z wątków to poważne problemy Anyi podczas trwania egzaminów w szkole, które mogą zadecydować o jej dalszych losach w tej placówce. Kiedy nauka w domu nie przynosi zamierzonych efektów (głównie przez samych „nauczycieli"), to potrzeba przejść do bardziej inwazyjnego planu. Trzeci i ostatni z wątków to niespodziewana wizyta współpracownicy pana domu, która chciałaby, aby relacje służbowe przerodziły się w coś więcej. Na przeszkodzie stoi jednak jego „fałszywa” rodzina, która jednak coraz mocniej staje się dla niego czymś ważnym. Piąta odsłona serii wypełniona jest więc różnorodną akcją, w której nie zabraknie widowiskowości, emocji, świetnego humoru i odrobiny dramaturgii.

Oceniając więc całościowo Spy x Family #3-#5 można z całą stanowczością stwierdzić, że mamy tu naprawdę do czynienia z jedną z najciekawszych (jeśli nie najlepszych) rozrywkowych mang, które ostatnio pojawiły się na naszym rynku. Jeśli ktoś szuka świetnej opowieści z ogromnym potencjałem i rewelacyjną warstwą humorystyczną to zdecydowanie powinien sięgnąć po ten tytuł.

Przygody „fałszywej” rodzinki, które wywołują u czytelnika szeroki uśmiech zadowolenia.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
6 czerwca 2021 - 11:42