Recenzja mangi Kulinarne pojedynki #21-25 - Froszti - 30 czerwca 2021

Recenzja mangi Kulinarne pojedynki #21-25

W świecie Kulinarnych pojedynków zaszła poważna zmiana, która wpłynęła na wielu uczniów akademii. Pora więc sprawdzić kolejne części mangi, aby zobaczyć jak Soma i przyjaciele poradzą sobie z nowymi wyzwaniami.

Nowy dyrektor akademii i jego nowe porządki, sprawiły, że „pierwszaki” pod przewodnictwem Eriny, musiały się dobrze zorganizować, aby dostać promocję do klasy drugiej. Ich dalszy los w szkole będzie zależny od wyników osiągniętych na egzaminach końcowych, odbywających się na Hokkaido. Mroźna wyspa to nie tylko niesprzyjające warunki atmosferyczne, ale również egzaminatorzy, których głównym celem jest pozbycie się jak największej liczby uczniów. Na tym właśnie głównie skupia się tomik dwudziesty pierwszy. Oczywiście można być pewnym, że plan Centrali nie będzie taki łatwy do zrealizowania, a młodzi kucharze pokażą pełnie swoich zdolności. Nie obejdzie się tu również bez nowego pojedynku, w którym naprzeciw siebie staną Yukihira i Hayma. Autor w części tej stawia przede wszystkim na pokazanie, jak mocno młodzi uczniowie akademii rozwinęli się przez ostatni rok i jaki wpływ miał na to sam główny bohater. Jest więc tutaj dość widowiskowo, momentami dramatycznie, nie zapomniano jednak o pewnej dawce humoru.

Całość części dwudziestej drugiej skupia się na wspomnianym pojedynku Yukihiry i Hayma (o czym doskonale świadczy, chociażby grafika na obwolucie). Pomiędzy nimi dochodzi do rewanżu, w którym każda ze stron jest dość mocno zdeterminowana, aby wygrać. Soma jak zawsze chce pokazać, że jest po prostu lepszy. Za poczynaniami Haymy (któremu poświęcona jest spora część tego tomu) kryje się jednak pewna tajemnica, która stopniowo jest odkrywana przed czytelnikiem. Ci fani mangi, którzy uwielbiają dynamikę Kulinarnych pojedynków i odkrywanie tajemnic „kuchennego świata”, powinni być z fabuły tej części więcej niż zadowoleni. Nie brakuje tutaj również emocji i widowiskowości, dzięki której kolejne strony tomiku dosłownie pochłania się w błyskawicznym tempie.

Tomik dwudziesty trzeci od samego prawie początku zaskakuje i przybiera dość dramatyczne oblicze. Wszystko to powiązane jest z walkami „buntowników” z członkami elitarnej dziesiątki. Ze względu na pewne wydarzania, cały plan „pierwszaków” zostaje zniszczony. Nie pozostaje więc nic innego jak tylko rzucić wyzwanie najpotężniejszym w walce o wszystko. Na scenę w tym momencie dość niespodziewanie wkracza ojciec Somy, który nie ma zamiaru pozwolić nowemu dyrektorowi akademii na realizację jego planu. Nie mamy tutaj zbyt wielu dynamicznych scen z gotowaniem. Autor stawia tu przede wszystkim na dialogi i odkrywanie przeszłości dawnej elity szkoły, do której należał zarówno Jouichirou oraz Azami. Mamy więc tutaj okazję zobaczyć przeszłość, która mocno rzutuje na obecne czasy i motywuje ojca Eriny do działania.

Sam początek tomiku dwudziestego czwartego to mieszanka doświadczenia starych uczniów akademii i żywiołowość pierwszaków. Ocaleni uczniowie pod przewodnictwem doświadczonych mistrzów, przechodzą bowiem intensywne szkolenie. Ma ono pomóc im przeciwstawić się elitarnej dziesiątce, tym samym dając nadzieje na uratowanie przyjaciół i całej szkoły. Końcówka mangi to już początek ostatecznego pojedynku, który zadecyduje o ich przyszłości. Niektórzy członkowie drużyny mogą być dla czytelnika dość zaskakujący, co jeszcze bardziej zachęca go do sięgnięcia po kolejne odsłony serii.

Prawie cała przedstawiona w poprzedniej części fabuła stanowiła solidny wstęp do tego, co dzieje się w dwudziestym piątym numerze mangi. Soma z towarzyszami dźwigając na swoich barkach dużą odpowiedzialność za przyjaciół, staje naprzeciwko „elity”, która patrzy na wszystkich z góry. Wyniki pierwszych pojedynków wlewają w serca „pierwszaków” sporą dawkę nadziei, do pełni sukcesu jest jednak daleka droga. Chociaż zwycięscy niektórych pokazanych tutaj kulinarnych pojedynków są raczej łatwi do przewidzenia, to i tak nie brakuje tu pewnej porcji dramatyzmu. Kolejny raz autor decyduje się odkryć skrawki tajemnic niektórych postaci, co jeszcze mocniej zagęszcza fabułę i sprawia, że jest ona naprawdę mocno intrygująca.

Na temat oprawy graficznej czy rodzimego wydania recenzowanych tomików, nie można napisać niczego odkrywczego. Rysunki nadal są mocną stroną mangi, dobrze pokazując emocje i dynamikę wydarzeń. Rodzime wydanie zostało zaś przygotowane z należytą precyzją. Jedyne, do czego można się przyczepić to niekiedy naprawdę mała czcionka, ale jest to zrozumiałe, jeśli chce się umieścić ważny dla fabuły opis na mocno ograniczonym miejscu.

Kulinarne pojedynki #21-25 to pozycja, która powinna zapewnić czytelnikom spragnionym dobrej i dynamicznej mangi, sporo rozrywki. Każda kolejna część cały czas trzyma swój wysoki poziom, zachęcając tym samym fanów do sięgania po kolejne odsłony. Mam nadzieje, że kolejne tomiki będą równie ekscytujące.

Porcja kuchennych rewolucji i „bitew”, które potrafią zapewnić czytelnikowi sporo świetnej rozrywki i należytą porcję relaksu.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
30 czerwca 2021 - 11:02