Recenzja mangi Shadows House #1 - Froszti - 16 lipca 2021

Recenzja mangi Shadows House #1

Shadows House #1 to początek intrygującej mangowej historii, która jest jedną z nowości wydawnictwa Waneko. Jeśli więc ktoś lubi nietuzinkowe treści, znacząco odbiegające (jak na razie) od meinstrimu, to jest to tytuł, którym warto się zainteresować.

W bliżej nieokreślonym miejscu i czasie żyje bogaty ród Shadow, którego członkowie pogrążeni są w aurze tajemniczości. Jest to określenie przekładające się bardzo bezpośrednio na ich stan, bowiem każdy z członków rodziny pokryty jest nieprzeniknioną czernią, która skrywa ich oblicze i uniemożliwia zobaczenie ich twarzy. Tajemniczej arystokracji służą specjalnie stworzone „żywe lalki”, które mają nie tylko dbać o ich potrzeby i zajmować się rezydencją, ale również być doskonałym odbiciem emocji swojego pana/pani. Jedną z nich jest młoda i dopiero rozpoczynająca swoją „służbę” Emiliko. Dziewczyna należąca do panienki Kate stara się szybko uczyć swoich obowiązków, jednak ciągle obawia się, że jest „wadliwa”. Z każdą kolejną chwilą odkrywa ona zarówno sekrety rezydencji, jak i zaczyna rozumieć, że jest inna niż reszta „lalek”.

Pierwszy tom serii posłużył twórcy jako niebywale intrygujące wprowadzenie do wykreowanego świata. Od samego początku historia pokazuje ogromny potencjał, jaki w jej drzemie, stając się mocno nietuzinkowym tworem, którego nie można zaszufladkować w żadnej konkretnej kategorii. Całość opowieści zaczyna się od dość powolnego tempa, pozwalającego na bliższe przyjrzenie się dwójce postaci (Emiliko i Kate) oraz masy tajemnic, jakie wokół nich krążą. Z założenia miało to wywołać u czytelnika ogromną ciekawość i zachęcić go do sięgnięcia po kolejne odsłony mangi. Plan ten został zrealizowany w 100% i treści pokazane z części pierwszej, naprawdę wywołują u odbiorcy przemożną chęć szybkiego poznania co będzie dalej.

Aura nieustającej tajemnicy dotyczy tutaj nie tylko rezydencji czy władającego nią rodu Shadow. Mocno intrygujące są tutaj również „żywe lalki” na czele z młodą i żywiołową służącą panienki Kate. Wraz z jej „nauką” obowiązków czytelnik poznaje pewne realia i zasady panujące w posiadłości. Z każdą kolejną stroną czytelnik zaczyna się również zastanawiać czym tak naprawdę ona „jest”. Czy mamy tu do czynienia z prawdziwymi „lalkami” stworzonymi na podobieństwo członków rodziny? Czy może kryje się za tym jakaś przerażająca tajemnica i są one bardziej „ludzkie” niż jest to im mówione? Jedno jest pewne, w pierwszym tomie serii nie znajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Zamiast tego na każdym kroku będą pojawiać się nowe mroczne i niebywale klimatyczne zagadki.

Manga świetnie prezentuje się również pod względem oprawy graficznej. Czego można spodziewać się po rysunkach, najlepiej będą wiedzieć te osoby, które miały okazję obcować z innym dziełem autora (Kuro). Jego prace nadają fabule jeszcze większej enigmatyczności i pewnego mrocznego i lekko niepokojącego klimatu. Wszystko to łamane jest niekiedy przez szczerze uśmiechniętą twarz Emiliko, której pozytywne nastawienie do życia potrafi być bardzo sugestywne.

Shadows House #1 jest więc naprawdę świetnym początkiem nieźle zapowiadającej się historii, która ma szansę stać się naprawdę ciekawą mangową perełką.

Niebywale tajemniczy początek mangowej historii, która może przerodzić się w coś naprawdę wyśmienitego.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
16 lipca 2021 - 11:20