Recenzja mangi Dr. Stone #11 - Froszti - 8 września 2021

Recenzja mangi Dr. Stone #11

Senku i jego „Królestwo Nauki” osiągają kolejne kamienie milowe rozwoju cywilizacji. Grupa jego wybitnych pomocników również stale się powiększa, realizując kolejne jego plany. Pora więc zobaczyć co tym razem wpadło do głowy genialnego nastolatka i w którą stronę to pokieruję uratowanych ludzi.

Poprzednie tomy serii były pełne widowiskowej akcji, gdzie Senku i jego towarzysze musieli przygotować się i zrealizować plan „pokonania” groźnego przeciwnika. Kiedy jedno zagrożenie zostało wyeliminowane, mógł on w całości skupić się na planie „podboju” świata i przywrócenia jego świetności sprzed czasów kamiennej apokalipsy. Jego najnowszym celem jest wyruszenie w świat, do tego potrzeba jednak wielu odpowiednich wynalazków. Zanim jednak zabierze się do ich konstrukcji, musi dobrze poznać okolicę. Pomocny do tego będzie balon, dzięki któremu zostanie sporządzona dokładna mapa. Musi on również rozwiązać problem braku żywności, do tego jednak będzie trzeba ożywić mistrza kuchni, który zajmie się wypiekiem pysznego chleba. Na fanów serii czeka więc tutaj masa akcji, która dokładnie wypełni kolejne strony mangi.

Ogromną zaletą serii od pierwszego już tomiku jest porywająca czytelnika widowiskowa akcja i masa następujących po sobie absurdów. W czystej teorii połączenie akcji, szalonego humoru i treści naukowych wygląda dość „dziwacznie”. Zabierając się jednak za lekturę Dr. Stone, szybko idzie się przekonać, że w tym szaleństwie jest metoda, która doskonale się sprawdza i zapewnia odbiorcy masę doskonałej zabawy.

Tomik jedenasty pod tym względem nieróżni się od wcześniejszych części. Kolejne strony to następujące po sobie zaskakujące wydarzenia, w których nauka staje się idealną przeciwwagą do szalonego humoru. Senku latający balonem, przygotowujący mapę, przeprowadzający rewolucję „rolniczą” czy szykujący nowe wynalazki. On sam jest tutaj gwiazdą, ale obok niego błyszczy kilka innych równie ciekawych bohaterów. Do tego grona w recenzowanej części dołącza nowa „nietuzinkowa” postać, która idealnie wpasuje się w zwariowaną grupkę. Autor nie zapomina jednak o głównym wątku serii, który do tej pory był zepchnięty na daleki plan. Wszystkie ukazane tutaj sceny są preludium do „mocnej” końcówki, która będzie początkiem nowego intrygującego wątku. Wszystko wskazuje na to, że Senku znalazł sobie nowego tajemniczego przeciwnika, który być może dorówna mu inteligencją.

Niczego nowego nie można napisać na temat warstwy wizualnej mangi. Boichi to klasa sama w sobie, nic więc dziwnego, że kolejne części to pokaz jego artystycznego geniuszu. Zdecydowanie jest tutaj na czym zawiesić oko, szczególnie jeśli mowa o „urokach” postapokaliptycznego świata.

Dr. Stone #11 jest więc kolejną rewelacyjną częścią genialnej serii, którą pochłania się z niekłamaną przyjemnością na twarzy i ciągle chce się więcej tej szalonej naukowej historii.

Kolejna dawka wciągającej „naukowej” historii, która powinna zachwycić każdego miłośnika dobrych mang.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Froszti
8 września 2021 - 09:27