Recenzja Ao no Exorcist #11- #15 - Froszti - 24 września 2021

Recenzja Ao no Exorcist #11- #15

Demony, egzorcyści, odwieczna walka dobra i zła, duża dawka widowiskowej akcji i solidna szczypta niezłego humoru. Tak w dużym skrócie można zaprezentować serię Ao no Exorcist, która pojawia się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Waneko.

Po wielu różnych wydarzeniach przedstawionych we wcześniejszych tomach Rin Okumura na dobre zadomowił się już w murach Akademii Prawdziwego Krzyża i zyskał zaufanie swoich koleżanek i kolegów. Młodzi egzorcyści przełamali swoją początkową niechęć i nienawiść i coraz lepiej rozumieją, że jest on kimś na kogo można liczyć. Będzie to dość istotne, biorąc pod uwagę ich nowe zadanie, jakim jest konieczność wyjaśnienia Siedmiu Tajemnic Akademii. Grupa uczniów z werwą zabiera się za sprawę. Szybko okazuje się jednak, że przeciwnik będzie mocno wymagający i konieczne będzie wspólne działanie. W tomiku nie zabraknie więc solidnej porcji widowiskowej akcji, tak charakterystycznej dla serii. Obok tego wszystkiego czytelnik ma okazję obserwować, jak rozwinęli się młodzi bohaterowie. Zaczynają oni rozumieć swoje moce i dostrzegać swoje słabsze i mocne strony. Dość ciekawie prezentuje się tutaj również wątek Yukio, który zaczyna się niepokoić swoimi „problemami”. Nie zabrakło tutaj również odpowiedniej porcji niezłego humoru, związanego ze zbliżającym się szkolnym festiwalem i planowaną potańcówką. Sama końcówka albumu jest zaś początkiem nowego naprawdę ciekawie zapowiadającego się wątku.

Część dwunasta rozpoczyna się od naprawdę mocnego uderzenia. Okazuje się bowiem, że Akademia została zinfiltrowana przez szpiega Iluminatów, którym jest ktoś najmniej spodziewany. Jakby tego było mało, to celem organizacji jest Izumo Kamiki, którą z jakiegoś powodu mocno interesuje się Lucyfer i jego poplecznicy. Nie obejdzie się więc tutaj bez kilku dramatycznych momentów i pokazania się głównego antagonisty. Młodzi egzorcyści na pewno nie pozwolą jednak na skrzywdzenie swojej koleżanki i szybko ruszają z akcją ratunkową. W części tej zostaje poruszonych kilka naprawdę intrygujących wątków, które dają większy obraz całej historii. Najważniejszym elementem tomiku jest jednak wątek wspomnianej Izumo. Na kolejnych stronach mangi mamy okazję dowiedzieć się, dlaczego jest ona tak ważna dla Iluminatów i poznać skrawek jej niezbyt przyjemnej przeszłości. Całość fabuły nastawiona jest więc tutaj na dość „dramatyczne” treści, mające za zadanie przygotować odbiorcę na masę nowych ekscytujących wydarzeń. Jeśli zaś chodzi o same rodzime wydanie, to ciekawym i miłym dodatkiem jest umieszczony na końcu tomiku krótkiego ilustrowanego spisu demonów.

Początek trzynastej części serii to ostateczna odpowiedź, dlaczego Iluminaci tak bardzo interesowali się Izumo i jej rodziną. Ich plan okiełznania potężnej mocy mógł znacząco wpłynąć na rozkład sił. Na szczęście na miejsce przetrzymywania nastolatki dociera „grupa ratunkowa”, która ma zamiar pokazać przeciwnikom swoją prawdziwą siłę. Tomik można zasadniczo podzielić na dwie części. Pierwsza połowa zostaje poświęcona dziewczynie (jej wspomnieniom i wyjaśnieniu kilku ostatnich tajemnic z tym związanych), później zaś rozpoczyna się „widowiskowa” strona mangi, od której na pewno nie będzie można się łatwo oderwać. Każdy z młodych egzorcystów będzie bowiem musiał zmierzyć się z własnym przeciwnikiem. Małe zastrzeżenia można mieć jednak do wyboru „wrogów”, którymi są tutaj zombie. Żywe trupy już trochę się „przejadły”, nie stanowiąc już tak wielkiej atrakcji (ocena mocno subiektywna). Łyżeczką dziegciu jest tu również antagonista (Gedoin), który momentami wydaje się sam nie wiedzieć czego tak naprawdę chce.

Część czternasta powraca całościowo na sprawdzone tory serii, oferując od pierwszej do ostatniej strony masę mocnej akcji. Walka zostaje tu zaprezentowana na różnych frontach, gdzie mamy okazję obserwować zdolności poszczególnych bohaterów. Jest mocno i nie ma tu mowy o nudzie. Oczywiście wynik potyczki pod pewnymi względami jest dość przewidywalny, ale i tak manga zapewnia czytelnikowi masę doskonałej rozrywki. Wspólna walka kolejny raz dobrze obrazuje zmiany, jakie zaszły w młodych bohaterach i jak nauczyli się oni sobie ufać. Do zalet tej części należy również zaliczyć poświęcenie większej ilości miejsca różnym postaciom (zsuwając na dalszy plan Rina). Ukazanie różnorodności bohaterów i ich złożoności na pewno powinno się spodobać fanom serii. Należy również wspomnieć o małym dodatku na końcu tomiku, którym kolejny raz jest Ilustrowany Spis Demonów.

Piętnasta część serii to ostateczne zakończenie wątku Izumo, chwila fabularnego „rozluźnienia” i rozpoczęcie nowej intrygi. Mamy więc tutaj do czynienia z mieszanką akcji, dramatu i lekkiej komedii. Najciekawiej w całym tomiku prezentuje się jednak wyjaśnienie pewnych „tajemnic” Renzo. Wątek ten potrafi być zaskakujący i pokazuje, że działania chłopaka nie są tak łatwe do zrozumienia i kryje się za nimi pewna przeszłość. W mandze znalazło się również trochę miejsca poświęcone Yukio i jego „demonicznej krwi”. Wszystko wskazuje na to, że ten element historii w kolejnych częściach będzie odgrywał znaczącą rolę.

Pod względem wizualnym wszystkie tomiki prezentują dość wysoki poziom. Artysta od samego początku stawia tu na stosunkowo prosty styl, z którego potrafi on jednak wydobyć odpowiednią szczegółowość i spory urok. Dotyczy to głównie projektów postaci i świetnie pokazanych dynamicznych scen akcji. Jedyne, do czego można się przyczepić to wielkość kadrów na niektórych stronach, gdzie niekiedy dymek z tekstem zasłania większą część rysunku.

Ao no Exorcist to naprawdę świetna seria łącząca elementy akcji, przygody, komedii, dramatu, romansu na dodatek ze świetnie wykreowanymi bohaterami. Jeśli więc ktoś chce oddać się przyjemności obcowania z naprawdę wciągającą mangą gatunku shonen, to „Niebieski Egzorcysta” zdecydowanie powinien znaleźć się w sferze jego zainteresowań.

Solidna porcja „demonicznej” akcji, która powinna zadowolić każdego fana serii.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
24 września 2021 - 10:55