Recenzja Ao no Exorcist #16- #20 - Froszti - 28 września 2021

Recenzja Ao no Exorcist #16- #20

Demoniczna historia walki dobra i zła, ciągle się rozwija i dostarcza fanom nowych wciągających wątków. Pora więc bliżej przyjrzeć się kolejnym częścią serii Ao no Exorcist i zobaczyć co tym razem spotka młodych bohaterów.

W kilku poprzednich tomach młodzi egzorcyści musieli zmagać się z groźnym przeciwnikiem, który uwięził ich koleżankę. Na całe szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie, co nie oznacza jednak całkowitego wyeliminowania zagrożenia ze strony Iluminatów. Po serii ciężkich chwil bohaterowie zasłużyli jednak na mały wypoczynek. Najlepszym miejscem do relaksu i zregenerowania sił jest oczywiście łaźnia. To właśnie od takiego epizodu zaczyna się część szesnasta. Nie zabraknie więc tutaj gorącej wody, nagich ciał i szalejących nastoletnich hormonów. Odrobina fanserwisu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, szczególnie kiedy jest on podany w dość przyjemnej formie (bez przekraczania bariery dobrego smaku) i nadaje fabule nutki humoru. „Lekki” wstęp jest doskonałą przystawką przed masą innej treści, która znalazła się na stronach tomiku. Autorka sporo miejsca poświęca tutaj Yukio, który staje się jeszcze bardziej zamknięty w sobie niż zazwyczaj, wyraźnie ukrywając przed wszystkimi swoje problemy. Obok tego czytelnik wraz ze starszym egzorcystą Levin (i jego niespodziewanym uczniem), ma okazję odkryć kilka przerażających tajemnic, związanych ze sprawą Iluminatów i przeszłością niektórych bohaterów. Jeśli to dla kogoś nadal mało, to w części tej zaczyna również wyraźnie ewoluować wątek miłosny, którego dalsze konsekwencje nie będą takie łatwe do przewidzenia. Różnorodność treści jest więc tutaj spora i nikt nie powinien odczuwać nudy, pochłaniając kolejne stron mangi. Do pełni szczęścia brakuje tylko mocniejszej akcji, która jest tu mocno zmarginalizowana (dając tym samym odbiorcy chwilę odpoczynku od „walki”).

Braki „widowiskowości” poprzedniego tomu na pewno z nawiązką są za to uzupełniane w części siedemnastej. Tomik w całości zostaje poświęcony sprawie zaginięcia Shury. Zadanie jej odnalezienia i sprowadzenia ponownie do Akademii otrzymują bracia Okumura. Wyprawa do mroźnej prefektury Aomori to również doskonała okazja, aby zacieśnić rodzinne więzi. Każdy z nich oczywiście do zadania podchodzi zupełnie inaczej. Yukio z należytą powagą (momentami trochę przesadzoną), Rin zaś z iście szalonym entuzjazmem. Nie zabraknie więc tu szczypty humoru w postaci kilku zabawnych nieporozumień i porcji dramatyzmu. Wraz z odnalezieniem hojnie obdarzonej egzorcystki rozpoczyna się zaś „widowiskowa” strona tomiku. Na pewno nie zabraknie tu walki i wykorzystywania piekielnych mocy. Obok tego mamy również okazję poznać pewne szczegóły z przeszłości Shury. Dotyczyć będą one głównie jej niezbyt przyjemnego dzieciństwa i tego, jak poznała ojca braci Okumura.

Sam początek tomiku osiemnastego to dokończenie wątku Shury, której przeznaczenie dość mocno się zmienia wraz z poznaniem Yukio i Rina. Konsekwencje pokazanych tutaj wydarzeni mogą być w przyszłości naprawdę spore, szczególnie kiedy na scenie pojawiają się Iluminaci gotowi do wykorzystania każdej nadarzającej się okazji, aby zwiększyć swoje siły/moce. Na kolejnych stronach komiksu autorka posuwa również do przodu rozpoczęty wcześniej wątek śledztwa Levin’a, który zaczyna odkrywać niewygodną (ale ciekawą dla czytelnika) tajemnicę przeszłości. Pojawia się tutaj również kolejna dawka „miłośnej treści”, która dosłownie wywoła u Rina prawdziwy „szok”. Całościowo tomik prezentuje się więc poprawnie i stanowi doskonale połączenie zakończenia jednego wątku i rozpoczęcia nowego etapu historii.

Część dziewiętnasta serii ponownie stawia głównie na odkrywanie pewnych tajemnic fabuły i rozwinięcia napoczętych wątków, prawie całkowicie pomijając element „widowiskowej akcji”. Zasadniczo najmocniejszy akcent zostaje tutaj położony na jeden wątek. Jest nim dalsze śledztwo Levin Lighta i Bona, którzy odkrywają istnieje tajemniczej Sekcji 13. Z każdym kolejnym rozdziałem są oni coraz bliżej prawdy, która okaże się naprawdę przerażająca i pokazująca czytelnikowi zarówno przyczyny tragicznej Błękitnej Nocy, jak i początki walki ludzi i demonów. Obok tego autorka poświęca kilka stron na ukazanie dalszych postępujących problemów Yukio czy pewnej (nieodkrytej jeszcze) tajemnicy Shiemi. Tomik być może nie jest tak porywający, jak poprzednie części, ale czyta się go bardzo przyjemnie, a odkrywane nowe wątki potrafią być naprawdę mocno zaskakujące i zachęcające do dalszego śledzenia cyklu.

W części dwudziestej autorka kolejny już raz stawia początkowo na łatwą i przyjemną tematykę, skupiającą się na świątecznym przyjęciu młodych bohaterów. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, nie wszystko idzie tak jak było zaplanowane, ale dzięki temu czytelnik ma okazję odrobinę poprawić sobie humor. Kiedy jedna „impreza” się kończy, wyruszają oni na kolejną uroczystość. Tym razem chodzi o ślub Mamushi i jednego z braci Shuma. Luźna atmosfera tomiku obfituje jedna w kilka ciekawych poważniejszych wątków, chociażby odkrycie pewnych szczegółów dotyczących matki braci Okumura czy próba wyciągnięcia od Bona szczegółów prowadzonego przez niego śledztwa. Lekka strona historii kończy się jednak wraz z pojawieniem się masy demonów (widocznych nawet dla zwykłych ludzi), które stają się początkiem nowego etapu wojny ludzi i sił piekielnych.

Od strony wizualnej w tomikach #16-#20 nic się nie zmienia i nadal prezentują one naprawdę wysoki poziom jakościowy. Jak zawsze największą uwagę przykuwają tutaj projekty postaci i niebywała umiejętność artystki do ukazywania na ich twarzach całego spektrum różnych emocji. Niczego złego nie można również napisać na temat rodzimego wydania. W tomikach co prawda pojawiają się jakieś drobne błędy czy językowe wpadki, ale nie jest to nic na tyle poważnego, aby mogło wpłynąć na pozytywny odbiór recenzowanych części.

Bezsprzecznie więc tomy Ao no Exorcist #16#-#20 to kolejna wyśmienita dawka wciągającej historii, która zachwyca i angażuje czytelnika i pozostaje mieć nadzieje, że będzie tak do samego końca.

Solidny shounen, który nadal zapewnia czytelnikowi masę dobrej rozrywki i zachęca go do dalszego śledzenia losów młodych bohaterów.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
28 września 2021 - 10:36