Ao no Exorcist to seria, która nieustannie się rozwija i ciągle ma potencjał do zaskakiwania czytelnika. Jej autor doskonale wie jak zaciekawić fanów i zapewnić im masę dobrej mangowej rozrywki. Świadectwem tego jest między innymi treść, którą można znaleźć w tomikach #21-#26.
Odsłona dwudziesta pierwsza mocno zmienia oblicze znanego świata. Rządy poszczególnych krajów odsłaniają bowiem przed obywatelami prawdę o istnieniu demonów. Odwieczna walka dobra i zła wychodzi z cienia i staje się rzeczywistością, której świadkami są zwykli ludzie. Egzorcyści z wielkim trudem walczą z kolejnymi przeciwnikami. Jakby tego było mało to w wyniku pewnych zdarzeń, zaczyna zanikać brama Gehenny, wypuszczając na wolność hordy demonów. Świat pogrąża się w całkowitym chaosie, nad którym już nikt nie jest w stanie zapanować. Zarówno pod względem akcji, jak i samej fabuły, tomik prezentuje się więc wyśmienicie. Nie ma tutaj nawet skrawka strony, na którym nie działoby się coś ważnego i zarazem bardzo widowiskowego. Największą i najciekawszą wartością mangi jest jednak pokazany tutaj rozpad relacji dwójki braci (Rin/Yukio). Bez zbędnych spojlerów i zagłębiania się w szczegóły, wystarczy napisać, że uzewnętrznione zostają tutaj ich wewnętrzne emocje i drzemiące w nich „demony”, które będą mieć wpływ nie tylko na ich samych, ale również na cały świat.
Wydarzenia z poprzedniego tomu stają się w serii doskonałą podstawą dla autora, aby zacząć odsłaniać przed czytelnikiem wiele sekretów stworzonej przez siebie historii (szczególnie tej z przeszłości głównych bohaterów). Tomik dwudziesty drugi jest więc początkiem wciągającej, zaskakującej i zachwycającej retrospekcji. Rin, którego dotknęły pewne (zarówno fizyczne, jak i emocjonalne) przemiany, postanawia odkryć sekret swojego pochodzenia/dzieciństwa. Dzięki Mephisto będzie bezpośrednim światkiem przeszłości, która dość mocno wpłynęła na obecne wydarzenia. Konfrontuje się on z pewnymi faktami, które wiele zmienią w jego postrzeganiu i mocno wpłyną na buzujące w nim emocje. W tym samym czasie Yukio zmaga się z własnymi „demonami”, zastanawiając się nad przyszłością i tym, co ma nastąpić. W fabule autor implementuje również kilka istotnych „kropek”, które czytelnik łącząc w pewien wzór, odsłoni plany Lucyfera. Oczywiście nic nie jest tutaj nadmiernie proste, jeśli nawet wydaje się odbiorcy, że zaczyna rozumieć zamysł historii, to szybko pojawiają się nowe fakty, które go kompletnie zaskakują.
Tomik dwudziesty trzeci kontynuuje ukazywanie przeszłości, skupiając się na pokazaniu losów Yuri (matki Rina i Yukio). Jej życie jako początkującego członka organizacji, mocno się zmienia w momencie, kiedy zostaje poproszona o pomoc przy pewnym demonie. To właśnie dzięki jej, jego cielesna powłoka zaczyna szybko ewoluować, co można niepokoi wielu ludzi i może doprowadzić do tragedii. Obok tego wszystkiego w dość epizodycznych fragmentach można obserwować losy Shiro i młodej Shury. Jeśli ukazany tutaj galimatias różnorakich faktów to ciągle dla kogoś mało, to swoje pięć minut będą mieć tu również inne znane postacie, między innymi Saburota Todo czy Igor Neuhaus (ukazując wydarzenia z teraźniejszości).
Część dwudziesta czwarta skupia się na dość ważnych dla całej fabule wydarzeniach z przeszłości. Czytelnik będzie miał tutaj nie tylko okazję zobaczyć przyjście na świat dwójki braci, ale również wszystkie fakty poprzedzające niszczycielską „błękitną noc”. Podróż Rina przez sekrety przeszłości stawia go w sytuacji, w której będzie on zmuszony do zmierzenia się ze swoimi najgorszymi lękami. Poznanie prawdy o matce, swoich narodzinach, ojcu Fujimoto (i jego roli w błękitnej nocy), mocno przytłacza chłopaka i staje się źródłem wewnętrznego strachu i zła, które musi jednak opanować, aby móc poradzić sobie w nachodzącej walce. W tym samym czasie w „teraźniejszości” Lucyfer i Iluminaci wdrażają kolejne etapy planu przywrócenia do życia Szatana i obrócenia świata w zgliszcza. Ważnym elementem ich założeń jest Yukio i jego przebudzona moc. Pewna część miejsca poświęcona jest również innym ważnym bohaterom, którzy cały czas starają się zmienić niezbyt dobrze wyglądającą przyszłość. Fabuła jest więc tutaj nie tylko dobrze przemyślana, bardzo intrygująca, ale również niezwykle dynamiczna (co jest znakiem rozpoznawczym serii).
Dwudziesta piąta odsłona mangowej serii, jest ostatnią częścią wielorozdziałowej podróży po sekretach przeszłości. Ujawnione zostają tutaj wszystkie najważniejsze szczegóły „błękitnej nocy” i początkowe następstwa tego zabójczego wydarzenia. Ilość odsłoniętych tutaj faktów jest naprawdę imponująca. Wszystko jednak jest na tyle istotne dla całej historii, że nie można podać żadnych szczegółów, aby nie psuć nikomu scenariuszowej niespodzianki. Fanów serii można jedynie zapewnić, że na ponad 250 stronach mangi, autor umieścił trudną i momentami wręcz skrajnie emocjonalną treść, która będzie dla czytelnika nie tylko porywająca, ale również pod wieloma aspektami zachwycająca. Kluczowym i finałowym wątkiem tomiku jest powrót Rina do teraźniejszości i konieczność konfrontacji z bratem.
O ile kilka poprzednich tomów mocniej skupiało się na fabularnych szczegółach, emocjach bohaterów i ukazywaniu głębi historii, to tomik dwudziesty szósty to nic innego jak ostra „ognista” jazda bez trzymanki, która wgniecie czytelnika głęboko w fotel. Na pokładzie statku powietrznego Illuminatów Rin i Yukio stają naprzeciwko siebie i postanawiają ostatecznie rozprawić się ze swoimi wewnętrznymi problemami. Moc Szatana, która całkowicie wymknęła się już jakiejkolwiek kontroli i owładnęła ich ciałami. Dla czytelnika oznacza to tylko jedno – masę widowiskowej walki. To właśnie potyczka braci Okomura wypełnia większość stron tomiku. Nie jest to jednak zwykła walka „dobra i zła”, a kryje się za nią pewna głębia, którą odkryć musi sam odbiorca. Całość oczywiście kończy się mocnym cliffhangerem, który ma stać się bodźcem do sięgnięcia po kolejne ekscytujące części serii.
Pod względem wizualnym wszystkie recenzowane tomy prezentują ten sam wysoki poziom jakościowy. Kazue Kato od samego początku zachwyca fanów nie tylko świetną dynamiką walk, ale również dobrze przygotowanymi projektami postaci i rysującymi się na ich twarzach emocjami (których w tych tomach nie zabraknie). Jedyne, do czego można się tutaj przeczepić to w kilku scenach dynamika i głębia rysunku jest na tyle duża, że przy mniejszych kadrach mogą być one trochę gorzej czytelne (na szczęście są to pojedyncze przypadki).
Bezsprzecznie Ao no Exorcist #21-#26 są więc kolejnymi świetnymi częściami, genialnej serii, która jak na razie utrzymuje swoją wysoka jakość i nic nie wskazuje na to, aby nagle coś w tej kwestii miało się zmienić. Fani cyklu będą tomikami zachwyceni i czym prędzej powinni uzupełnić swoje kolekcje (o ile jeszcze tego nie zrobili).
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.