Recenzja Miecz zabójcy demonów #11 - Froszti - 26 stycznia 2022

Recenzja Miecz zabójcy demonów #11

Dzielnica kwiatów w poprzednim tomie serii przemieniła się w pole walki z rodzeństwem demonów o wysokiej randze. Część jedenasta cyklu rozwija ten wątek i daje odpowiedź czytelnikowi, kto z tej potyczki wyjdzie zwycięsko.

Jedenasta odsłona serii Miecz Zabójcy Demonów wypełniona jest po brzegi dynamiczną treścią. Manga głównie koncentruje się tutaj na rozwinięciu wątku walki z potężnymi demonami. Miłośnicy dynamicznych historii powinni więc być więcej niż zadowoleni. Całość czyta się błyskawicznie z niekłamaną przyjemnością malującą się na twarzy. Obok widowiskowych starć, rozlewu krwi i chaosu, nie zapomniano tutaj również o innych ważnych aspektach historii. Wyeksponowanie na pierwszym planie dość brutalnej potyczki pozwala autorowi na całkiem zgrabne ukazanie desperacji i różnorakich emocji towarzyszących pojawiającym się tutaj bohaterom. Każdy z nich ma jakiś swój osobisty cel, który motywuje go do działania i przekraczania kolejnych granic własnego ciała. Nikt nie ma zamiaru się poddać i jest gotowy na każde, nawet największe poświęcenie. Całość jest więc bardzo przyjemna w odbiorze i jedyne, do czego można się tutaj doczepić to budowanie świata. Twórca nie decyduje się w tym tomie na mocniejsze popchnięcie historii do przodu i odsłonięcie przed czytelnikami nowych sekretów najważniejszych wątków. Pomysł na jedenastą część opierał się na prostej widowiskowej rozrywce i w tych ramach manga sprawdza się znakomicie.

Jeśli chodzi o graficzną stronę mangi, to prezentuje ona bardzo wysoki poziom jakościowy. W tomie tym znaleźć można zarówno całostronicowe rozkładówki ukazujące dynamiczną walkę, jak i mniejsze panele epatujące szczegółowością. Pokazana akcja jest ekscytująca, przyciągająca wzrok czytelnika i podbijająca jego adrenalinę. Twórca ponadto demonstruje swój kunszt w ukazywaniu emocji bohaterów (głównie w ich oczach), które zmieniają się tutaj jak w kalejdoskopie. Małą łyżeczką dziegciu są jednak niektóre sceny, kiedy to walka jest trochę nazbyt chaotyczna i przez co nie zawsze dobrze czytelna.

Miecz Zabójcy Demonów #11 najprościej jest określić mianem świetnej kontynuacji świetnej serii, która powinna zadowolić szerokie grono miłośników shonenów. Jeśli tylko ktoś lubi wartką akcję, ciekawe postaci i nutkę tajemniczości, to seria ta jest właśnie dla niego.

Dawka dynamicznej treści, która wgniata czytelnika w fotel i zapewnia mu należytą porcję rozrywki.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Froszti
26 stycznia 2022 - 10:16