Recenzja Jujutsu Kaisen 4 & 5 - Froszti - 23 marca 2022

Recenzja Jujutsu Kaisen 4 & 5

Seria Jujutsu Kaisen z każdym kolejnym wydanym tomem nabiera większego tempa. Pora więc zobaczyć jakiego rodzaju mroczne klątwy i widowiskowe akcje czekają na czytelnika w częściach czwartej i piątej.

Itadori i Jumepi to naprawdę mocno podobni do siebie nastolatkowie, borykający się z wieloma problemami nieznanymi zwykłym śmiertelnikom. To właśnie na ich „znajomości” skupia się początek tomiku czwartego. Przez moment można wręcz zastanawiać się nad tym, czy spotkanie to może przerodzić się w przyjaźń. Autor mangi szybko jednak pokazuje, że ma zupełnie inny pomysł na rozwinięcie tego elementu historii. Na scenie pojawia się bowiem Mahito, przeklęty duch zatruwający umysł nastolatka (Jumpei) i wykorzystujący go do walki ze swoimi przeciwnikami (którym w tym przypadku jest Itadori). Z każdą kolejną stroną sytuacja robi się coraz groźniejsza, ostatecznie osiągając apogeum, w którym potrzeba podjąć pewne dość bolesne decyzje. Swoje pięć minut w fabule będzie miał również inny zaklinacz, który pokaże wszystkim swoje zdolności i determinację do przetrwania.

Seria od samego początku głównie nastawiona jest na widowiskowość połączoną z odrobiną mroku. Elementy te wypełniają więc większość recenzowanego tomiku, na pewno nie pozwalając czytelnikowi na nudę. Autor mangi zadbał tutaj jednak o to, aby, „akcja” została odpowiednio zbalansowana dość interesującą historią. Kolejne strony to więc nie tylko walki, ale również całkiem zgrabne pokazanie, że zaklinacze to też ludzie, których dotykają różne problemy i mogą oni mieć szereg najróżniejszych wątpliwości. Do tego wszystkiego dochodzi dość pokrętna moralność wielu postaci, ukazująca, że nic nie jest w historii nazbyt oczywiste i często „dobro” balansuje na bardzo cienkiej granicy.

Końcówka tomiku czwartego uspokaja odrobinę intensywność historii, wprowadzając typowe dla serii lekkie elementy komediowe i przygotowując odbiorcę na nowy wątek. Jest nim zjazd Integracyjny z Technikum Jujutsu w Kioto, który szczelnie wypełnia całą zawartość piątego tomu. Impreza Integracyjna zaklinaczy nie oznacza jednak dobrej zabawy suto zaprawianej magicznymi płynami i tym samym pogłębianie więzi obu placówek. W świecie Jujutsu Kaisen taki zjazd to doskonała okazja, aby przetestować zdolności poszczególnych adeptów. Rozpoczyna się więc walka, w której każdy będzie chciał wygrać. Nie zabraknie przy tym oczywiście solidnej szczypty tajemnic, które znacząco powinny zainteresować fanów.

Styl graficzny Akutamiego to coś, co na pewno potrafi wyróżnić serię z grona podobnych tytułów. Artysta stawia na mocno „szkicową” formę rysunków. Nie ma co ukrywać, że są one dosyć proste wizualnie, ale i tak potrafią przykuwać uwagę czytelnika i zaskakująco dobrze dopasowują się do samej treści. Nie jest jednak idealnie i pojawiają się pewne „problemy”. Podczas ukazywania bardziej dynamicznych scen (których tutaj nie brakuje) niektóre kadry nie zawsze są dobrze czytelne (na całe szczęście nie ma tego typu rysunków zbyt wiele).

Jujutsu Kaisen 4 & 5 doskonale spełniają więc swoją rolę i zapewniają fanowi shonenów wyrazistą dawkę akcji wymieszaną z ciekawą historią. Mam nadzieje, że kolejne odsłony cyklu będą równie interesujące i dynamiczne.

Mocna akcja, tajemnice, żywiołowi bohaterowie, szczypta humoru. Czyli nic innego jak solidna dawka dobrego shonenowego klimatu.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
23 marca 2022 - 10:50