Recenzja Summer time rendering #1 - Froszti - 26 maja 2022

Recenzja Summer time rendering #1

Urokliwa atmosfera Japonii, młodzi bohaterowie, pełne spektrum różnorakich emocji i szereg tajemnic, których odkrycie może być bardzo niebezpieczne. Tak właśnie w dużym uproszczeniu prezentuje się pierwszy tom mangi Summer time rendering, która pojawiła się w ofercie wydawnictwa Waneko.

Dla Shinpei rodzinne strony Wakayamy wydawały się być już przeszłością. Nie był tam od czasu ukończenia gimnazjum, przyzwyczajając się już do życia w Tokio. Niestety, ale musi on powrócić do miejsca swojego dzieciństwa w dość nieprzyjemnych okolicznościach. W wyniku nieszczęśliwego wypadku zginęła bowiem jego dobra przyjaciółka. Wraca więc on na wyspę, aby wziąć udział w pogrzebie. Śmierć kogoś bliskiego i spotkanie z rodziną oraz lokalną zamkniętą społecznością jest dla chłopaka początkiem całego szeregu różnorakich emocji, które nim targają. Smutek wymieszany ze wspomnieniami dzieciństwa, szybko ustępuje jednak miejsca czemuś innemu. W sprawie śmierci Ushido zaczynają się bowiem pojawiać dość niepokojące informacje. Czy na pewno był to wypadek? Co zdarzenie to ma wspólnego z legendami krążącymi w okolicy od dawien dawna? Shinpei wpada w mroczną i dramatyczną spiralę życia i śmierci, w której wydarzenia powtarzane są w zamkniętej pętli czasu. Uwolnić się od tego można jedynie rozwiązując tajemnicę tego miejsca.

Przedstawiona w mandze historia rozpoczyna się jak typowy dramat. Wystarczy jednak kilka naście stron, aby opowieść przerodziła się w bardziej ekscytujący thriller psychologiczny. Nie należy jednak liczyć tutaj na coś nadmiernie innowacyjnego. Twórca tytułu sięga powiem po serię sprawdzonych już wcześniej schematów. Doskonałym przykładem może być pętla czasu, w którą wpada główny bohater. Motyw zaczerpnięty wprost z All You Need is Kill. Nie oznacza to jednak całkowitego braku własnej odtwórczości. Wręcz przeciwnie Yasuki Tanaka sprawdzone pomysły traktuje jako masę plastyczną, z której stara się on tworzyć coś własnego. Kreślona przez niego intryga to szereg kropek, które czytelnik musi sam łączyć, tym samym odsłaniając większy obraz całości. Jest to naprawdę bardzo dobre zagranie, mające zachęcić czytelnika do sięgnięcia po kolejne tomy serii.

Dobrą stroną tytułu jest również odpowiednio dobrane tempo akcji. Sam początek jest bardzo spokojny, chwilę później adrenalina i emocje bohaterów zaczynają zdecydowanie przyspieszać i nie opadają one do ostatniej strony tomiku. Większych uwag nie można mieć również do pojawiających się tutaj postaci. Każda z ważniejszych osób jest odpowiednio zarysowana i zróżnicowana. Ich charaktery co prawda mogłyby być bardziej rozbudowane, ale to być może nastąpi w kolejnych odsłonach serii. Jedyną poważniejszą uwagą, jaką można mieć do tego komiksu, to kompletnie niepotrzebny fanserwis. Pokazywanie bielizny czy scena pod prysznicem są tu kompletnie zbędne i niczego nie wnoszą do samej historii.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną mangi, to prezentuje się ona bardzo dobrze. Rysunki artysty nie są może jakoś perfekcyjnie szczegółowe, ale zachowują one równowagę pomiędzy urokliwością otoczenia, emocjami bohaterów i krwawą przemocą (stanowiącą ważny element fabuły).

Krótko podsumowując manga Summer time rendering, godna jest polecenia każdemu miłośnikowi mrocznych thrillerów, gdzie zagadka goni zagadkę i gdzie nic nie jest podane na przysłowiowej srebrnej tacy.

Naprawdę intrygujący początek nieźle zapowiadającego się thrillera, który może stać się prawdziwym hitem.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
26 maja 2022 - 09:16