Recenzja Dr. Stone #14 i #15 - Froszti - 2 czerwca 2022

Recenzja Dr. Stone #14 i #15

Uwaga fanów serii od kilku rozdziałów mocno skupiona jest na toczącym się konflikcie pomiędzy Królestwem Petryfikacji i Królestwem Nauki. To właśnie ten wątek jest główną osią fabuły tomików czternastego i piętnastego, w których na czytelnika czeka solidna porcja „akcji” i nauki.

Podtytuł czternastego tomu serii „Twarz Meduzy” jasno daje do zrozumienia, że poznamy tutaj prawdziwe oblicze tajnej broni Królestwa Petryfikacji. Po serii pierwszych niepowodzeń i kilku zaskakujących zwrotów akcji Senku wraz z towarzyszami przechodzi do kontrataku. Genialny umysł nastolatka pracuje pełnią mocy, aby zrealizować kolejne szalone i rewolucyjne pomysły, które mają przeważyć szalę zwycięstwa na ich stronę. Zanim jednak przejdą oni do pełnej ofensywy, trzeba się odpowiednio przygotować i „uwolnić” skamieniałych towarzyszy.

Duet twórców (Boichi / Inagaki) kolejny raz zapewnia czytelnikowi dawkę widowiskowości, od której nie można się oderwać. Jednocześnie scenariusz jest bardzo dobrze przemyślany i odpowiednio dawkuje on napięcie. Każda z pojawiających się tutaj postaci ma swoją konkretną rolę do odegrania, ma więc poświęconą odpowiednią ilość dla siebie miejsca. Ponadto dowiadujemy się tutaj troszkę więcej o przywódcy wrogiego „Królestwa”, głównie dzięki sprawnemu działaniu „grupy infiltrującej” wroga. Jak na cykl przystało, nie zabrakło tutaj również dużej dawki humoru, szczypty dramatyzmu, ludzkich emocji i kilku głębszych i zaskakujących treści.

Czternasta część serii była widowiskowa i intrygująca, ale stanowiła jedynie przedsmak prawdziwej akcji. W tomiku piętnastym czytelnik bowiem w szalonym tempie zanurza się w fabule coraz głębiej, aby zobaczyć finał wielkiej bitwy dwóch potężnych stron. Senku wszystko dokładnie przeanalizował i przygotował. Przebudzeni z kamiennego snu towarzysze stali się ważnym trybikiem jego machiny „naukowej”, która zmierza do odniesienia zwycięstwa. Nastolatek jednocześnie musi cały czas uważać na „sojuszników”, którym do końca nie można zaufać.

Tomik zasadniczo można podzielić na dwie części. W pierwszej twórca skupia uwagę odbiorcy na ostatnich przygotowaniach do szturmu i w końcu próbie zdobycia niebezpiecznej broni wroga. Nie będzie raczej dla nikogo zaskoczeniem, że nic nie idzie tak jak było zakładane. Na całe szczęście zarówno Senku, jak i jego przyjaciele potrafią szybko przystosować się do nowych realiów. W dalszej części mangi bohaterowie zmierzą się z dwoma poważnymi zagrożeniami. Oba z nich mogą doprowadzić do nieodwracalnej tragedii. Nie pozostaje więc nic innego jak tylko postawić wszystko na jedną kartę i spróbować odmienić przyszłość. Tak jak zostało to już wspomniane, piętnasty tomik mangi wypełniony jest po brzegi mocnym tempem akcji. O ile we wcześniejszych odsłonach twórca łagodził akcję bardziej spokojnymi scenami, to tutaj na każdej stronie coś się dzieje. Dzięki temu nie można oderwać się od lektury i przewraca się kolejne strony, aby zobaczyć co będzie dalej. Znacznie mniej jest tutaj typowego dla serii humoru, który głównie zastępowany jest przez bardziej dramatyczne treści.

Jeśli chodzi o rysunki, które można podziwiać w obu recenzowanych częściach, to jak na Boichiego przystało, prezentują one najwyższy możliwy poziom. Projekty postaci, tła, dynamika akcji, emocje rysujące się na twarzach bohaterów. Wszystko to jest dopracowane w najdrobniejszych detalach, tak aby zachwycać odbiorcę i stanowić integralną część scenariusza.

Jeśli więc ktoś jeszcze nie miał okazji obcowania z tomami Dr. Stone #14 i #15 to, czym prędzej powinien nadrobić zaległości i pozwolić dać się porwać dawce doskonałej komiksowej rozrywki.

Mangowy geniusz, który nieustannie wywołuje na twarzy czytelnika szczery uśmiech zadowolenia.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
2 czerwca 2022 - 18:03