Recenzja: Jujutsu kaisen #7 - Froszti - 21 lipca 2022

Recenzja: Jujutsu kaisen #7

Wielki turniej pomiędzy szkołami egzorcystów z Tokio i Kioto został dość brutalnie i niespodziewanie przerwany przez atak przeciwnika. Wydarzenia, których świadkami byliśmy w poprzedniej odsłonie serii, były jedynie zasłoną dymną dla próby (udanej) zdobycia kilku reliktów klasy S w tym palców Sukuny. Pora więc zobaczyć kto stoi za tym atakiem i jak z jego konsekwencjami poradzą sobie zarówno uczniowie, jak i ich opiekunowie.

Niespodziewany atak zaprzepaścił próbę wyłonienia najlepszego liceum, a tym samym potencjalnie najlepszych egzorcystów. Nic nie jest jednak stracone i nawet odniesione rany nie są powodem zakończenia trwającej rywalizacji. To właśnie taki wątek znajduje się na samym początku tomiku siódmego. Obie placówki postanawiają dokończyć zmagania. Tym razem jednak rywalizację rozstrzygnie mecz baseballu. Nie obejdzie się tutaj oczywiście bez kilku „sztuczek”, nieporozumień, nieznajomości zasad czy wykorzystania posiadanych zdolności. Ten krótki epizod pozwala więc zarówno bohaterom, jak i czytelnikowi odetchnąć od mocnej akcji i oddać się chwili prostej humorystycznej rozrywki.

W dalszej części mangi Gege Akutami postanawia wpleść w fabułę zupełnie nowy wątek, w którym głównymi bohaterami będą Yuji, Nobara i Megumi. Trio te będzie musiało wyjaśnić sprawę trzech martwych osób, które wydają się być ofiarami ataku klątw. Nie wiadomo co łączy ofiary i dlaczego stały się one celem mocy nadprzyrodzonych. Każdy odkryty ślad pokazuje jednak szerszy obraz głębszej intrygi, za którą stoją groźni przeciwnicy.

Chłonąc kolejne kadry mangi, odnajdujemy więc w nich to co w serii najlepsze. Czyli mroczny klimat, zaskakujące zwroty akcji, większą ciekawie prowadzoną intrygę oraz dużą porcję widowiskowości. Obok tego wszystkiego do zalet siódmej odsłony cyklu, należy również zaliczyć poświęcenie przez autora części miejsca na pokazanie okruchów przeszłości Megumi Fushiguro. Do tej pory postać ta ukazywana była gdzieś na dalszym planie opowieści. Teraz ma szanse nie tylko dobrze zabłysnąć, ale również dobrze wyryć się w pamięci czytelnika (o co zadbał autor).

Jujutsu Kaisen #7 jest więc dobrą i wciągającą lekturą, w której pewne kwestie fabularne powoli, ale konsekwentnie zaczynają nabierać wyraźniejszych kształtów. Akutami wie jak budować napięcie swojej historii i jak cały czas podsycać ciekawość czytelnika.

Wciągająca lektura, która miesza odpowiednią dawkę akcji, tajemnic i humoru.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
21 lipca 2022 - 10:39