Recenzja: Moriarty #8 - Froszti - 23 lipca 2022

Recenzja: Moriarty #8

Kontynuacja przygód „niezwykłego” zbrodniczego umysłu, który swoimi działaniami stara się doprowadzić do zmiany otaczającego go świata. Tym kimś jest oczywiście nikt inny jak William Moriarty, który wraz ze swoimi braćmi konsekwentnie realizuje przyjęty plan.

Początek ósmej części serii to kontynuacja sprawy „Kuby Rozpruwacza”, który doprowadził do poważnych napięć pomiędzy mieszkańcami miasta a policją. William od dłuższego czasu podejrzewał, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, a za zbrodniami kryje się coś więcej. Sekret ten zostanie odsłonięty przed czytelnikiem już na samym początku mangi. Nie oznacza to jednak, że później zaczyna się robić nudno. Na scenie pojawia się bowiem nowy tajemniczy przeciwnik głównego bohatera. Jest nim Charles Augustus Milverton. Kolejna postać zaczerpnięta prosto z kart powieści Conana Doyle’a. Na chwilę obecną nie pełni on w scenariuszu poważniejszej funkcji, stając się jedynie zalążkiem nowego tajemniczego wątku.

Większą część tomiku wypełnia „afera” mocno powiązana ze sprawą „Kuby Rozpruwacza”, gdzie widzimy mroczne oblicze Scotland Yardu. Na scenę wkraczają Bond i Sherlock, którzy chcą upublicznić niekompetencje niektórych inspektorów i ostatecznie wyjaśnić sprawę do samego końca. Niezwykłemu detektywowi autor poświęca tutaj sporo miejsca, pokazując jego trwającą „potyczkę” z wybitnym przestępczym umysłem Moriartyego. Punktem kulminacyjnym tego elementu mangi jest spotkanie obu panów, które przynosi kilka zaskoczeń i jeszcze mocniej podbija świetny klimat komiksu.

Pod względem fabularnym mandze nie można niczego zarzucić. Przedstawiona tutaj fabuła jest przemyślana i dobrze wyreżyserowana. Twórca umiejętnie łączy tutaj szeroko zakrojoną intrygę, nowe pojawiające się tajemnice, odpowiednią dawkę widowiskowości i ciekawe postacie. Wszystko to podane jest w idealnych proporcjach, tak aby ciągle czymś czytelnika zaskakiwać i jednocześnie zachęcać go do sięgnięcia po kolejne odsłony cyklu.

Jedyne, do czego część odbiorców może się przyczepić to pomysł twórcy, aby w świecie rodem z powieści Doyle’a, umieszczać cały szereg innych popkulturowych postaci kojarzonych z Anglią. Doskonałym przykładem jest tutaj Bond, który powoli zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę w historii.

Jeśli jednak komuś taka mieszanka nie przeszkadza i do tej pory był więcej niż zadowolony z pomysłów autora, to Moriarty #8 na pewno będzie dla niego mocno satysfakcjonującą lekturą.

Przyjemna dawka mangowej rozrywki, która ciągle trzyma bardzo wysoki poziom jakościowy i nic nie wskazuje na to, aby coś w tej kwestii miało się zmienić.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
23 lipca 2022 - 10:15