Recenzja: Orient #1 - Froszti - 30 sierpnia 2022

Recenzja: Orient #1

Orient to kolejna po Magi pozycja autorstwa Shinobu Ohtaki, która wzbogaciła nasz rynek mangowy. Czy i tym razem można spodziewać się wciągającej, dynamicznej i zaskakującej historii, która zjedna sobie spore grono fanów?

Tytuł rozpoczyna się od przedstawienia dwójki głównych bohaterów. Są nimi dziesięcioletni Musashi i Kojirou. Obaj pod czujnym okiem ojca tego drugiego szkolą się w posługiwaniu drewnianym mieczem i snują marzenia zostania w przyszłości wielkimi samurajami. Takie marzenia nie są czymś normalnym w otaczającym ich świecie. Od dziesięcioleci kraj jest bowiem kontrolowany przez demony, którym ludzie oddają cześć, jakby były bóstwami. W takiej rzeczywistości chęć zostania wojownikiem jest mocno piętnowana. Obu chłopcom to jednak nie przeszkadza i zrobią oni wszystko, aby zrealizować swoje plany.

Po takim krótkim wstępie, gdzie autorka przedstawia zarys zarówno bohaterów, jak i otaczającego ich świata, akcja przeskakuje kilka lat do przodu. Plany nastolatków z dzieciństwa zostały mocno zweryfikowane przez rzeczywistość. Szczególnie dotyczy to Musashiego, który pracuje teraz jako górnik. W jego głowie ciągle tli się jednak nadzieja bycia wielkim wojownikiem. Szansa realizacji tego celu pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. Chłopak musi być jednak gotowy na naprawdę duże poświęcenie i postawienie swojego życia na szali.

Demony, walki na miecze, młody bohater obdarzony wielkim talentem i silnym charakterem. Brzmi to wszystko jak typowy przedstawiciel gatunku shonen i dokładnie tak jest. Manga Orient (przynajmniej pierwszy tom) nie serwuje czytelnikowi niczego nowego, czego nie mógłby on przeczytać w setkach innych tytułów tego typu. Widowiskowość i dynamika to najważniejsze części komiksu. Obok tego wszystkiego autorka w swoim stylu zaczyna budować większe uniwersum, w którym dwójka młodych bohaterów będzie pełnić kluczową funkcję.

Całkiem nieźle wychodzi jej również prezentowanie czytelnikowi stopniowego rozwoju nastolatka. Na przestrzeni kolejnych kadrów dziecięce fantazje i marzenia konfrontują się z szarą rzeczywistością, aby chwilę później bohater uświadomił sobie, że jest dopiero na początku swojej drogi życiowej i tak naprawdę wiele musi się jeszcze nauczyć. Motyw ten doskonale powinien być znany każdemu, kto miał przyjemność czytać Magi.

Graficznie tytuł prezentuje się naprawdę nieźle. Artystka wielokrotnie udowadniała, że potrafi kreślić zarówno wyraziste postacie, jak i mocno rozbudowane sceny walk. Wszystko to można znaleźć w tym tytule i niejednokrotnie jest na czym zawiesić oko. Przepych scen walki w kilku momentach potrafi jednak odrobinę przytłoczyć (podobnie było w Magi). Nadmiar akcji sprawia, że wybrane sceny (na całe szczęście nie ma tego zbyt wiele) są trochę przeładowane i nie wszystko jest w nich dobrze widoczne.

Na podstawie pierwszego tomu ciężko stwierdzić czy manga Orient będzie wstanie dorównać Magi i tym samym podbić nasz rynek. Tytuł ma spory potencjał rozrywkowy i jeśli tylko w kolejnych częściach zostanie on dobrze spożytkowany, to komiks powinien przyciągnąć uwagę sporej grupki potencjalnych czytelników.

Solidny początek widowiskowej historii, w której akcja odgrywa bardzo ważną rolę.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
30 sierpnia 2022 - 10:28