Recenzja: Shadows House tomy 7-8 - Froszti - 7 października 2022

Recenzja: Shadows House tomy 7-8

Mroczna historia z każdą kolejną przeczytaną stroną wywołuje u czytelnika coraz wyraźniejsze zainteresowanie, któremu naprawdę trudno jest się oprzeć. Pora więc sprawdzić, co dzieje się w tomach siódmym i ósmym i czy fabuła zaczyna odkrywać swoje sekrety.

Początek siódmej części serii skupia się na trwającym śledztwie, mającym na celu odkrycie, kto stoi za niezwykłymi wydarzeniami, których byliśmy świadkami w poprzednim tomie. Kate w końcu odkrywa prawdę, która dla wielu jest szokująca i zarazem smutna. Za wszystkim stoi bowiem nikt inny jak Marie-Rose. Dochodzi do ostrej konfrontacji, która kończy się dla sprawczyni niezbyt dobrze. Zostaje ona (wraz ze swoją lalką) zatrzymana i dostarczona do miejsca, gdzie obie zostaną poddane zasłużonej srogiej karze.

Nie są to oczywiście jedyne treści, jakie można znaleźć w recenzowanym tomiku. Autorka umiejętnie odsłania przed czytelnikiem motywy, jakimi kierował się sprawca. Jest to zarazem doskonała okazja do jeszcze mocniejszego zagłębienia się w tajemnice dworu. Nie ma tutaj jasno określonego dobra i zła, zamiast tego panuje wszechobecna „szarość” mająca bezpośredni wpływ na wszystkich mieszkańców rezydencji.

So-Ma-To nie spieszy się z szybkim rozwinięciem historii, każdą stronę, a nawet planszę wykorzystując do pogłębienia klimatu mangi. Historia mocno skupia się na psychice poszczególnych postaci, złożonych relacjach pomiędzy nimi (szczególnie pomiędzy panią i lalką) oraz stopniowym odsłanianiu tajemnic przeszłości (ciekawe retrospekcje). Najmniejszych uwag nie można mieć również do oprawy graficznej. Rysunki nadal są urocze, a zarazem potrafią emanować mrokiem i pewną dozą niepokoju.

Po serii mocnych wydarzeń z poprzednich albumów ósma odsłona serii nadal nie zwalnia tempa. Wszystko to, co się działo spowodowało konieczność przeprowadzenia przez dorosłych wizytacji w dziecięcym pawilonie. Wzbudza to w małych bohaterach szereg trudnych do okiełznania emocji. Panujący porządek zostaje mocno zakłócony z pozornie błahego powodu. Każdy, kto jednak czyta regularnie serię, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nic nie jest tutaj nazbyt oczywiste. Nawet jeśli pewne zdarzenia wydają się „lekkie i niewinne” można być pewnym, że kryje się za nimi coś większego i bardziej mrocznego. W centrum szalejącego chaosu znajduje się Kate i Emilico. Mało tego, obie są odpowiedzialne za to, co dzieje się wokół nich i nie mają zamiaru przestać. Stawka jest bowiem bardzo wysoka i nie można się już wycofywać z podjętych decyzji.

Wraz z nową częścią pojawiają się nowe tajemnice, które są dla czytelnika tak mocno intrygujące, że naprawdę trudno jest się oderwać od lektury, a po jej zakończeniu szybko chce się sięgnąć po następną część. Twórca obok tego pozwala jednak fanom serii, na lepsze zrozumienie tego, jak działa rezydencja i jakie znaczenie mają pewne stosowane od bardzo dawna zasady. W dużym uproszczeniu komiks można więc podsumować określeniami: zachwycający, klimatyczny, ciekawy, zaskakujący, uroczy, mroczny, emocjonalny. Wszystkie te elementy zostały w mandze podane w idealnych alchemicznych wręcz proporcjach, dzięki czemu tytuł powinien wylądować w dłoniach każdego miłośnika dobrej mangowej rozrywki.

Zachwycająca dawka mroku, która porywa czytelnika w swój niezwykły klimat, dzięki któremu tytuł staje się hitem, któremu trudno jest się oprzeć.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
7 października 2022 - 11:02