Recenzja mangi - Mistrz romansu Nozaki #6-#9 - Froszti - 17 października 2022

Recenzja mangi - Mistrz romansu Nozaki #6-#9

Życie popularnego twórcy shojo potrafi być ciężkie, kiedy wydawca oczekuje kolejnego sprzedażowego hitu, a w głowie brak pomysłów. Jeszcze cięższe za to jest przebywanie w pobliżu takiego mangowego artysty, szczególnie kiedy jest się zakochaną w nim nastolatką, a obiekt jej westchnień nie dostrzega emanującej miłości. Tak właśnie jest w przypadku tytułowego Nozakiego i jego asystentki Chiyo. Jak do tej pory ich losy zapewniały odbiorcy solidną dawkę rozrywki. Czy tak też jest w przypadku kolejnych tomów, które wpadły w moje dłonie?

Każdy moment jest dobry, aby uzyskać nowe inspiracje twórcze, które będą mieć przełożenie na mangową historię. Z takiego założenia cały czas wychodzi Nozaki, który nie ustaje w swoich obserwacjach otoczenia. Nikogo nie powinno więc zdziwić, że w szóstej części kolejny raz główną osią fabularną jest próba znalezienia przez Umetaro nowych scenariuszy. Nie boi się on przy tym sięgać po naprawdę dziwne pomysły, takie jak, chociażby połączenie romansu z horrorem. Kończy się to oczywiście całą serią zwariowanych i zabawnych nieporozumień. Chociażby test „odwagi”, podczas którego Kashima przeraża się opowieścią o duchach Horiego.

Później jest jeszcze bardziej szalenie, niezwykle i zabawnie. Nozaki próbuje bowiem dołączyć do drużyny koszykówki jako manager. Celem dla niego jest jednak zebranie nowych materiałów, a nie wspieranie drużyny. Nie trzeba raczej pisać, że nie kończy się to zbyt dobrze. Jeśli dla fanów serii to ciągle zbyt mała dawka treści. To autorka poświęca trochę miejsca na dalsze rozwijanie pokazanych związków (szczególnie pary Wakamatsu i Seo) oraz wprowadzeniu kilku pomniejszych drugoplanowych postaci (jedną z nich jest brat Yuzuki - Ryosuke). Jedyne czego tutaj zauważalnie brakuje to mniejsze poświęcenie uwagi procesowi tworzenia mangi, co we wcześniejszych tomach potrafiło być dosyć ciekawe.

 Wiele komediowych serii z czasem zaczyna cierpieć na syndrom „przesytu”, a pojawiające się żarty nie są już tak zabawne. Na całe szczęście problem ten nie dotyczy recenzowanego cyklu, który z każdą kolejną odsłoną jest wyśmienity i nadal bardzo zabawny. Doskonałym tego przykładem jest właśnie tomik siódmy, gdzie znajdziemy treści mimowolnie wywołujące uśmiech na twarzy czytelnika.

Jednym z poruszonych tutaj wątków jest motyw „technologiczny”. Ignorantem nowych zdobyczy techniki tym razem okazuje się być nie tylko Nozaki. Musi więc on sięgnąć po radę „specjalisty” w tym zakresie. Kiedy już zdobędzie potrzebną mu wiedzę (oczywiście na potrzeby swojej mangi) i odkryje uroki smartfonów, trudno będzie mu się z tego uwolnić. Wciągająca i zabawna treść dotyczy również Miyako, która zamiast pracować nad swoim tytułem, robi sobie małą przerwę na drinka. Kończy się to zawalonymi terminami i kolejnymi piętrzącymi się problemami. Nie mogło tutaj oczywiście zabraknąć również bardziej „romantycznych” elementów. Kolejny raz prym wiodą tutaj Wakamatsu i Seo, którzy uwielbiają swoje towarzystwo i cieszą się każdą spędzoną ze sobą chwilą. Mało? Uśmiech z twarzy odbiorcy nie będzie również schodził w momencie, kiedy będzie on obserwować jak Kashima i Sakura próbują zrzucić kilka nadmiarowych kilogramów.

To już ósmy tom serii, a nic nie wskazuje na to, aby tytuł nagle miał dostać przysłowiowej zadyszki. Nadal zachwyca to, jakie pokłady rozrywki i humoru można wydobyć z pozoru prostych jednostronicowych historyjek.

Izumi Tsubaki nowy tom przygód nastoletnich bohaterów rozpoczyna od kolejnych prób zdobycia przez Nozakiego pomysłów na romantyczną historię. Jak zawsze sięga on po sugestie swoich przyjaciół, które nie zawsze są jednak dla niego satysfakcjonujące. Swoje pięć minut ma tutaj również Sakura, która w bardziej bezpośredni sposób okazuje uczucie do Umetaro. Zupełnie inną kwestią jest to, że on nadal jest całkowicie ślepy na zaloty dziewczyny (ona jednak nie ma zamiaru się poddać). W tomie tym dwóch (sekretnych) asystentów Nozakiego odkrywa ponadto swoją tożsamość, co prowadzi do kilku zabawnych sytuacji.

Centralnym i najzabawniejszym punktem tomiku jest „akcja” dziejąca się w kawiarni. Na okładce mangi widzimy Kashime w stroju kelnera, co prowadzi oczywiście do wielu zwariowanych gagów pozwalających oddać się beztroskiej i przyjemnej rozrywce. Wątek ten jest również powiązany z interakcjami Ryousuke z Wakamatsu. Starszy braciszek zdaje sobie sprawę z „romantycznego” związku łączącego Hirotake i jego siostrę, co niekoniecznie mu pasuje.

Dziewiąta część komediowo-romantycznej serii skupia uwagę czytelnika na dwóch najważniejszych wątkach. Jeden z nich dotyczy szkolnego klubu teatralnego, których członków uwielbia wykorzystywać Nozaki do „testowania” swoich nowych (często szalonych) pomysłów na scenariusz mangi. Treść ta jest dosyć zabawna i rzucająca kolejny raz troszkę więcej światła na relacje uczuciowe niektórych bohaterów. Bezsprzecznie jednak na pierwszy plan komiksu wysuwa się wątek męskiego i żeńskiego wieczoru. Chłopaki zostają u Nozakiego i czas wolny poświęcają na ogrywanie kolejnego symulatora randek. Podejmowane w cyfrowym świecie decyzje muszą oczywiście prowadzić do szeregu nieporozumień i gagów. W tym samym czasie Seo i Chiyo starają się, aby „babski” wieczór był dla Kashimy czymś niezapomnianym (szczególnie że jest to dla niej pierwsze tego typu spotkanie). W obu przypadkach nie będzie brakować szeregu zabawnych dialogów, które w mniejszym lub większym stopniu będą dotyczyć oczywiście miłości.

Dla fanów serii autorka przygotowała tutaj również coś specjalnego. W tomiku pojawia się bowiem dodatkowy rozdział, w którym poznajemy brata Sakury. Dla chłopaka jest to pierwszy występ w serii, ale ma on potencjał do tego, aby na dłużej tutaj zagościć i zjednać sobie liczne grono sympatyków.

Nie ma najmniejszego sensu rozpisywać się na temat warstwy graficznej poszczególnych tomów. Rysunki były, są i miejmy nadzieje, że nadal będą mieszanką urokliwej prostoty z wielką dbałością o projekty postaci. Najbardziej oczywiście zachwyca umiejętność oddania najróżniejszych emocji pojawiających się na twarzach bohaterów.

Seria nadal trzyma swój wysoki rozrywkowy poziom, dzięki któremu trudno jest się od niej oderwać.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.

Froszti
17 października 2022 - 10:05