Miecz zabójcy demonów #15 - Froszti - 16 grudnia 2022

Miecz zabójcy demonów #15

W moje ręce wpadła kolejna część niezwykle popularnej serii Miecz zabójcy demonów. Pora więc zobaczyć jakie widowiskowe wspaniałości przygotował twórca na czytelnika tym razem.

Początek piętnastego tomu cyklu to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń rozpoczętych w poprzedniej odsłonie mangi. Widzimy więc jak Tanjirô, Nezuko, Mitsuri i Genya walcząc z dość potężnym i groźnym przeciwnikiem. Bitwa w wiosce kowali nie może trwać jednak wiecznie. Autor z każdą kolejną stroną przybliża więc nas do ostatecznego jej finału (wraz ze zbliżającym się świtem). Dla odbiorcy oznacza to, że treść jest bardzo intensywna. Koyoharu Gotouge kolejny jednak raz udowadnia, że obok widowiskowości potrafi on również kreślić naprawdę wciągający i wielopoziomowy scenariusz. Bezpardonowość i brutalność zaprezentowanych tutaj walk idzie w parze z przemyślanymi zwrotami fabularnymi (zdecydowanie najlepszy i najbardziej zaskakujący z nich dotyczy Nezuko).

Po takim mocnym wstępie autor daje nam (jak i bohaterom) chwilę czasu na odpoczynek i uspokojenie emocji. Obserwujemy więc krótki epizod, w którym postacie leczą swoje rany i przy okazji serwują fanom odrobinę niezłego humoru. Jest to jednak ledwie przystanek przed dalszą częścią opowieści. Scenariusz ponownie koncentruje się na „zabójcach” i ich intensywnym szkoleniu pod wymagającym okiem filarów. Trening jest szalenie intensywny, a co za tym idzie również widowiskowy. Nie jest to jednak jedyny wątek tej części mangi. Twórca porusza tutaj wiele elementów napoczętych w poprzednich tomach, dając tym samym nam odpowiedzi na niektóre nurtujące nas pytania (nadal pozostaje jednak wiele fabularnych tajemnic do wyjaśnienia). Obok tego jeszcze mocniej rozwija on niektóre intrygujące aspekty wykreowanego świata, włącznie z dość skomplikowanymi charakterami niektórych postaci.

Piętnasta odsłona serii prezentuje więc wysoki poziom (ponownie). Fani cyklu nie mają więc prawa narzekać i z wielką ciekawością pochłoną oni tomik, na koniec lektury szybko pragnąc, sięgnąć po następną odsłonę.

Widowiskowa, przemyślana i wielowarstwowa mangowa rozrywka, która powinna zadowolić wielu czytelników.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
16 grudnia 2022 - 10:59