Walking Cat to kolejna „kocia” pozycja w ofercie wydawnictwa Waneko. Tym razem nie mamy jednak do czynienia z lekką i pełną humoru historią jak w przypadku serii Starszy Pan i kot, a czymś znacznie mroczniejszym. Świadczy o tym, chociażby zdanie widniejące na okładce mangi: „apokalipsa zombie oczami kota”.
Walking Cat jest trzytomową serią napisaną i narysowaną przez Tomo Kitaoka, która pierwotnie zadebiutowała w 2018 roku. Tytuł nie zyskał może zbyt wielkiego rozgłosu, ale na pewno znalazł spore grono entuzjastów (nie tylko kociarzy). Teraz dzięki Waneko rodzimy czytelnik ma okazję zapoznać się z tym tytułem i zobaczyć jak wygląda apokalipsa widziana oczami kota.
Pierwszy tom serii skupia się na postaci Jina Yahiro, samotnego mężczyzny zmagającego się z problemami postapokaliptycznego świata, który nie ustaje w poszukiwaniach swojej żony Satoko. Niespodziewanie towarzyszem jego podróży zostaje biały kot Yuki. Teoretycznie główną postacią jest tutaj wymieniony mężczyzna i jego losy. Fabuła jest jednak tak skonstruowana, żeby uwagę czytelnika najmocniej przykuwał czworonożny bohater. Nie zawsze występujący na pierwszym planie danej sceny, ale na pewno stanowiący ważną i integralną część historii.
Na pewno nie jest to pozycja polecana komuś, kto liczy na mroczny i krwawy horror z zombiakami czyhającymi na świeży kawałek mięsa. Nieumarli są tutaj bowiem tylko mało istotnym dodatkiem, do historii drogi, podczas której jeden z bohaterów zaczyna przechodzić coraz bardziej widoczną przemianę.
Początek mangi może wydawać się dosyć prosty. Rozdziały są krótkie i w dość epizodyczny sposób przedstawiają walkę o przetrwanie (nie tylko Jina). Z każdym kolejnym przeczytanym/zobaczonym kadrem komiksu odbiorca zaczyna jednak dostrzegać w tej prostocie znaczną głębię. Wraz z kolejnymi wydarzeniami relacja pan-kot przemienia się w bardziej przyjacielskie stosunki, a Yuki staje się dla swojego ludzkiego towarzysza nie tylko odskocznią od codziennej otaczającej go tragedii, ale również przewodnikiem kierującym go do celu (którym jest odnalezienie żony). Nie brakuje więc tutaj zauważalnej dawki dramatyzmu, który przeplatany jest trochę bardziej spokojnymi i żartobliwymi fragmentami.
Jeśli chodzi o rysunek, to prezentuje się on naprawdę dobrze. Podobnie jak w przypadku scenariusza nie ma tutaj jednak mowy o brutalnej i krwistej otoczce wizualnej. Co prawda pojawia się kilka bardziej krwawych kadrów, ale w większości komiks wypełniają wyraźniejsze, spokojniejsze i czystsze rysunki. Projekty bohaterów może nie są jakoś nadmiernie wyrafinowane, ale są one na tyle wyraziste i naturalne, że trudno im cokolwiek poważniejszego zarzucić.
Walking Cat #1 jest więc ciekawą i co najważniejsze satysfakcjonującą lekturą, która powinna zaciekawić spore grono czytelników. Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z serią, którą naprawdę warto przeczytać i posiadać w swojej kolekcji.
Recenzowany tomik można kupić w sklepie wydawnictwa Waneko.