Czy kiedykolwiek narzekaliście na rodziców, że każą wyłączyć grę lub nakładają szlaban na granie? To naprawdę nic w porównaniu z tym, co pewien mieszkaniec Cincinnati (stan w USA) uczynił swojemu synowi. Joseph Philips z całą pewnością zasłużył na mało zaszczytny tytuł „najgorszego ojca na świecie”.
Jak donosi dziennik Cincinnati Enquirer 28-latek wizytował w ubiegłym tygodniu dom, w którym mieszka jego 9-letni syn. Ponieważ matka chłopca - i jednocześnie była żona Philipsa - musiała załatwić swoje sprawy, zostawiła tę dwójkę bez nadzoru. Korzystając z nieobecności gospodyni wyrodny tatuś zabrał synowi konsolę do grania oraz kolekcję gier. Wyniesiony łup, którego wartość oszacowano na ponad 1000 dolarów, zaniósł wprost do komisu i sprzedał za 10% wartości.
Postępek „najgorszego ojca świata” można byłoby jeszcze wybaczyć, gdyby za uzyskane pieniądze kupił pokrzywdzonemu jakąś rozwojową zabawkę albo chociaż lody. Nic z tego. Philips potrzebował gotówki na narkotyki. Zatrzymany przez policję przyznał się do zarzucanego czynu, a ponieważ na sumieniu miał już kilka wybryków, sąd postanowił o jego tymczasowym aresztowaniu.
Amerykańskie media nie informują, jaki los spotkał pasera, który na kradzionej konsoli próbował zbić niezły interes. Nie wiadomo też, czy urządzenie i kolekcja gier trafiły z powrotem do młodego właściciela.
Swoją drogą głupota często idzie w parze z odwagą. Ciekawe ilu rodziców podobną próbę odebrania dziecku konsoli lub komputera przypłaciłoby poważnym uszczerbkiem na zdrowiu?