Najlepszy pojedynek z bossem - subiektywne TOP 8 - fsm - 17 sierpnia 2010

Najlepszy pojedynek z bossem - subiektywne TOP 8

Listy są fajne! Oto kolejna, bo odzew był. Mili czytelnicy, każdy z Was z pewnością natrafił podczas swoich gierkowych wojaży na taki moment, który zapamiętał szczególnie. Na przykład odpowiednio efektowny i zacny pojedynek z tzw. bossem. Ja zapamiętałem i chcę się podzielić z Wami jeszcze jednym subiektywnym "topem", tym razem dotyczącym właśnie walk z bossami.

Każda dobra gra, w której akcja przeważa nad rozmyślaniem, wymaga postawienia przed nami przeszkody. Wielkiego, złego, kolczastego (albo małego, śmiesznego i zwinnego) stwora/pojazdu/oponenta, z którym walka dostarczy emocji, a po jej zakończeniu ogarnia nas poczucie dobrze spełnionego obowiązku. No i tradycyjnie, jak to w przypadku takich zestawień bywa, na pewno nie znajdzie się w nim coś, co na to zaszczytne miejsce zasługuje. Konieczcie zatem napiszcie swoje typy ulubionych pojedynków z gier.

8. PoP: Dusza Wojownika - Dahaka

Poteżny, czarny stwór, instrument Losu mający za zadanie odwrócić dokonane przez Księcia zmiany był przeciwnikiem nękającym naszego bohatera praktycznie przez całą grę. I fakt, że nie było wiadomo kiedy, co i gdzie oraz sam projekt potwora, a także przygrywający w tle Godsmack sprawiły, że Dahaka to zacny boss. (Tak, wiem że wcześniej przez całą grę bohatera nękał np. Nemesis w RE3... Ale ja w RE3 nie grałem.)

7. Painkiller - Lucyfer

Painkiller to dobra gra. Na tyle dobra, że zdołała wedrzeć się na drugą z dwóch (póki co) list, które chciało mi się ułożyć. Ostatni poziom gry to kawał dobrego pomysłu - zło nękające świat przez tysiąclecia uchwycone w stop-klatce zrobiło na mnie duże wrażenie. A efekt okazał się jeszcze lepszy, gdy okazało się, że źródło wszelkiego zła, Lucyfer, jest niewidzialnym duchem, który ujawnia swą niematerialną postać dopiero, gdy nasz heros pochłonie 66 dusz i zmieni się w demona. Proste i efekty(o)wne.

6. Doom - Cyberdemon

Prawdopodobnie jest to pierwszy boss, jakiego pokonałem w roli świadomego gracza na własnym komputerze. Wielki płaski (pamiętam, że początkowo byłem bardzo zdziwiony, że nie da się przeciwników w tej grze zobaczyć z boku) i bardzo wkurzony potwór zapadł mi w pamięć jako przeciwnik, którego przeszedłem używając niesławnego IDDQD. Byłem młody i głupi. A cyberdemon był kozak.

5. MDK - boss nr 2

Szalona gra, pełna nietuzinkowych rozwiązań i przyszłościowych konceptów. Jeden z lepszych tytułów w historii pc-gamingu. I jeden z niewielu, gdzie finalny przeciwnik na danym poziomie potrafił być głupim, małym kurduplem z wielką głową. Boss nr 2 (nie pomnę, czy miał jakieś imię) zapadł mi w pamięć jako najciekawszy szef z wszystich 6 występujących w tej grze. Nawet mnie nie atakował. Tylko uciekał. Na wiele mu się to nie zdało.

4. Serious Sam - Alundran Reptiloid Highlander

First Encounter był pierwszą grą, w której spotkałem tak olbrzymiastych przeciwników. I pierwszy z nich - czwororęki jaszczur na pustyni - zajął istotne miejsce w tym zestawieniu. Wielki, zły, wielki i wielki. Oj, jaki wielki! A pierwszego zawsze się pamięta. Prawda?

3. Portal - GLaDOS

Najmłodsza gra na tej liście wdrapała się na podium. Wredna sztuczna inteligencja towarzysząca nam głosem przez całą grę to absolutnie fantastyczny oponent. Niby sztuczny twór, a wyposażony w niebanalną osobowość. A nawet kilka. Pojedynek z GLaDOS to jedna z jaśniejszych chwil w grach FPS, za co twórcom należy się wiadro szacunku.

2. Diablo - Butcher

"Aaah! Fresh meat!" za każdym razem wywoływało jeden słuszny odruch - wycofanie się. Rzeźnik z pierwszego Diablo to boss wyjątkowy. Pierwszy tak silny oponent w grze, źródło pierwszego potężnego oręża (unikatowy tasak) i bohater pierwszego dużego questa (na który nie zawsze trzeba było trafić). A podczas gry w wersję demonstracyjną Diablo Butcher pełnił przy okazji funkcję finalnego bossa, więc obstawił praktycznie wszystkie opcje. Pojedynek z nim (choć mało finezyjny) z pewnością zapadł w pamięć wszystkim graczom.

1. Legacy of Kain: Defiance - Raziel vs Kain

Numer jeden. Epicki (hi, eJay!) pojedynek między dwiema stronami fascynującego konfliktu. Zwieńczenie (no, niemal) wspaniałej opowieści i kulminacyjny punkt całej sagi. Wszyscy grający w Legacy of Kain czekali na ten moment i gdy wreszcie w piątej części do niego doszło - nie zawiódł. A ta zmiana stron w trakcie walki. A ta muzyka. Ten voice-acting! Ach! W moim prywatnym rankingu nic (póki co) nie przebiło tego momentu. Najlepszy pojedynek z bossem ever.

Zapewne kontrowersyjne pierwsze miejsce. A gdzie np. Final Fantasy VII? A gdzie walka z Bisonem? A gdzie gry konsolowe? Nie we wszystkie gry grałem, konsoli nie posiadam, a do sprawnego grania na automatach w wesołomiasteczkowym baraku brakowało mi czasu i odwagi (wyskakuj z żetona!). Więc przytoczcie swoich faworytów - jaki pojedynek najbardziej zapadł Wam w pamięć?

fsm
17 sierpnia 2010 - 22:27