Ostatnio dość dużo piszę - głównie dlatego, że muszę. Znacznie rzadziej - dlatego, że mam na to ochotę... Codziennie, z konieczności, od świtu do zmierzchuu wypluwam z siebie masowo kolejne litery, wyrazy, zdania, wartościowe tezy, przemyślenia, wnioski i przewidywania, które mój promotor być może uzna za "możliwe do zaakceptowania". Jak to jednak zazwyczaj bywa "być może" i "na pewno" dzieli dość duża przepaść. Jest to przestrzeń niepokojąca i trudna do zaakceptowania, z którą jakoś muszę sobie poradzić. Czasu coraz mniej, kurczy się bo przecież piję, jem, czytam, oglądam i gram. Na szczęście, jak powszechnie wiadomo, każdą nawet największą przepaść można pokonać. Problematyczne okazuje się natomiast wybranie właściwej metody...
Jak widać, nie bardzo da się łatwo wybrnąć z tej sytuacji. Nie ma jednak wątpliwości, że najgorszym możliwym rozwiązaniem byłaby próba przyciągania do siebie obu skrajów pomiędzy którymi zieje pustka. Zniwelowanie różnicy między "być może" a "na pewno"wymaga bowiem twardego stąpania po ziemi, planu, odwagi i wiary w siebie, a nie realizowania surrealistycznych pomysłów. Dlatego właśnie postanowiłam wybrać metodę skuteczną i możliwą do zastosowania zarazem... Skaczę!Codziennie biorę rozbieg i skaczę najdalej jak się da i tymi susami nieustannie zbliżam się ku osiągnięciu upragnionego celu.
Jednakże, jako że nie da się skakać bez chwili wytchnienia, w przerwach pomiędzy jednym i drugim literackim susem oddaje się swoim pasjom. Zazwyczaj oglądam, słucham, przeglądam, czytam, zapisuję, kopiuję, wklejam i zapamiętuję wszystko to, do czego będę potem chciała wrócić i czym zechcę się podzielić. Dzisiaj pierwsza dawka tego przedziwnego ekstraktu z moich międzysusowych przerw.Na zdrovje!
Historia Polski
Reżyseria: Tomasz Bagiński (nominowany do Oscara za animację „Katedra")
Konsultacja: prof. Henryk Samsonowicz
O tym filmie napisano już wiele. Najpierw w mediach pojawiły się informacje, że najnowsza animacja Polaka robi furorę w tzw. polskim pawilonie na wystawie EXPO 2010w Szanghaju. Potem prasa rozwodziła się nad walorami artystycznymi najnowszego dzieła Bagińskiego. Na koniec pod adresem autora spłynęła fala krytyki. Zarzucano mu między innymi, że w wielu miejscach pomieszał daty ważnych historycznych wydarzeń i wykazał się wyjątkowym seksizmem, nie uwzględniając dokonań żadnej z wielkich Polek. Na Facebooku powstała nawet grupa przeciwników takiego stanu rzeczy. Można by wręcz rzec, że ośmiominutowa animacja szybko stała się sprawą polską od morza aż po Tatry, a wielu użytkowników internetu odczuło potrzebę zabrania głosu. Pytanie tylko, czy naprawdę konieczne jest to całe zamieszanie i spory o wyższość odkryć Kopernika i dzieł Mickiewicza nad radem Marii Skłodowskiej-Curie i Noblem Szymborskiej. Bo jeśli spojrzymy na film bez tego całego zacięcia, to okazuje się, że Tomasz Bagiński po raz kolejny zaserwował nam animację na wysokim poziomie: dynamiczną, zawierającą realistyczne efekty, zróżnicowane przejścia, wartką akcję i doskonale współgrającą z tym wszystkim muzykę. Trochę szkoda, że o przedstawicielkach płci pięknej zapomniał i autor filmu i konsultant merytoryczny, ale przecież całość jest tylko subiektywną wizją reżysera a nie obiektywną selekcją najważniejszych momentów z dziejów Polski. Pomimo kontrowersji które wzbudza film i tak stanowi on jedną z najlepszych filmowych wizytówek naszego kraju jaka powstała. Taki ekstrakt z historii...
Avatar Days
Reżyseria: Gavin Kelly
Produkcja: David Burke
Zdjęcia: Fergal O' Hanlon
Animacje 3D: John O' Connell, Will Sharkey, Cormac Kelly
Muzyka: Steve Lynch (StellarSound)
Film początkowo miał trafić do nowej odsłony cyklu "Gry na serio", ale jako że jeszcze przez jakiś czas "susam" nad przepaścią, postanowiłam podzielić się nim z wami wcześniej. W mojej ocenie - zdecydowanie jeden z lepszych obrazów dotyczących przenikania się rzeczywistości realnej i wirtualnej. Całość opiera się na dość prostym pomyśle dokumentalnego storytellingu: czterech graczy MMORPG opowiada osobiste historie o swoim życiu i swoim komputerowym alter ego. W rezultacie wyszła z tego bardzo ciekawa mikstura - tajemnicza, przejmująca, z nutką pasji, ale zawierająca w sobie także ostrzeżenie. Oczywiście poza treścią jest tez świetnie dopełniający ją pomysł graficzny. Dla fanów World of Warcraft pozycja obowiązkowa!
Sus w kierunku muzyki
Na koniec międzysusowej przerwy - dwa linki, które pomogą znacznie uprzyjemnić i ułatwić słuchanie muzyki na PC. Pierwszy z nich prowadzi na hiszpańskojęzyczną stronę RockOla.fm, która działa na podobnych zasadach jak last.fm (i pochodne). Różnica jest taka, że serwis jest całkowicie bezpłatny a playlista dopasowywana do wskazanego przez nas nastroju (optymistyczna, melancholijna itp.), przedziału czasowego (od lat 50 do dziś) i ograniczeń językowych (muzyka hiszpańska i/lub inne języki). Całość funkcjonuje bardzo sprawnie, nie przycina się i trafnie dobiera kawałki, które życzymy sobie usłyszeć.
Jeśli nasłuchacie się wystarczająco dużo rytmów latino i przyjdzie wam ochota na sięgnięcie po kolekcję zapisaną na dysku twardym (np.: darmowych soundtracków wyszukanych przez UV), to przydatny może okazać się mały programik o nazwie CD Art Display, który współpracuje z większością odtwarzaczy muzycznych i zastępuje ich duże okna małym pulpitowym widgetem (program jest nienowy więc pewnie odkryłam JuEsEj w konserwach). Okienko programu pokaże nam okładkę albumu i kilka innych wskazanych przez nas informacji. Na stronie znajdziecie dodatkowo sporo skinów i dokładny opis działania aplikacji.
No i to by było na tyle jeśli chodzi o pierwszy międzysusowy ekstrakt. Smakowało?