Ekstrakt z E3 - omadaha - 11 czerwca 2011

Ekstrakt z E3

Kolejne targi Electronic Entertainment Expo za nami. Jak co roku święto branży elektronicznej rozrywki, przyniosło kilka nowości, olśnień i rozczarowań. Gracze tradycyjnie już pozostawieni zostali z większą ilością znaków zapytania niż jednoznacznych odpowiedzi. Powróciły zawsze aktualne po tego typu imprezach wątpliwości. Czy z branżowego kapelusza wyskoczy zaczarowany królik? Czy jest nadzieja na lepsze jutro dla przeciętnego gracza? Czy targi to marketingowy balonik dla mas czy impreza dla hardkorów? Czy warto czekać na to, co przyniesie przyszłość? Przed wami ekstrakt z moich impresji na temat tegorocznego E3.

Do biegu gotowi…START! Czyli o konferencjach słów kilka

Tak znacząca i duża impreza jak targi E3 nie może obyć się bez solidnego harmonogramu eventów. W określone dni, określone firmy organizują o wyznaczonych godzinach pokazy otwarte i zamknięte, spotkania z twórcami i wydawcami. Poza tym konferencje, konferencje i jeszcze raz konferencje. Trzeba zrobić show, rozbawić tłumy głodnych wiedzy dziennikarzy i przekonać ich, że oto nadciąga przełom. Najwięksi wystawcy bardzo dbają o to, aby ich pokaz odbył się we właściwym momencie. Nie za wcześnie, ale i nie za późno, żeby publika nie posnęła. Najlepiej przed firmą X, żeby być tymi pierwszymi, ale koniecznie po firmie Z, aby ewentualnie zdążyć się ustosunkować do tego co ona pokaże. Jak widzicie istnie piekło wzajemnych zależności. Trzeba się w tej misternej sieci jakoś odnaleźć, no i różnie sobie tym radzą poszczególni wielcy tej branży. Oto kilka wariantów rodem z tegorocznego E3:

1) Wystartuj przed wszystkimi – CD-Projekt i Konami

Jeśli bal zaczyna się o 19 przyjdź godzinę wcześniej, zatańcz widowiskowego walca i miej nadzieję, że aż do końca przyjęcia wszyscy będą mówili tylko o tobie. Jeśli się nie uda – cóż trudno, przynajmniej próbowałeś. Tak w skrócie można przedstawić nienową już tendencję do organizowania swoich pokazów przed rozpoczęciem imprezy właściwej. Z jednej strony jest to szansa dla mniejszych firm (lub takich, które mają niedużo do pokazania), żeby zostać zauważonym. Z drugiej wydaje się to równie groteskowe, co przychodzenie na randkę na tydzień przed ustalonym terminem. Ja tego nie kupuję (jako widz, bo jako osoba związana z działaniami marketingowymi – akceptuję jako element strategii).

2) Pokaż jak najwięcej fajnych rzeczy, nieważne, że nie są twoje – Microsoft

Konferencja Microsoftu generalnie nie należała do nudnych. Problem w tym, że przez cały czas oglądania kolejnych trailerów i gameplay’ów zastanawiałam się czy na pewno odpaliłam dobry streaming. A jednak! MS po postu postawił w tym roku na nie swoich ludzi i nie swoje gry. Sprytnie zważywszy, że tytuły na Kinecta to na obecnym etapie w większości zaledwie słabo działające i kontrowersyjne półprodukty.

3) Nawet, jeśli masz do pokazania dobre materiały, koniecznie zepsuj prezentacje słabymi dowcipami – Ubisoft.

Powyższe zdanie właściwie nie wymaga dalszego komentarza. Ubisoft pokazało naprawdę masę znakomitych, lub co najmniej przyzwoitych zwiastunów i gameplay’ów, ale mimo to postanowiło zepsuć efekt na każdym kroku zalewając słuchaczy coraz bardziej żenującymi żartami. Veto!

4) Legenda na scenie pokazu nie czyni – Nintendo

Możliwe, że moje wygodnictwo zwycięża, ale mam wrażenie, że czasem lepiej po prostu nie dopuszczać do głosu twórców, wydawców, dyrektorów itp., jeśli to, w jaki sposób mówią może zakłócać odbiór prezentacji. W końcu wystąpienia publiczne to specyficzna forma przekazu, która wymaga od mówiącego jasnego sposobu formułowania myśli i sprostania podstawowym wyzwaniom werbalnego rzemiosła. Za formę (ale nie treść) malutki minus dla Nintendo.

5) Konkretem po oczach – EA i Sony

Nie ukrywam, że te dwie konferencje oglądało mi się zdecydowanie najlepiej. Wniosek nasunął się dość oczywisty – nie da się zrobić dobrej konferencji bez odpowiedniego contentu. Nie pomoże sprowadzanie tysiąca i jeden króliczków playboy’a, nie pomogą gwiazdy i celebryci. Muzyka, laski i twórcy? Tak, ale tylko jako dodatek do gier. To przecież dla nich jeździmy na targi…

Targi prywatne, czyli o tym, że E3 już nie jest już tylko imprezą dla dziennikarzy i ludzi z branży...

No bo nie jest. Na tegorocznych targach kamery były na każdej konferencji, zaglądały przez ramię grających, zerkały z boku na podskakujących, a w niektórych przypadkach spoglądały nawet w talerze uczestników. Czy to dobrze? Dla mnie osobiście na pewno tak, bo mogę zobaczyć to, o czym w czasach, gdy prym wiodła prasa drukowana można było tylko tylko przeczytać i to z miesięcznym opóźnieniem. Nie będę zatem na siłę szukać dziury w całym, ale pamiętajcie, że skoro E3 ogląda dziś cały świat, to i materiały na nich prezentowane będą odpowiednio spreparowane. Nie chodzi mi tu o jakąś celową manipulację treścią, albo inne kontrowersyjne praktyki. Po prostu należy mieć z tyłu głowy, że to nie jest już zabawa tylko dla dziennikarzy i ludzi z branży. Impreza jest dla wszystkich, po prostu do Los Angeles leci reprezentacja narodowa, a reszta śledzi sobie potyczkę z poziomu własnej kanapy.

Gadżety-tablety i więcej touch, czyli o nowych konsolach dwa słowa

No i stało się – mamy zapowiedziane dwie nowe konsole. Mamy Wii U – czyli skrzynka + wypasiony tablet i PSP z dwoma analogami i podwójną powierzchnią dotykową pod nazwą Vita (nie ogarniam trochę skąd pomysł na taką nazwę, ale nich im będzie). Jest zdecydowanie za wcześnie, aby ferować wyroki, ale mam wrażenie, że nowa konsola Nintendo ma za mało asów w rękawie, aby móc przekonać do siebie posiadaczy PS3 i Xboksów. Pod względem grafiki nie zapowiada się na fajerwerki a najważniejsze funkcjonalności Wii U do mnie po prostu nie przemawiają. W moim przypadku kompletnie nieprzydatna jest opcja przełączania telewizora w tryb oglądania programów i kontynuowania rozgrywki na ekranie kontrolera. Mało przekonywująco wypadły też ruchowe opcje kontrolera, takie jak przesuwanie obiektów z małego na duży ekran i celowanie „tabletem”. No i o ile do Wii U podchodzę z dużą rezerwą o tyle, PS Vita zaintrygowała mnie niepomiernie, ale dopiero po obejrzeniu kilku prezentacji gier, w tym Littre Big Planet, Uncharted i dem technologicznych. Już drugi rok po kobiecemu nie mogę się zdecydować na zakup handhelda (bo nie ma dla mnie idealnego wariantu na rynku), ale może będzie dobra okazja, by wkroczyć w ten świat przy okazji premiery nowej konsoli Sony. Mam tylko obawę czy tylny touchpad okaże się wygodny w przypadku, gdy posiadacz konsolki będzie miał drobne dłonie. Niby drobiazg a może solidnie zaburzyć przyjemność czerpaną z rozgrywki. Poza tym, chyba warto mieć cały czas w pamięci, że finalny efekt może okazać się diametralnie różny od przewidywanego.

A na koniec pogiercować! Czyli o moich wrażeniach po obejrzeniu zwiastunów i gameplay’ów

Ilość gier pokazanych z na E3 jest tak duża, że daruję tu sobie szczegółowe omawianie każdej z nich. Na to przyjdzie jeszcze czas. Zamiast tego - szybki przegląd po-targowych nastrojów.

Na plus (+)

Mieszane uczucia (+/-)

Na minus (-)

Battlefield 3

Mass Effect 3

FIFA 12

Tomb Raider

Uncharted 3

Rayman Origins

Sesame Street

Uncharted: Golden Abyss

LittleBigPlanet Vita

Call of Duty: MW 3

Tom Clancy’s Ghost Recon

Star Wars: The Old Republic

Brothers in Arms: Furious 4

Far Cry 3

Kinect Sports: Season 2

The Sims Social

Super Mario 3D

Journey

Ruin

Need for Speed: The Run

Driver: San Francisco

Star Wars Kinect

Fable: The Journey

Luigi’s Mansion 2


omadaha
11 czerwca 2011 - 00:31