Już po pierwszym pokazie w Cannes Rubber nagrodzony został owacją na stojąco i z miejsca zdobył status obrazu kultowego. Jest to pierwszy i prawdopodobnie jedyny na świecie film, którego bohaterem jest zabójcza opona posiadająca zdolności psychokinetyczne. Jeśli czujecie w powietrzu niebezpieczne opary absurdu – nie lękajcie się. Opona to wyjątkowo dobry film!
W sercu pustyni grupa widzów z lornetkami w dłoniach szykuje się do obejrzenia niecodziennego widowiska. Porzucona opona o imieniu Robert nagle ożywa. Po serii eksperymentów Rubber uświadamia sobie, że destrukcja elementów otoczenia, puszek butelek i drobnych przedmiotów może być niezwykle satysfakcjonująca. Dosyć szybko okazuje się, że Robert posiada też zdolności psychokinetyczne, które pozwalają mu siłą woli zniszczyć dowolne żywe lub martwe obiekty. Rozpoczyna się momentami groteskowy a momentami mrożący krew w żyłach spektakl.
Zabójcze samochody, zabójcze autostrady...
Do tej pory w kinie mieliśmy już filmy o zabójczych kierowcach, o zabójczych samochodach i o zabójczych autostradach. Quentin Dupieux – filmowiec i reżyser, znany także, jako producent muzyczny Mr Oizo, poszedł o krok dalej i stworzył obraz, na przekór wszelkim standardom i zdrowemu rozsądkowi a do tego szalenie zakręcony i trzymający w napięciu. Mamy tutaj kilka poziomów dialogu z widzem. Poza bardzo przystępną warstwą parodii i pastiszu klasyki kina drogi i horrorów klasy B, otrzymujemy też coś znacznie cenniejszego – błyskotliwą metaforę kina. Rubber to film niezwykły. Od pierwszej sceny wprawia w konsternację, wywołuje nerwowe uśmiechy i zawadiacko puszcza oko do widza. Zwłaszcza do tego, który niejeden film już w życiu widział. Co ciekawe, zwykle kinowe próby upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu kończą się spektakularną klęską. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z próbą niezwykle udaną.
Why? No reason!
Dlaczego w Cannes pokazano tak nietypowe dzieło? Odpowiedź na to i każde inne rodzące się w umyśle widza pytanie otrzymujemy już w pierwszej scenie filmu. W genialnym monologu jeden z aktorów informuje widzów - tych w kinie i tych zebranych na pustyni, że Rubber to hołd złożony bezprzyczynowości, obecnemu w każdym dziele filmowym czynnikowi no reason (patrz film poniżej).
Film znaleźć niełatwo. Ja miałam okazję zobaczyć go w zeszłym roku w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Wszystkim kinomaniakom polecam zobaczyć zwiastun i pierwszą, kultową już scenę. Spoilerów fabularnych brak, ale jeśli ktoś nie chce sobie psuć niespodzianki może się wstrzymać z oglądaniem. Opona i tak go dopadnie!