Jest sobie taka książka, o której istnieniu nie wszyscy wiedzą, a zdecydowanie wszyscy powinni. A przynajmniej wszyscy patrioci ceniący sobie nietuzinkowy humor otulony poduchą absurdu. Bo, moi mili, Monty Python nie był pierwszy. Frost Report też nie. Nawet bracia Marx nie byli pierwsi. Czy Tuwim i Słonimski byli - nie wiem. Ale na pewno byli wcześnie. I byli świetni.
Rzecz, o której mowa, to "W oparach absurdu" - ponad 200 stron, na których zebrano powstałe w latach 20-tych i 30-tych XX wieku teksty wszelakie autorstwa obydwu panów. I czego tam nie ma. Limeryki. Ogłoszenia. Artykuły. Wycinki prasowe. Zagadki. Kalendarium. Felietony. Eseje. A wszystko zaiste absurdalne, pokręcone, zabawne i wykrzywiające znaną nam dziś (a co dopiero tę kilkadziesiąt lat temu) rzeczywstość. Poziom jest różny, ale na pewno powyżej średniej. No i wręcz fascynująco czyta się te tekaty, mając świadomość, kiedy powstało.
Jak to jednak w przypadku dzieł pisanych bywa: fragmenty autorstwa autorów obronią się same.
Garść ogłoszeń:
PRECZ z nogami! Dosyć już woni potu i nóg. Klawitol zmienia najbardziej nawet zapuszczone nogi na zupełnie przyzwoite ręce. Żądać wszędzie. Tamże zmieniam stare rękawiczki na stare skarpetki.
SPRZEDAM duże miasto prowincjonalne (60 000 mieszkańców) wraz z doktorem, apteką, szkołą etc. Oferty pod "Franuś".
Wszystkie psy proszone są o nadesłanie pisemnych sprawozdań z działalności za ubiegły kwartał do związku zwierząt ssących w celu ustalenia nowej taksy. Innowacja ta ma na celu racjonalne korzystanie z przysyłanych przez psy zagraniczne paczek i pieniędzy. Związek ostrzega jednocześnie, że od pewnego czasu obchodzi mieszkania niejaki koń i bezprawnie udając psa wyłudza od członków znaczne sumy.
A także inne perełki:
Rozwiązanie zadań z n-ru poprzedniego. Która córka kupiła mysz?
Istnieje pięć sposobów rozwiązania. Najprostsze jest obliczenie, ile miała portmonetek Jadzia, gdy Stasia i Wandzia zamieniły się czapeczkami. Wyciągamy korzeń kwadratowy z Wandzi oraz pi do drugiej potęgi z Michasi. Reszta wynika już prosto z tego obliczenia. Stasia kupiła jedenaście metrów wstążki, Jadzia - plac na Mokotowie, Hela - dwanaście piórników i dwa auta ciężarowe, Janka - dwa arkusze brystolu u Siudeckiego, Maria - jedną trzecią herbatnika i dwanaście tysięcy rowerów, Cesia - dwa koszyki i jedenaście tysięcy mostów pontonowych, a Józia - oczywiście mysz. Rozwiązania trafne nadesłały 144 osoby. Nagrodę w wysokości złotych dwu groszy czterdziestu otrzymali: Leon Schiller w Warszawie i Theodore Roosevelt w Waszyngtonie.
Czy też absolutny mistrz tego zbioru (jedynie we fragmencie, żeby było coś do doczytania): Jak odpowiadać dzieciom na drażliwe pytania?
...w razie pytań bardziej skomplikowanych, na które nie mamy gotowej odpowiedzi, należy ciekać się do dywersji taktycznej. Np. dziecko pyta się, czy chlorek potasu jest związkiem węgla. Odpowiadamy: "Nie garb się". Albo: "Nie nudź, widzisz że mamusię głowa boli". Albo najprostsze: "paszoł won, pętaku". Zwykle dziecko odpowiada na to "Ty sama paszoł", a to już jest oczywiście wystarczającym pretekstem do sprania szczeniaka. Potem następują płacze, przeprosiny, i sprawa potasu rozpływa się we łzach pojednania...
Warto. Tym bardziej, że parę miesięcy temu "W oparach absurdu" zostało wznowione, więc z dostępnością problemu nie powinno być. A wewnątrz, prócz rzeczy przytoczonych wyżej, znajdziecie także jedyny w swoim rodzaju alfabetyczny spis liczb od 1 do 100 oraz mądrości pokroju tej:
Biada niemądrym rodzicom, którzy by swe dzieci wychować chcieli rzeczowo, logicznie, realnie, „zgodnie z obecnym stanem wiedzy”, prostując ich fantastyczne o świecie i otaczających przedmiotach pojęcia. Pociecha wyrośnie na kretyna, na złego, tępego kretyna.