Pytanie otwarte: czy gramy w gry dla fabuły? - K. Gonciarz - 13 września 2010

Pytanie otwarte: czy gramy w gry dla fabuły?

Toad%20te%u017C%20si%u0119%20zajawi%u0142%20na%20ten%20zbi%F3r%20zacnych%20felieton%F3w.

Oto czas wielkiej prokrastynacji. Moment, w którym muszę zrobić coś całkiem konkretnego (dokończyć licencjat), a zajmuję się czymkolwiek innym. W walce o brak konkretu zwróciłem się w stronę sterty niedokończonych książek, która z tygodnia na tydzien rośnie sobie koło mojego łóżka. Czyli "Galeria dla dorosłych" Feliksa W. Kresa, którą na swoim blogu polecał g40st. I jeden cytat, który mocno wkuł mi się w wyobraźnię.

Nikt nie kupuje gry komputerowej po to, żeby poznać losy dziecięcia Baala. (...) jeśli już, to będzie je tworzył bądź współtworzył, prowadząc swojego bohatera.


Autor nawiązuje tu oczywiście do Baldur's Gate, ale przekazana myśl ma dość uniwersalne zastosowanie. I jak zawsze głupio mi, kiedy w środek tarczy trafia towarzysz nie związany bezpośrednio z grami. Faktycznie. Czy jesteście w stanie podać przykład gry, którą kupiliście/ukończyliście po to, by poznać przedstawioną w niej fabułę? Łatwo jest z tego punktu wyjścia dojść do wniosku, średnio oryginalnego, że w grach nie jest ważny cel, ale dojście do niego. I że językiem gier jest gameplay, a nie snucie opowieści.

"Obywatel Kane" gier wideo to hasło, które lubię. Bo brzmi w pytkę efektownie.

Praca licencjacka czeka, a nie mogę przestać się nad tym zastanawiać. Najlepszą fabularnie grą wszech czasów było dla mnie Grim Fandango, ale czy przeszedłem ją dla fabuły czy bardziej satysfakcji rozwiązywania kolejnych zagadek? Wszak "nagradzanie" gracza co kilka minut jest podstawą projektowania gier wideo - bez świadomości dokonania czegoś, choćby drobnego, większość graczy po paru minutach po prostu by grę wyłączyła ("nagrodą" może być nawet komunikat na ekranie, że przechodzimy do następnej fazy misji). Do tego, rozgrywka per se rzadko przybiera narracyjny charakter - w Uncharted 2 nie ma znaczenia, że zabijamy po drodze 50 kolesi  - ważny jest ten jeden, na samym końcu, którego i tak widzimy tylko w cutscence.

Żeby nie wywoływać kolejnej, sztampowej dyskusji o fabułach w grach, zadajmy sobie proste pytanie: czy przeszliśmy jakąś grę tylko/głównie po to, żeby poznać jej historię?

K. Gonciarz
13 września 2010 - 15:07