Soundgarden przygrywa po staremu - Rock - 15 września 2010

Soundgarden przygrywa po staremu


Gameplay dał mi świetną możliwość, by w pisaninie odskoczyć trochę od tematyki gier, z czego dotychczas nie skorzystałem. Pora jednak rzec „basta” i podzielić się odrobinkę innymi zainteresowaniami, bo do diaska posiadam ich kilka. Tym razem będzie więc muzycznie, a jako że mój nick zobowiązuje, to także rockowo, a w zasadzie grunge’owo.

Wieki całe słucham kapeli Soundgarden, której muzycy, po licznych perypetiach, zgrali się ponownie, by wydać kolejny album. Płytka będzie nosić tytuł Telephantasm i jest promowana singlem - Black Rain, a do sklepów trafi już 28 września. Tytuł singla natychmiast przypomniał mi kawałek Black Hole Sun (który notabene przygrywa sobie w tle, kiedy piszę niniejszy tekst) z rewelacyjnego Superunknown.

Jak się okazuje jest to skojarzenie jak najbardziej trafne. Po pierwsze chodzi o tekst piosenki. Nie będę się tutaj zagłebiał w szczegóły, ot liczę na kilka, wyrażających zrozumienie, skinięć od osób wtajemniczonych. Po drugie jednak i tu jest pies pogrzebany (Temple of the Dog *wink*), Soungarden wraca muzycznie do korzeni. Nie miałem jeszcze okazji przesłuchać całej płyty, ale liczne opinie oraz kilka fragmentów, które wpadły mi w ucho z różnych źródeł, upewniają mnie w tym przekonaniu. Ale stop. W zasadzie, to Chris Cornell powraca do korzeni. Jeśli natomiast chodzi o Soundgarden, to sama kapela nigdy od korzeni nie odeszła, ba.. rzec by można, że sama stanowi korzenie. Korzenie grunge’a i rocka z Seattle.

Na koniec jeszcze kilka słów na temat Chrisa Cornella, który wykonał ostatnio kilka muzycznych eksperymentów. Chodzi mi głównie o płytę Scream, jaka powstała przy współpracy z Timbalandem. Osobiście uważam, że płyta jest świetna i doceniam muzyczne wycieczki uznanego przecież artysty. Owszem dźwięki zahaczają trochę o popowe rewiry, ale wszystkim domorosłym krytykom polecam akustyczne wersje piosenek z tego albumu, bądź koncerty Cornella. Tyle ode mnie. 

Rock
15 września 2010 - 13:21