Nie Ferrari, Boeing czy NASA, ale właśnie Lexus ma obecnie bodaj najbardziej realistyczny i zaawansowany technologicznie symulator, jaki kiedykolwiek zbudowano. Co więcej, nie testują go profesjonaliści, ale zwykli ludzie. Japońska marka chce w ten sposób lepiej poznać nawyki kierowców, ich zachowanie pod wpływem zmęczenia i w trudnych warunkach drogowych. Wszystko po to, by ograniczyć liczbę wypadków.
Powiedzmy otwarcie, pewnie niewielu miłośników gier z serii Test Drive, Gran Turismo czy Need for Speed będzie w stanie pozwolić sobie na podobne cacko. Symulator Lexusa zajmuje powierzchnię wielkości boiska piłkarskiego. Na specjalnie zaprojektowanym torze porusza się kopuła o średnicy ponad 6 metrów i wysokości 4,5 metra. W jej wnętrzu znajduje się prawdziwy luksusowy samochód zewsząd otoczony ekranami. Kierowca ma 360-stopniowy widok z wnętrza pojazdu. Nawet w lusterkach może śledzić to, co dzieje się na wirtualnej drodze.
Specjalne systemy odpowiadają za wibracje i przechył auta, dzięki czemu można m.in. odczuć siły działające w trakcie wykonywania zakrętów, przyspieszania i hamowania.
W zaprezentowanym materiale wideo brak jest informacji o tym, z jakiego oprogramowania korzysta symulator. Oprawa graficzna wygląda jednak imponująco, a jedyne co można jej zarzucić to wymarłe chodniki. Twórcy najnowszych odsłon Gran Turismo czy Forza Motorsport mają czego zazdrościć.
Miłośnicy wirtualnej jazdy mogą zgłaszać swoje kandydatury na testerów do szefostwa koncernu Toyota (właściciel marki Lexus). Japoński producent samochodów wykonuje testy w symulatorze głównie z udziałem zwykłych kierowców.