Może ktoś jeszcze pamięta mój wpis wyjaśniający dlaczego nie lubię i nie grywam w gry MMO. Od tego czasu nic się nie zmieniło, choć muszę przyznać, że spróbowałem raz jeszcze. Tym razem mój wybór padł na LOTRO. Niestety, ponownie poległem w tej nierównej walce. Grafika niby całkiem przyzwoita, świat znany i lubiany, możliwości settingu całkiem spore, a ja nadal wybrzydzam. Cokolwiek bym nie robił i jakkolwiek się nie starał, nie jestem w stanie przekonać się do tego rodzaju rozrywki.
Wydaje mi się jednak, że tym razem znalazłem właściwą odpowiedź na pytanie, dlaczego mnie to nie jara. A udzielił mi jej jeden z moich prywatnych guru świata gier, człowiek, dzięki któremu zaznałem najlepszych w życiu przygód przed monitorem komputera. Warren Spector, facet od Ultimy Underworld, Thiefów i Deus Ex.
Odpowiedź jest prosta. „W świecie, w którym każdy może zabić smoka, nikt nie jest bohaterem”.
Nie chcę grać w gry komputerowe czy video, które nie skupiają się na mnie. Nie oferują mi unikalnych przeżyć, nie stawiają mnie na piedestale czule głaszcząc moje ego. Obserwowanie kogoś tłukącego supergroźnegopotworaztrzeciegododatku, a potem konieczność robienia tego samego ze świadomością, że za mną ustawiła się już kolejka następnych chętnych, jest powodem zniechęcenia. Owszem, upraszczam nieco naginając rzeczywistość do swojego punktu widzenia, ale czynię to tylko po to, by nie dać się znowu złamać głupiej ciekawości.
Dlaczego nikt nie da mi gry, w której jeżeli nie chcę, to nie muszę wiązać się z jakąś gildią. Nie muszę lecieć z wywieszonym jęzorem do komputera, bo ktoś gdzieś tam ustalił, że akurat ma czas między pierwszym a drugim śniadaniem na łojenie mobów. Jeżeli mam ochotę, to zostaję samotnym elfem tropicielem podróżującym przez niebezpieczne krainy w towarzystwie jakiegoś peta. I gra oferuje mi równie świetną zabawę, jak grupie 24 tanków, 67 healerów i 243 cholera wie kogo jeszcze. Albo może mam ochotę połowić ryby, kupić dom i sobie w nim pozamiatać. Że teraz się nie da w nowych grach, a w ogóle to zagraj sobie w Ultimę Online? No więc to tylko pokazuje jak prymitywnym gatunkiem jest MMORPG. RPG? Wolne żarty.
Może kiedyś, ktoś wyprodukuje taką grę MMO, która skłoni mnie do zmiany zdania. Może. Na razie na właściwej drodze jest chyba tylko Eve Online, a za nią nic, nic, nic… Otchłań mizerii.