Moda na zombie trwa w najlepsze. W ostatnich latach powłóczące nogami stwory przestały być domeną erpegów i strzelanin – teraz żywe trupy można spotkać niemal w każdym gatunku gier komputerowych, czego dobrym przykładem są takie tytuły jak Zombie Driver czy Zombie Bowl-o-Rama. Po mocno eksploatowane postaci sięgnęła też znana firma PopCap Games, która z nieumarłych zrobiła głównych wrogów w wydanej w 2009 roku produkcji Plants vs. Zombies.
Celem rozgrywki w Plants vs. Zombies jest powstrzymanie ożywieńczej hordy, która z rozkazu wielkiego Zombossa zalała świat, pragnąć pożreć ludzki mózgi. Żywe trupy zbliżyły się również do Twoich włości, ale tutaj nie pójdzie im tak łatwo, bo w przeciwieństwie do innych mieszkańców planety, postanowiłeś stawić im czynny opór. Ostatnim bastionem obrony przed umarlakami stanie się przydomowy ogródek, a decydujący cios zada armia wiernych roślinek.
Jak na dobrą grę typu tower defense przystało, gracz otrzymuje pokaźną liczbę środków zagłady. Autorzy wykazali się tu dużą pomysłowością – w arsenale znajdziemy m.in. kilka rodzajów groszków, pełniących funkcję karabinów maszynowych, eksplodujące wisienki i papryczki, które potrafią wyłączyć z walki większą liczbę przeciwników, blokujące drogę orzechy (małe i duże), wyrzutnie kapust, kukurydzy i melonów (uderzające z różną siłą), miny ziemniaczane, kaktusy atakujące cele powietrzne, a także sporą grupę grzybów, pomagających odeprzeć napór wrogów podczas misji nocnych. Sporą różnorodnością cechują się także rywale. Oprócz zwykłych i niezbyt odpornych na ciosy truposzy, znajdziemy tu zombiaków z wiadrami i chłopkami drogowymi na głowach, nieumarłych futbolistów, górników i tyczkarzy, a nawet czwórkę bobslejową, która pojawia się na placu boju, gdy maszyna do czyszczenia lodu przygotuje tor dla ich pojazdu. Oczywiście niektórych oponentów można zniszczyć wyłącznie za pomocą specjalnych broni – tak jest np. ze zdechlakami uwiązanymi na balonach. Lecą oni na tyle wysoko, że większość roślinek nie jest w stanie ich dosięgnąć. Problemów dostarczają ponadto plansze: w misjach z basenem trzeba użyć flory wodnej lub wszystkie środki ofensywne umieszczać na liliach, a np. na dachu należy skorzystać z usług katapult.
Plants vs. Zombies to produkt bardzo rozbudowany. Oprócz standardowej kampanii z pięćdziesięcioma misjami, mamy tu również zestaw dwudziestu minigier, wariant o nazwie Puzzle i tryb Survival. Miłośnicy ogrodnictwa mogą ponadto hodować rośliny i zarabiać w ten sposób pieniądze, przydatne podczas wizyty w sklepie. Wykorzystanie wszystkich możliwości, jakie oferuje gra, powinno zająć przynajmniej 20 godzin.
Plants vs. Zombies to moja ulubiona gra firmy PopCap Games: konkretna, naładowana dużą dawką humoru i piekielnie wciągająca. Owszem, momentami jest zbyt prosta, a odgrywany w kółko motyw muzyczny po kilku godzinach potrafi doprowadzić do szewskiej pasji, ale mimo wszystko jest to jeden z najlepszych produktów casualowych, jakie dane mi było eksploatować, a widziałem ich naprawdę sporo. Polecam!