Mass Effect 2, Mass Effect 2, Mass Effect 2. Czego bym nie skrytykował, to i tak odpowiecie "aleś ty głupi, nie umiesz się bawić". Ja przy dwójeczce bawiłem się bardzo dobrze. Zabrakło mi natomiast momentu, przy którym wstałbym z krzesła i powiedział "wow, to jest zajebiste". Tylko proszę, nie nazywajcie Mass Effecta 2 cRPGiem. To wystawia złą laurkę dziełu Bioware jak i całemu uniwersum, po którym poruszamy się na pokładzie Normandii. Tak fantastycznie skonstruowany świat nie zasługuje na jakiekolwiek rozczarowanie ze strony gracza, który oczekiwał kotleta de volaille, a otrzymał smacznego schaboszczaka.
Kto jeszcze nie grał niech wie - to fabularyzowana gra akcji. Gdyby nie uproszczone staty, jakieś levelowanie w tle, czy możliwość skryptowanego romansowania, mielibyśmy do czynienia z groźnym konkurentem dla Gearsów. Tak więc dokonujemy drobnej korekty - cRPG i kupujemy pudełko z myślą o fajnej strzelaninie.
Sequel pomimo udoskonaleń i mistrzowskiego poziomu technicznego nie wykracza zdecydowanie poza ramy części pierwszej. Kiepściutkie etapy z Mako zastąpiono ciekawszymi misjami pobocznymi, natomiast system handlu... niemalże usunięto. Jak bardzo zasmucił mnie ten fakt, chyba pisać nie muszę. ME jaki był, taki był, ale od czasu do czasu wracało się do galaktycznych kupców i handlowało zużytym towarem. W nowych przygodach Sheparda rolę sklepów ograniczono do nierozsądnego minimum - jakikolwiek zakup jest tu właściwie zbędny, bo większość interesujących rzeczy znajdziemy w trakcie misji. Konstrukcja zadań również nie ekscytuje. Schemat strzelanina-dialog-strzelanina-dłuższy dialog-walka z bossem może w końcu znudzić. Tak, Mass Effect 2 stał się po prostu grą akcji. Gorzej, że ten koncept z biegiem czasu zaczął mi się podobać, nawet etapy na Cytadeli czy Illium wydawały mi się wciśnięte na siłę, a zadania poboczne znacznie lepsze niż główna oś fabuły.
Bioware ma branżową koncesję na prostujące zwoje mózgowe postacie oraz rozmach. Nic dziwnego, że ME2 również kipi od ciekawych facjat i głosów. Illusive Man, Joker, Miranda, Wiesiek na trzecim planie, hydraulik na Normandii etc. Wszyscy gadają z sensem. Co prawda dialogi mogłyby być bardziej pieprzne (tylko Jack przeklina, reszta wychowywała się w atmosferze elementarza ABC), ale w sumie nie ma na co narzekać. Wywodów bohaterów słucha się z przyjemnością.
Co z resztą elementów? Streszczę w jednym słowie - MOC!
Na koniec szybkie Q&A przed lustrem:
- Czy Mass Effect 2 jest grą bardzo dobrą?
- Tak!
- Czy jest to gra roku?
- Na pewno powalczy o gros medali i pucharów.
- Czy jest to najlepsza gra dekady?
- Nie wstawiłbym jej nawet do pierwszej dziesiątki, sorry.