„Zbudujemy nowy dom jeszcze jeden nowy dom…” - ElMundo - 8 stycznia 2011

„Zbudujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom…”

ElMundo ocenia: SimCity 4
90

Ach, burmistrzem być… Ciepła posadka, wygodny hotel, godziwa pensja – archetypiczny obraz głowy miasta wygląda wręcz nierealnie. W SimCity do pewnego momentu radość z prowadzenia własnej metropolii jest wręcz niesamowita. Ale kiedyś muszą zacząć pojawiać się problemy, które wykończą niejednego domorosłego ekonomistę i projektanta.

No właśnie – choć hasło „by żyło się lepiej” ma swoje niezaprzeczalne zalety, nie sztuką jest zadowolić wszystkich mieszkańców i jednocześnie obserwować rosnącą dziurę budżetową.  Etap projektowania miasta to jeden z najlepszych momentów w grze – wybierając pomiędzy setkami dostępnych wariantów tworzymy nasze miasto marzeń. Dbamy o praktycznie każdy aspekt prawidłowego funkcjonowania społeczności – wyznaczamy pola pod budowę domostw, części przemysłowej i użytkowej, budujemy drogi, budynki użyteczności publicznej, dbamy także o infrastrukturę energetyczną i komunalną. Słowem – robimy, co dusza zabraknie, dbając o odpowiednie proporcje i szukając odpowiednich rozwiązań, biorąc pod uwagę rozmiar naszego miasta i stosunki z sąsiadami.

No i przed nami właściwa zabawa – zadbać o to, by miasto (choć nie od razu) przynosiło zyski. Dla raczkującej metropolii nie ma nic gorszego od wielotysięcznej pożyczki – spłata takiego obciążenia już na samym początku zabawy graniczy z cudem. By temu zapobiec podnosimy podatki, obniżamy koszta związane z utrzymaniem szkolnictwa i służby zdrowia, a także w ramach umów partnerskich dzielimy się zapasami energii i wody, oczywiście nie za darmo. Wszystko układa się po naszej myśli – do momentu, w którym na ulice wyjdą zdesperowani nauczyciele i lekarze, ulice pogrążą się w ciemnościach a ekolodzy zaczną zamykać zanieczyszczone wodociągi. Krótko mówiąc – katastrofa budżetowa staje przed nami otworem.

Sama mechanika gry jest bardzo rozbudowana, choć nie znaczy to, że reguły rządzące SimCity nie są do opanowania. System statystyk szybko wskaże nam słabe punkty naszego miasta, z kolei zestawienie budżetowe ujawni nam niedoinwestowane bądź nierentowne sektory, na których można zaoszczędzić sporą ilość gotówki.  Sporą pomocą w sprawnym zarządzaniu są podpowiedzi osób odpowiedzialnych za poszczególne departamenty. Jedno trzeba jednak powiedzieć: SimCiy 4 nie wybacza błędów. Przeoczenia popełnione już podczas fazy projektowania będą nam się odbijać czkawką przez cały okres funkcjonowania miasta – dlatego też metodą prób i błędów warto dojść do perfekcji.

Czas nie stoi w miejscu i to jest chyba oczywiste – SimCity 4 dziś wygląda słabo, ale kogo to interesuje: grunt, że oprawa i interfejs są niezwykle funkcjonalna i pozwalają szybko dotrzeć do potrzebnych informacji. Muzyka za to nie zestarzała się ani trochę – przygrywające w tle kawałki znakomicie wpisują się w industrialny klimat produkcji studia Maxis.

SimCity 4 to przykład geniuszu Willa Wrighta i potwierdzenie, że pewna grupa gier nie starzeje się w ogóle. To wspaniała produkcja, nieubłaganie wyżerająca z życiorysu kolejne godziny i wciąż przypominająca, jak bardzo przydałaby się piąta część tej niesamowitej serii. Cities XL i SimCity: Społeczności to już niestety nie to…

ElMundo
8 stycznia 2011 - 14:49