Mafia II czyli przewidywalne rozczarowanie - eJay - 9 stycznia 2011

Mafia II, czyli przewidywalne rozczarowanie

eJay ocenia: Mafia II
63

Nadrabiania zaległości ciąg dalszy. Po fajnej, aczkolwiek nie do końca sycącej przygodzie z Mass Effect 2 przyszedł czas na inny gorący tytuł 2010 roku. Pierwszą Mafię wspominam naprawdę miło. Pod toną bugów przemycono bowiem wciągającą fabułę, świetnych bohaterów oraz nieziemski klimat. To w zupełności wystarczyło, abym docenił dzieło 2K Czech i ukończył je 2 razy. Sequel to już inna para kaloszy. Kilka lat developingu, obiecujące screeny i chłodna prasa po premierze - to wszystko złożyło się na zdecydowanie ostrożniejsze podejście niż w przypadku kultowego The City of Lost Heaven. Liczyłem się z tym, iż kupiłem grę o niewykorzystanym potencjale. Jednakże nie sądziłem, że będzie aż tak źle jak niektórzy z Was pisali na forum/blogach/w recenzjach.

Zanim fani Mafii w Polsce podejmą się publicznego linczu na mojej osobie, chciałbym Was zapewnić, iż w pewnych aspektach grę doceniam. Weźmy przykład pierwszy z brzegu, czyli miasto Empire Bay. Spodobało mi się o wiele bardziej niż rozlazłe Liberty City z GTA IV. Jestem zdziwiony jak Czesi zgrabnie sobie poradzili z oddaniem realiów lat 40 i 50 w kraju wuja Sama. Ubrania, samochody, napoje, gazety, zwyczaje, wymarłe zawody (pucybut na każdym rogu! Shoe shine!) itd. to kawał nie tylko znakomitego researchu, ale przede wszystkim kozackiej realizacji. Na deser świetna muzyka. Aż dziw bierze, że najbardziej amerykańską grę ostatnich lat stworzyli nasi południowi sąsiedzi. Mafia 2 jest idealnym odzwierciedleniem "atmosfery ulicy", w której główną rolę grają po dziś imigranci. Z tego względu mogę śmiało napisać, iż stylistyka sequela to absolutny majstersztyk. Rzadko zdarzają się gry, które są tak konsekwentne pod względem oprawy graficznej, jak również detali budujących mafijny nastrój.

Niestety, przez cały czas wydawało mi się, iż cały talent przeznaczono tylko na elementy niegrywalne (czyli cut-scenki, voice-acting, dialogi i inne pierdoły), nie udało się natomiast uzyskać podobnego efektu w samym sercu rozgrywki. Misje są przeraźliwie nudne i nijakie, a przede wszystkim jest ich mniej niż w jedynce. Większość scenariuszy opiera się na jeżdżeniu wozem od punktu A do punktu B, transporcie osób, dostaniu się na miejsce akcji. Samego mięcha, czyli strzelania, generalnie sterowania postacią w mniej standardowy sposób jest zdecydowanie za-ma-ło! Mafia 2 w pewnym momencie zamienia się w opowiastkę pt. "Z pamiętnika taksówkarza". Schemat goni tu schemat, a najgorsze jest to, że twórcy nie mieli sensownego pomysłu na wykorzystanie tak dobrej i wizualnie dopracowanej metropolii jaką jest Empire Bay.

Wspomniana przez UVI'ego kastracja wielu drugorzędnych aspektów jest widoczna na każdym kroku, wystarczy delikatnie zboczyć z obranego przez twórców kursu i przyjrzeć się kilku niezobowiązującym motywom jak na przykład budki telefoniczne, z których korzystać można, ale... w sumie nic to nie daje. Brak misji pobocznych to spory grzech i nie ma tu znaczenia liniowa fabuła, którą gracz mógłby przecież popchnąć w wybranym momencie, a w międzyczasie wykonywać zlecenia zebrane od postaci trzecioplanowych. Mafia 2 jest potwornie płytka w mechanizmach rozgrywki, ba, jest strasznie prymitywna, a nawet zacofana względem pierwszej części.

Drugi problem dotyczy głównego herosa całej historii, czyli nieszczęsnego Vito Scaletty. Już pal licho na jego lizusowaty, a nawet dicapriowaty wygląd. Ten facet to debil, a w debili wcielać się zwyczajnie nie lubię. Tommy Angelo został gangsterem z przypadku, dlatego jego losy obserwowaliśmy z wypiekami na twarzy. Tak, ten gość był po części Nami, typowy robol, pracujący uczciwie na taksówce. Pech chciał, że stał na nieodpowiednim rogu w nieodpowiednim czasie. Scaletta natomiast to typowy prostak o naturze przestępcy (już na początku mówi wyraźnie "pier...ę, nie będę robić za 2$ na godzinę" lub coś w ten deseń). Jest na tyle głupi, iż nie wie, kiedy należy się wycofać z interesu (każdy szanujący się , a przede wszystkim inteligentny gangsta zna swoje limity). Chłopak brnie przez swoje błędy jak ślepy koń, popełniając po drodze kolejne gafy i zostawiając za sobą morze krwi. To nie jest materiał godny zapamiętania, czy pochwalenia. Jak wspomniałem - debilów nie znoszę, a Scaletty tym bardziej. Kij ci w oko makaroniarzu.

Fabuła? Jest ok, ale:

- zakończenie jest śmiechu warte
- w kilku momentach twórcy poszli na masakryczne skróty (Vito mieszkający w dziurze - cięcie - Vito mieszkający w domku jednorodzinnym)

Mafia II jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Obedrzyjcie ją z przerywników filmowych i pozostawcie właściwą rozgrywkę, a sami dojdziecie do wniosku, że produkt zaserwowany przez 2K Czech jest nieadekwatny do poniesionych kosztów. 12 godzin wpatrywania się na przemian w gadające głowy (fakt, że dialogi pierwsza klasa) i jazdę samochodem po mieście to zdecydowanie za mało, aby przekonać mnie, iż sequel to gra co najmniej dobra.

W skrócie:

+ świetna, nieprzebajerowana grafika ze świetnymi animacjami postaci

+ kapitalny klimat miasta

+ soundtrack

+ dialogi

- za mało konkretnej gry

- kiepskie zakończenie

- schematyczne wbrew pozorom misje (elementy skradankowe to wyjątki)

- brak misji pobocznych

- główny bohater

- ewidentne cięcia zawartości rozgrywki

- nie chce mi się do niej wracać

eJay
9 stycznia 2011 - 18:28