Piekło na Ziemi czyli Doom II - UV - 9 stycznia 2011

Piekło na Ziemi, czyli Doom II

UV ocenia: Doom II: Hell on Earth
95

O kontynuacji gry Doom można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jej stworzenie zmusiło firmę id Software do większego wysiłku. Nie dość że sequel powstał minimalnym nakładem środków, to na dodatek w rekordowym – nawet jak na ówczesne standardy – tempie. Czy komuś się to podoba, czy nie, drugi Doom był typowym skokiem na kasę – oferował niewiele więcej niż niejedno wydane później rozszerzenie, ale sprzedawany był w cenie pełnoprawnego produktu. Dziś takie numery nie znalazłby uznania wśród fanów serii, ale w 1994 roku nikt nie  narzekał. Liczyło się tylko to, że powróciła świetna strzelanina, a wraz z nią niepowtarzalna okazja do szerzenia destrukcji na niespotykaną wcześniej skalę.

W Doom II: Hell on Earth innowacje można policzyć na palcach jednej ręki. Autorzy wzbogacili arsenał środków zagłady o bardzo skuteczną w walce dwururkę, a do piekielnej menażerii dorzucili kilka świetnie zaprojektowanych stworów, m.in. żołnierza wyposażonego w dwa miniguny, monstrum produkujące latające czaszki i miotającego rakietami kościotrupa. Doszedł też jeden nowy bonus – kula zwiększająca poziom zdrowia i pancerza do 200%. Oczywiście w sequelu nie mogło zabraknąć również premierowych poziomów. W sumie przygotowano 32 mapki, w tym dwie specjalne, które nasuwają oczywiste skojarzenia z Wolfenstein 3D. Zrezygnowano z podziału na epizody – plansze przechodzi się po kolei, a na końcu usłanej wieloma trupami wędrówki czeka ogromny boss. Gra jest odrobinę bardziej wymagająca od swojego pierwowzoru i na dodatek oferuje nowy poziom trudności dla masochistów, który został też dorzucony do późniejszych wersji pierwszej odsłony cyklu.

Firma id Software postawiła w Doom II: Hell on Earth na sprawdzoną formułę. Uznano że nie ma sensu porywać się nie tylko na rewolucyjne rozwiązania, ale nawet te, które zostały już wymyślone przez konkurencję, np. wydany w tym samym roku i obsługujący ten sam silnik Heretic pozwalał bohaterowi patrzeć w górę lub w dół. Jak się później okazało, było to posunięcie dobre. Choć drugi Doom to produkt wtórny, to jednak nie ustępuje on niczym swojemu poprzednikowi, a zdaniem wielu, nawet go przewyższa. Potężna dawka akcji, okraszona świetną jak na tamte czasy oprawą audiowizualną. Szczerze polecam.

UV
9 stycznia 2011 - 21:12