W 1981 roku jeden z założycieli Activision, Larry Kaplan napisał grę na Atari 2600. Port automatowego Avalanche podbił serca gracz, w tym i moje. Kaboom! to gra prosta jak konstrukcja cepa. Zły gość zrzuca z góry bomby, my musimy je łapać. I tyle, koniec historii.
Filozofii w tej grze nie ma żadnej. Za każdą złapaną bombę otrzymujemy punkty – im wyższy poziom tym więcej – każda bomba której nie złapiemy zabiera nam jeden z naszych elementów łapiących. Dodatkowy łapacz dostajemy po zdobyciu każdego tysiąca punktów.
Wbrew temu co myślałem, Kaboom można ukończyć. Dokładnie dwie godziny i czterdzieści sześć minut bezbłędnego grania daje nam wynik 999,999 punktów. Nie widziałem tego na własne oczy, ale jestem w stanie uwierzyć. Sam pamiętam, że po pewnym czasie grania drań rzucający bomby zaczynał poruszać się w tempie którego nie dało się ogarnąć normalnemu człowiekowi, ale przecież świat nie składa się tylko z normalnych.
Ciekawostka, Kaboom! był jedną z gier w której najwyższe wyniki udokumentowane zdjęciem telewizora były nagradzane naszywką. Każdy kto przekroczył granicę trzech tysięcy punktów mógł otrzymać takie cudo:
Zapraszam do przeczytania poprzednich części ŁJ oraz do obejrzenia reklamy Kaboom!
Łamacze joysticków #1 - Keystone Kapers
Łamacze joysticków #2 - River Raid
i wspomniana reklama: