Kiedy w 2009 roku odwiedziłem wraz z Delem stoisko Bethesdy na E3, stwierdziłem, że ta zasłużona dla branży firma ewidentnie zeszła na psy. Amerykanie zaprezentowali w Los Angeles zaledwie trzy produkty w grywalnej formie, a każdy z nich był mniej więcej tak interesujący, jak serial Malanowski i partnerzy na Polsacie. Zresztą sami oceńcie: kolejny dodatek DLC do trzeciego Fallouta; gniot firmy Rebellion o nazwie Rogue Warrior (imponująca średnia w serwisie Metacritic: 28%) oraz WET – typowy średniak z fajną laską na okładce, o którym (zgodnie z moimi przewidywaniami) świat zapomniał tydzień po premierze. Czy to są tytuły, które pokazuje się na takiej imprezie? Raczej nie.
W tym roku też wybieram się na E3 i również zamierzam zajrzeć na stoisko Bethesdy. Ale już teraz wiem, że z targowej siedziby tej firmy wyjdę na kolanach.
Plany Bethesdy na najbliższe miesiące/lata są absolutnie imponujące. Amerykanie mają nie tylko w ofercie swój sztandarowy produkt, czyli kolejną odsłonę cyklu The Elder Scrolls, ale również świetnie zapowiadającą się grę Rage. Jeśli studio id Software spręży się i nie będzie czekać do sierpniowego QuakeConu, istnieje szansa zobaczyć na E3 również czwartego Dooma. W odwodzie czekają Brink i Hunted: The Demon’s Forge, a kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że Bethesda położyła też swoje łapska na marce Prey. Długo oczekiwana kontynuacja futurystycznej strzelaniny jest już w produkcji i choć wszystko wskazuje na to, że Indianin Tommy zostanie zastąpiony odmłodzonym klonem Sama Fishera, to i tak zapowiada się prawdziwy killer. Mam nadzieję, że na E3 również znajdzie się dla niego miejsce.
No i jak tu się nie podniecać? Naprzód Bethesdo!