A u nas w UK też kupują w marketach... - shinek - 30 marca 2011

A u nas w UK też kupują w marketach...

Wielka Brytania to największy rynek w Europie jeśli chodzi o gry video. Tak było od zawsze i nie zanosi się na jakąkolwiek zmianę na tronie. W każdej dyskusji na temat cen gier, sprzętu, dostępności owego pada żelazny argument "A u nas w UK jest taniej/lepiej/szybciej". Cieszy fakt, że polscy kolonizatorzy mają ułatwiony dostęp do swojego hobby, ale i na najbardziej dojrzałym  rynku w Europie dochodzi do patologii. 


Magazyn EDGE, skądinąd znakomity, donosi że pracownicy sieciówki GAME dostali od swoich  przełożonych polecenie wybrania się do Tesco i zakupienia 3DSów w promocyjnej cenie £175 (przy zakupie razem z grą). Następnie sprzęt miał trafić do GAME jako używany i w razie bardzo prawdopodobnego wyczerpania zapasów nowych konsol, sprzedawany w cenie nowych egzemplarzy. Ponoć taka akcja nie była obowiązkowa, ale jeden ze sklepów wylądował "na dywaniku" za nie wzięcie w niej udziału.

Rzecznik prasowy GAME odpowiedział na te rewelacje: 

Niektóre z naszych sklepów chciały w szybkim czasie mieć dostępne używane konsole Nintendo 3DS by nie być w tyle za konkurencją, więc podsunęliśmy im rozwiązanie. Akcja nie była obowiązkowa i w grę wchodziły śladowe ilości sprzętu.

Typowe tere-fere i pitu-pitu pana od mówienia ogólnikami.

Szczerze zdziwił mnie fakt, że tak duża i szanowana sieć jak GAME dostała gorsze warunki od Tesco ("Podczas gdy nie możemy konkurować z tą ofertą pod względem ceny za nowy sprzęt"), a takie partyzanckie akcje przypominają mi jeszcze nie tak dawną normę z Polski. Gdy w okolicy otwierał się nowy elektromarket, lub była zdrowa wyprzedaż w owym, bladym świtem pod wejściem zbierali się wszyscy okoliczni i nie tylko, stacjonarni sprzedawcy konsol, allegrowicze i spekulanci. Wymiana uprzejmości i uśmiechów przed wejściem tuż po otwarciu drzwi zmieniała się w szaleńczy bieg na wyniszczenie do działu konsol. Rzucanie się na palety, wyciąganie koledze po fachu konsol z koszyka sposobem "na niemca"(w tym momencie wyobrażasz to sobie w zwolnionym tempie, przy muzyce jak z amerykańskich filmów o znanych sportowcach. PATOS), podkupowanie obsługi żeby to, co zostało na magazynie, trafiło we "właściwe" ręce... Piękne czasy naszej dzikiej branży. No właśnie, nie tylko naszej.


Aż przypomniała mi się złota myśl zaprzyjaźnionego sprzedawcy gier.

Był kiedyś taki program na tvn'ie, gdzie prezentowało się swój pomysł na biznes i jakieś dziady mówiły czy to dobre czy nie i czy wyłożą na to hajs. Poszedłbym tam te kilka lat temu i bym powiedział że chce otworzyć sklep z gierkami i będę polować jak hiena w markecie na promocje żeby zarobić sobie dychę na fajki, bo inaczej się ku#&a nie da.
shinek
30 marca 2011 - 14:44