Konsole podzielą los automatów jeśli nie dostosują się do zmian w branży - TommiK - 15 kwietnia 2011

Konsole podzielą los automatów, jeśli nie dostosują się do zmian w branży

Wczoraj Game Informer opublikował artykuł, w którym powołując się na zaufane źródła wyjaśnił, że na tegorocznym E3, a może nawet wcześniej, Nintendo zapowie nową stacjonarną konsolę. Podobno sprzęt pokazano już kilku developerom, a koncern tym razem ma nie popełnić błędu wypuszczenia sprzętu opartego na przestarzałej technologii.

Oczywiście nowa konsola powinna sporo namieszać na rynku, przymuszając dwóch innych producentów do wymiany swoich starzejących się już urządzeń na next-next gen. Najbliższe 2 lata będą ciekawe, ale trudno niezauważyć, że osoby nielubiące grać na PC mają dziś więcej alternatyw, niż kilka lat temu, gdy PlayStation 3, Xbox 360, Wii, DS i PSP wchodziły na rynek -  tablety, smartfony i OnLive to ledwie początek długiej listy, która rozwija się w zabójczym tempie w chwili, gdy to czytacie.

Powstaje pytanie, ile czasu jeszcze taki system będzie się utrzymywał i czy przypadkiem tradycyjnie rozumiane konsole powoli nie odchodzą do lamusa. W rozwinięciu czeka na Was bardzo ciekawy materiał wideo omawiający ten temat, do tego oczywiście pełne tłumaczenie.

"Pewnie już po przeczytaniu tytułu, wielu z Was się wnerwiło. Nie panikujcie. Będziemy dyskutować o tym, jak rynek konsol się zmienia i dokąd może zmierzać - mam już pewną wizję, choć może nie każdemu się spodoba.

Po pierwsze, przyjrzyjmy się historii gamingu. Kiedyś dominującą siłę stanowiły automaty. To one pchały branżę do przodu i sprowadzały prawdziwe dochody. To na automatach można było zobaczyć najnowszą grafikę i usłyszeć najlepszy dźwięk - tam właśnie odnajdywaliśmy gry o wielkim budżecie.

Jednak w epoce pierwszego PlayStation, domowe konsole zaczęły rywalizować z automatami na poziomie grafiki i mocy przerobowej. Widząc to, producenci automatów zaczęli oferować nowe formy sterowania, np. przypominające jazdę, których konsole już nie mogły dać. Nie pomogło to jednak, więc coin-opy stały się niszą w porównaniu do wygodniejszych w użyciu i na dłuższą metę tańszych konsol. Automaty są dziś jedynie dobrymi wspomnieniami.

Jeśli dziś popatrzymy na rynek gier, ciężko nie zauważyć analogii do tamtych czasów. Obecnie wielkobudżetowe i najbardziej zaawansowane technologicznie projekty dotyczą właśnie konsol. Przy coraz większych kosztach produkcji, wydawcy mają coraz większy problem z wyciskaniem dochodów. Jednocześnie, na horyzoncie zauważamy bardziej korzystny model biznesowy.

Wystarczy popatrzeć, jak od zeszłego roku zmieniły się gry przeglądarkowe i Facebookowe. Pod względem samej grafiki zaszła zmiana jak od Apple II do PlayStation. Coraz popularniejsze są właśnie rozwiązania zapoczątkowane przez Apple'a - samoinstalujące się aplikacje pobierane z Sieci. Nawet na urządzeniach jak iPod mamy zmianę od Undercraft do Infinity Blade w zaledwie 2 lata. Dodatkowo, systemy takie, jak OnLive, pozwalają na cieszenie się grami "z chmury" - wystarczy łącze internetowe. Gwałtownie tanieją również urządzenia, które do zabawy nie wymagają takiego łącza - smartfony, tablety i netbooki, zyskujące przy tym coraz większą moc.

W ciągu 10 lat będziemy mogli grać w najpiękniejsze produkcje korzystając z tych wszystkich urządzeń, posługując się przy tym padami Bluetooth lub ekranami dotykowymi, strumieniując aplikacje w domu poprzez WiFi na telewizory, które przecież staną się dużymi tabletami. Kolekcję gier będzie można zabrać ze sobą np. do kawiarni. Wiele z tych rozwiązań już jest dostępne, a taki model biznesowy stanowi korzyść dla każdego: gracza, producenta i wydawcy. No, może nie dla sprzedawców detalicznych, ale kto by się przejmował?

Co to oznacza dla konsol?

Staną się niewygodnymi urządzeniami, spełniającymi funkcję, którą obsługują już inne sprzęty. Jeśli obecny model biznesowy nie zmieni się radykalnie, to zostaną nam może ze dwie generacje tradycyjnych konsol.

Co to oznacza dla gracza?

Nic! Nie ma przeszkód, by God of War lub Call of Duty nie mogły być strumieniowane z Sieci. Final Fantasy i Mario mogą spokojnie istnieć w post-konsolowym świecie.

Twórcy gier internetowych są dziś daleko przed tradycyjnymi producentami i to do nich należy przyszłość. Rozumieją potrzeby konsumentów w sposób, którego nie pojmują twórcy z kategorii AAA. W tym momencie to równoległe, ale różne branże, trafiając do różnych odbiorców. "Przeglądarkowcy" są zdeterminowani, by zdominować rynek gier.

"Babciu, to teraz masz PS3?" "Potrzebowaliśmy odtwarzacza Blu-ray."

Mimo tych wszystkich przerażających faktów, gry AAA będą istnieć zawsze, pytanie tylko, jak mocno zejdą na dalszy plan. Prawdę mówiąc, te wielkobudżetowe produkcje nie potrzebują już konsol, a producenci nie mają już takich barier wchodząc na rynek, możemy więc oczekiwać olbrzymiego wzrostu liczby takich gier. Zresztą, niejedna osoba kupiła konsolę akurat nie do grania, więc jeśli znajdą coś dla siebie, to mają już urządzenie, na którym to uruchomią.

Jeśli jednak dalej będziemy uważać, że do prawdziwych gier konieczny jest kawałek plastiku podłączony do telewizora, to konsole będą tym, czym kiedyś stały się automaty - historią. Tym, co liczy się najbardziej, są gry - kochamy je na automatach, na pecetach, na konsolach i będziemy je kochać gdziekolwiek zawędrują."

------------------------------------------------------

Zapraszam do dyskusji, zarówno na temat felietonu, jak i świeży i bardzo gorący temat następcy Wii. Póki co, mówi się o sprzęcie mocniejszym od PS3 i X360, obrazie 1080p i kontrolerze z wbudowanym ekranem. Co przyniesie przyszłość i jak producenci konsol dostosują się do zmian, które od pewnego czasu zachodzą na rynku? Czeka nas ciekawy czas.

TommiK
15 kwietnia 2011 - 09:46