You're simply the best - fsm - 15 kwietnia 2011

You're simply the best

fsm ocenia: Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory
90

Better than all the rest, Mr. Fisher from Chaos Theory. Bo tak jest, prawda? Żaden inny Fisher nie może się równać z tym z 2005 roku? Chciałem ostatnio sprawdzić, czy Conviction daje radę i nabyć pudło z tańszej serii Ubisoftu. Naszło mnie jednak - a może lepiej przypomnieć sobie najlepszą część serii, a dopiero potem "pomęczyć" z nazbyt strzelankowym (podobno) odcinkiem nr 5? Gram więc w Chaos Theory i znowu jestem bardzo kontent.

Na wstępie da się zauważyć dwie rzeczy - 1: gra jest zaskakująco ładna, jak na sześciolatka (tekstury są świetne, gra świateł i cudowne, poruszające się wszelkiego rodzaju kurtyny również... nieco boli jedynie mała ilość polygonów na obiektach i postaciach); 2: czuć, że powstała te kilka lat temu. A dlaczego czuć? Człowiek szybko przyzwyczają się do pewnych mechanizmów i uproszczeń. Strasznie, zaskakująco szybko. Przez pierwsze kilka chwil usiłowałem celować prawym guzikiem myszki (a tu trzeba włączać/wyłączać celowanie za pomocą klawisza E), regulacja szybkości poruszania się za pomocą kółka na gryzoniu też wydawała się dziwna. A gdy brutalnie "przypomniano" mi, że gra nie robi sama auto-save'a, a zdrowie się nie regeneruje, wszystko było już jasne. Można było grać, jak dawniej. 

No ładna gra, no....

I jak już się zaczęło, to okazało się, że Chaos Theory to wciąż kawał świetnie napisanej gry. Misje są zróżnicowane, wybrać możemy kilka ścieżek do celu (są to najczęściej krótkie rozwidlenia, ale jednak), dialogi są rewelacyjne (a Michael Ironside jako Fisher jak zwykle wspina się na wyżyny voice-actingu), poziom trudności jest przyjemnie wysoki, a podsumowanie i ocena wystawiana pod koniec każdego poziomu pozytywnie wpływa na samopoczucie grającego (szczególnie, jeśli stara się być cierpliwym i wszystko przechodzić najciszej, jak się da - bez zabijania). Całość jest przy tym odpowiednio długa (po ok. 6 godzinach jestem w połowie, a z tego, co pamiętam, pierwsze przejście gry te 6 lat temu zajęło mi dobre 15 godzin) i naprawdę wciąga.

Na koniec napiszę jeszcze, że w 2005 byłem absolutnie zachwycony tą sceną (zaczyna się ok 6:10 i jest spoilerem - dla tych co nie grali). Takie oskryptowane, efekciarskie sekwencie były wtedy rzadkością i robiły wrażenie. Za to i całą resztę zasłużone 9/10. Rzekłem.

fsm
15 kwietnia 2011 - 12:25