Blur nie odniósł oszałamiającego sukcesu, mimo że był całkiem ciekawym i solidnie przygotowanym tytułem wyścigowym. Dlaczego?
Winy takiego stanu rzeczy można doszukiwać się zarówno po stronie dewelopera, jak i konsumentów. Gdyby sprawy potoczyły się nieco inaczej to dzisiaj może Bizarre Creations jeszcze by istniało, a Blur cieszyłby się popularnością i spodziewał następcy.
Twórcy obiecywali, że stworzą DLC do gry. Nowe trasy i pojazdy były potrzebne, bo właśnie skromna i szybko nudząca się przez to zawartość była największą wadą produkcji. Wytykali ją wszyscy recenzenci i narzekali na nią gracze. Deweloper obiecał więc stworzyć nowe „map-packi”, dodać trochę pojazdów oraz cały czas tworzyć usprawnienia dla grupy osób rywalizujących w sieci. Miały być prace nad balansem samochodów i udoskonalane elementy infrastruktury. Skończyło się politycznie. Na obietnicach.
Bizarre zostało zamknięte, a dzisiaj Blur jest już tylko dobrą grą, która miała swoje kilka dni w przeszłości. Pamięta o niej niewielu, a gra jeszcze mniej. Patrząc więc z tego punktu widzenia nie ma się wątpliwości, że to twórcy zawalili sprawę i sami sobie wykopali grób.
Jest jednak coś, co każe nieco inaczej spojrzeć na sytuację z Bizzarre Creations i Blurem. Gra nie okazała się po premierze gigantycznym sukcesem, a liczba użytkowników bawiących się w sieci mogła nie przekonywać do dalszych inwestycji twórców i wydawcy. Liczba aktywnych zainteresowanych była za mała, a Ci wszyscy, którzy czekali na obniżkę ceny gry lub pierwsze DLC poszerzające zawartość nie byli jeszcze do grupy odbiorców wliczani. Deweloper skupił się więc na pracy nad chociażby grą z Bondem i odłożył plany dotyczące ich autorskiego projektu na bok. To z kolei mogło przełożyć się na decyzję „oczekujących”, aby jednak Blur sobie odpuścić. Grupa zainteresowanych DLC zaczęła się nawet kurczyć i w końcu studio z tego pomysłu zrezygnowało, potem zostało rozwiązane, a gracze dostali tylko grę dobrą, acz szybko tracącą na wartości w kwestii zabawy.
Wina leży więc pośrodku. Autorzy nieco się przeliczyli, a gracze przekalkulowali szukając oszczędności i czekając na rozwój wydarzeń. Szkoda Bizarre Creations, szkoda graczy, szkoda potencjału tego tytułu. Oby takich historii jak najmniej.