Jak pies do jeża - Brucevsky - 28 maja 2011

Jak pies do jeża

Każdy z nas ma na koncie przynajmniej jeden tytuł, do którego próbował podejść kilka razy i jeszcze ani razu nie udało mu się go skończyć. Najgorzej jest, gdy to jakiś powszechnie poważany i chwalony mega-hit.

W moim przypadku takim bohaterem jest Vagrant Story, jRPG od mistrzów gatunku sprzed lat, od Japończyków ze Squaresoft. Oryginalny, rozbudowany, świetnie przedstawiony i głęboki tytuł, do którego właśnie robię czwarte podejście.

Wstyd się przyznać, że tak świetnie oceniany produkt przegrał w moim przypadku z niżej notowaną konkurencją lub po prostu z grami innych gatunków. Najgorsze jest to, że historię Ashleya Riota zacząłem nawet poznawać, ale nigdy nie udało mnie się dobić chociaż do dziesiątej godziny na liczniku. Tym bardziej to dziwne, bo grało się całkiem przyjemnie, a zapierające dech w piersiach starcia i wykuwanie broni nawet dzisiaj dobrze wspominam.

Wyszło jednak jak wyszło i w natłoku obowiązków oraz zachęcających spojrzeń płyty z ISS Pro Evolution 2 i kolejnym sezonem w Master League, Vagrant lądował na półce kilkukrotnie. I do czytnika już nie wracał.

Sytuację w moim przypadku pogarsza brat, który za plecami, Lea Monde zwiedzał kilkukrotnie. Jego bohater miał potężne uzbrojenie, encyklopedia monstrów była wypełniona do ostatniej strony, a opowieści o efektownych i wymagających potyczkach z bossami dudniły w moich uszach godzinami. Vagrant Story miało nawet u mnie w domu świetny PR, a mimo to nie przebiło się do czytnika konsoli na wystarczająco długo.

Teraz zamierzam, po raz czwarty, spróbować. Jestem starszy, poważniejszy to i może uczciwiej podejdę do tematu. A jak to jest u Was? Jest jakiś tytuł, do którego podchodziliście kilka razy, ale nie udało się Wam go skończyć i jest Wam przez to teraz trochę wstyd?

Brucevsky
28 maja 2011 - 11:01