Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.
O muzyce w grach komputerowych pisałem w 23 części Rojopojntofwiu (Po stronie audio). Analizowałem tam kwestię propozycji twórców danego programu. Pisałem o roli efektów dźwiękowych i implementacji muzyki, którą to podzieliłem na pięć kategorii. Dzisiaj, przyjrzymy się bliżej opcji montażu własnych utworów w formacie MP3. Owa możliwość daje nam szansę decydować, przy jakiej muzyce się bawimy i "czujemy klimat". Problem "muzycznej nieadekwatności do sytuacji" odchodzi w niepamięć w momencie zapuszczenia własnego kawałka podczas np. soczystej wymiany ołowianych argumentów w GTA, czy na ognistej domówce w Simsach. Korzystacie z takich dobrodziejstw, gdy oferuje Wam je gra?
Pierwszy raz Wasz Rocjo spotkał się takim bajerem właśnie we wspomnianych Simsach. Oszalał. Inne wałki na prywatkach, inne przy wykonywaniu codziennych czynności wirtualnych podopiecznych. Wszystko podkręcało klimat zjawisk na ekranie i, co tu dużo mówić - umilało zabawę.
Sprawa ma się trochę inaczej w grach akcji pokroju popularnej serii Grand Theft Auto. Mimo, że gra oferowała masę przeróżnych stacji, na których każdy mógł znaleźć coś dla siebie - zawsze coś kusiło, by stworzyć własny katalog muzyczny. Spokojna bania podczas etapów skradankowych, ostra nuta przy pościgach, jeszcze mocniejsza w trakcie widowiskowych strzelanin. Stacje czy implementacja własna - nieważne. Piękny i rozbudowany wybór gatunku muzycznego najbliższego naszym sercom i gustom fundował satysfakcję w każdych warunkach.
Nie zawsze gra jednak zapewnia możliwość załadowania własnej playlisty. Często w takich sytuacjach z pomocą nadchodzą specjalne mody. Pamiętam jak się ucieszyłem, gdy odkryłem w Fallout: New Vegas modyfikację dodającą oddzielną stację radiową w PIPBOYU. Mogliśmy dzięki niej odtworzyć wcześniej wpakowane kawałki podkręcające np. postnuklearny klimat (Mark Morgan, The Ink Spots, Louis Armstrong). Odlot.
Rojcio, gdy może to montuje. Tworzy, ładuje, zapodaje. W domu, przy pisaniu, sprzątaniu, w słuchawkach, na imprezie, u znajomych - lecą moje wałki. Odpalam grę i nie rozstaję się ze swoją muzyczną banią i preferencjami. Według mnie, na swój sposób oryginalne podkręcenie immersji. Lubię, nie powiem. A Wy kochani? Robicie z gry interaktywny, rozbudowany odtwarzacz własnej muzy czy w 100% polegacie na inwencji twórców?
P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Szybka rozkmina:
#20 Złościsz się gdy przegrywasz?